Padłem ofiarą nagonki
Nie ujawniałem żadnych poufnych informacji - powiedział Andrzej Modrzejewski, były prezes PKN Orlen. Twierdzi, że zarzuty, które postawiła mu prokuratura, zostały oparte wyłącznie na zeznaniach Grzegorza Wieczerzaka, byłego prezesa PZU Życie. A te są nieprawdziwe.
Grzegorz Wieczerzak, były prezes PZU Życie, zeznał, że w 1998 r. A. Modrzejewski, wówczas prezes NFI im. Kwiatkowskiego, ujawnił na spotkaniu w Sejmie informację, że akcje jednej ze spółek funduszu będą drożeć. Chodziło o Izolację Zduńska Wola, do której przejęcia przymierzał się wówczas Icopal.
Andrzej Modrzejewski zaprzecza. - Od momentu, kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, czyli już od półtora roku, twierdziłem, że jestem niewinny, a zarzuty, jakie postawiła mi prokuratura, czyli ujawnienie informacji poufnej, oparte są na zeznaniach jednego świadka - mówi A. Modrzejewski. I dodaje: - Nigdy nie stawiano mi zarzutu o czerpanie korzyści majątkowych, wynikających z wykorzystywania przeze mnie informacji poufnych.
A. Modrzejewski odpiera też zarzut, dotyczący narażenia NFI im. Kwiatkowskiego na straty wskutek udzielenia przez fundusz poręczenia kredytu bankowego spółce Eko Drewno Majewski. - Gdybym miał taką decyzję, przy tych samych warunkach, podejmować teraz, zrobiłbym dokładnie tak samo - twierdzi. Były prezes funduszu i PKN Orlen nie boi się procesu. Jest pewien, że sąd uwolni go z zarzutów. Nie jest także w stanie powiedzieć, dlaczego G. Wieczerzak składa obciążające go zeznania. - Może ktoś mu coś powiedział, może ma do mnie nieuzasadniony żal. Nie jest również wykluczone, że ktoś sterował jego zeznaniami w tym kierunku. Być może ktoś zdecydował, że należy zniszczyć Modrzejewskiego - stwierdził.
Michał Śliwiński Ewa Bałdyga