PGE w 2024 ruszy z budową wiatraków na Bałtyku
Pierwszy prąd z farm wiatrowych stawianych na Bałtyku przez PGE i Ørsted popłynie w 2026 r., natomiast prace budowlane rozpoczną się dwa lata wcześniej. Koszt budowy Baltica 2 i Baltica 3, których łączna moc wyniesie 2,5 GW, szacowany jest przez PGE na 30-40 mld zł. Będzie on rozłożony po połowie między inwestorów. Polska spółka podkreśla, że jest duże zainteresowane finansowaniem projektu ze strony międzynarodowych banków i funduszy.
Partnerzy, czyli PGE i duńska firma Ørsted, utworzą spółkę joint venture, w której obejmą po 50 proc. udziałów. - Wspólnie dzielimy się wiedzą, doświadczeniem i odpowiedzialnością. Mamy uzgodniony podział ról i sposób działania. Będziemy działali jednomyślnie - poinformował prezes PGE Wojciech Dąbrowski podczas telekonferencji. - Negocjacje trwały kilkanaście miesięcy. Zawarliśmy szereg porozumień, umowa jest komplementarna. Zabezpiecza interesy obu stron. Będziemy traktowali się po partnersku - dodał.
Najbardziej zaawansowany jest projekt Baltica 3, który może zacząć produkować energię elektryczną już w 2026 r. Z kolei prąd z Baltica 2 może popłynąć do Polski w 2027 r. Prezes wyjaśnia, że prace budowlane rozpoczną się w 2024 r. - Przygotowanie do budowy morskich farm wiatrowych trwa dłużej niż realizacja. Praca na morzu jest szalenie kosztowna, dlatego trzeba jak najlepiej przygotować się do procesu, by maksymalnie skrócić czas realizacji - powiedział prezes. Dodał, że harmonogram jest napięty, ale realny.
Budowa 1 MW mocy na morzu kosztuje ok. 13 mln zł. - Mnożąc to przez 2,5 GW można przyjąć, że projekt będzie kosztował ok. 35 mld zł, między 30 a 40 mld zł. Będziemy partycypować w kosztach z firmą Ørsted w równej części - zapewnił Dąbrowski. Również późniejszymi zyskami partnerzy będą dzielić się po połowie.
Prezes PGE zapewnił, że jest bardzo duże zainteresowanie finansowaniem inwestycji offshorowych m.in. ze strony banków i funduszy polskich i zagranicznych, w tym również amerykańskich. Oczywiście warunkiem jest wydzielenie z grupy aktywów węglowych, nad którym pracuje resort aktywów państwowych.
Projekt został zgłoszony do Krajowego Planu Odbudowy. - Zobaczymy, jak to się zakończy. Mam nadzieję, że znajdą się środki na wsparcie. Ta inwestycja to jeden z elementów bezpieczeństwa energetycznego Polski - powiedział Dąbrowski. Krajowy Plan Odbudowy to program reform i projektów strategicznych, który ma odbudować kondycję gospodarki po kryzysie wywołanym pandemią i zapewnić jej większą odporność na przyszłość.
Dąbrowski podkreślał, że inwestycje na Bałtyku są ważne z punktu widzenia polskiej gospodarki. To szansa na pozyskanie intratnych zleceń dla krajowych firm. - Już dziś zidentyfikowaliśmy ponad sto polskich przedsiębiorstw gotowych do współpracy - powiedział. Są to firmy z branży elektrycznej, zainteresowane udziałem w budowie infrastruktury na lądzie, przy wyprowadzaniu mocy, przy transformatorach, jak również firmy z sektora stalowego.
- Organizujemy spotkania dla potencjalnych wykonawców, będziemy je kontynuować. Zależy nam na tym, by polskie firmy miały czas na przygotowanie się do przetargów. Nie będzie ekskluzywnej wiedzy dla wybranych podmiotów. Wszyscy będą mieli dostęp do informacji, by móc budować swoje kompetencje i zyskać w wymiarze czysto finansowym - poinformował Dąbrowski.
Swoją szansę chcą również wykorzystać krajowe stocznie. Zgłosiły się one do PGE z pytaniem, czy spółka byłaby zainteresowana wykorzystaniem statku instalacyjnego, gdyby taki został w polskich zakładach wyprodukowany. PGE taką gotowość wyraziła. - Bardzo chcemy, by powstał taki polski statek. Przez kilkanaście lat miałby on co robić na Bałtyku - powiedział prezes.
Szacuje on, że budowa statku może pochłonąć ok. 1,5 mld zł, a być może potrzeba będzie dwóch takich jednostek. Dodał, że obecnie po światowych wodach pływają dwie lub trzy takie jednostki. Chodzi o specyficzne statki, które będą w stanie przetransportować na morze maszty o długości ponad 200 metrów.
Kluczową kwestią jest też wybór portu instalacyjnego. - Trwają prace, została wybrana wstępna lokalizacja - powiedział. - Źle by się stało, gdybyśmy musieli wozić elementy ze Skandynawii czy z Niemiec. Jako PGE będziemy aktywnie uczestniczyć w procesie i mobilizować interesariuszy odpowiedzialnych za budowę portu, by decyzje w tej sprawie jak najszybciej zapadły i by budowa ruszyła - dodał.
Program offshorowy PGE zakłada wybudowanie do 2030 roku dwóch morskich farm wiatrowych o łącznej mocy do 2,5 GW (Baltica 2 i 3) oraz kolejnej o mocy 0,9 GW po 2030 roku (Baltica 1). Pod koniec lat 30-tych grupa chce mieć około 6,5 GW mocy wiatrowych na Bałtyku.
Całościowy potencjał Bałtyku szacowany jest na 11 GW do 2040 roku. Wartość projektów offshorowych na polskich wodach może wynieść 160 mld zł.
Monika Borkowska