Pierwsza rocznica bessy

Dziś mija rok od rozpoczęcia bessy na warszawskiej giełdzie. Dokładnie 12 miesięcy temu - 6 lipca 2007 r. - indeks WIG ustanowił historyczny rekord na poziomie 67,6 tys. pkt. Od tego czasu jego wartość spadła o 42 proc. Zdaniem Expandera, obecna wycena polskich spółek uzasadnia stopniową akumulację akcji, z jednoczesną ścisłą kontrolą strat.

Załamanie na giełdzie zapoczątkowały doniesienia z USA dotyczące problemu ze spłatą kredytów mieszkaniowych w segmencie subprime. To najpierw przełożyło się na kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości, a później w innych sektora gospodarki. Stopniowo spowolnienie w największej gospodarce zaczęły odczuwać inne kraje. Sytuację dodatkowo skomplikował wzrost inflacji na świecie, utrudniający wykorzystanie polityki monetarnej do wsparcia gospodarek oraz rynków finansowych.

Najbardziej straciły małe spółki

W minionym roku w największym stopniu został przeceniony w Polsce segment małych i średnich spółek, mWIG40 obniżył się o 57,2 proc., a sWIG80 o 51,5 proc. Spośród indeksów branżowych najbardziej zniżkował WIG-Deweloperzy (spadek o 59,3 proc.), a najmniej WIG-Telekomunikacja (9,8 proc.).

Reklama

Kolejne symptomy bessy

Pierwsza faza bessy, która trwała mniej więcej do połowy sierpnia, była traktowana jako naturalna korekta po bardzo silnych wzrostach z pierwszego półrocza 2007 r. Druga połowa sierpnia przyniosła poprawę nastrojów, które utrzymały się do połowy października. Przypomnijmy jednak, że Expander ostrzegał już wówczas przed możliwością trwałego załamania koniunktury, co było dosyć odosobnioną opinią.

Druga fala wyprzedaży miała miejsce w listopadzie. WIG obniżył się wtedy o 14 proc., co zaowocowało pierwszymi pokaźnymi wypłatami z funduszy inwestycyjnych, a także pojawieniem się pesymistycznych komentarzy dotyczących sytuacji na giełdzie. Dopiero jednak kolejna silna fala zniżkowa, która miała miejsce na przełomie roku i sprowadziła WIG w dół o 24 proc., ostatecznie przekonała analityków do tego, że trend na GPW zmienił się na spadkowy (niektórzy liczyli jeszcze na window dressing czy efekt stycznia).

Na styczeń przypadła druga, znacznie silniejsza od pierwszej, fala umorzeń jednostek funduszy inwestycyjnych. Na wiosnę nastroje na giełdzie ponownie się poprawiły, wielu ekspertów zaczęło nawet zachęcać klientów funduszy do powrotu na rynek akcji z uwagi na niedowartościowanie polskich spółek. Niski poziom wskaźników wyceny nie okazał się jednak wystarczającym argumentem dla inwestorów do zakupu akcji. Z uwagi na brak popytu, rynek zaczął osuwać się pod własnych ciężarem, przełamując na początku czerwca styczniowe dołki. To otworzyło drogę do dalszej przeceny akcji.

Pękła psychologiczna bariera

W ubiegły piątek WIG przełamał psychologiczną barierę 40 tys. pkt. Zamierające obroty, zwłaszcza akcjami z indeksu sWIG80, które cechują się największym udziałem małych transakcji, świadczą o tym, że z rynku prawnie zniknęli drobni inwestorzy.

Straty OFE i funduszy inwestycyjnych

Po roku od rozpoczęcia bessy sytuacja uczestników akcyjnych funduszy inwestycyjnych, które na giełdzie mają ulokowane ok. 90 proc. kapitału, podobnie jak członków funduszy emerytalnych, mających zaangażowane mniej więcej jedną trzecią portfela w akcje, nie wygląda dobrze. Ci pierwsi utracili w skrajnym przypadku nawet połowę swoich oszczędności, a drudzy - ponad 20 proc. (średnia strata OFE to ok. 15 proc.).

Co dalej?

Przełamanie przez WIG psychologicznego 40 tys. pkt można potraktować dwojako: albo przecena wkrótce zostania zatrzymana, albo czeka nas kolejna fala wyprzedaży, tym razem o silnie emocjonalnych charakterze, w trakcie której pojawią się paniczne zachowania inwestorów. Mogłaby ona sprowadzić indeks do poziomu 36 tys. To silne wsparcie wyznacza dołek z czerwca 2006 r. Dzieli nas już od niego w zasadzie niewiele, bo 10 proc. Taki scenariusz oznaczałby zniesienie całej ostatniej fali hossy.

Czas na korektę

Silne wyprzedanie polskiego rynku oraz znaczący spadek wskaźnika cena/zysk (z ponad 25 na szczycie hossy do 11 obecnie) to podstawowe argumenty, które przemawiają za wystąpieniem przynajmniej kilkumiesięcznej korekty. Powinna przynieść wzrost głównych indeksów co najmniej o kilkanaście procent. Najbardziej zyskałyby na takim ruchu najmocniej przecenione firmy.

Czynnikiem ryzyka przy takim scenariuszu jest to, że główne zagraniczne indeksy dopiero w ostatnich dniach wysłały sygnały sprzedaży, spadając do nowych tegorocznych dołków. To zapowiada kontynuację wyprzedaży. Przemawiają za nią również kolejne sygnały świadczące o kłopotach amerykańskiej i globalnej gospodarki, zagrażające zanegowaniu podstawowego scenariusza zakładanego przez inwestorów, że w II połowie tego roku nastąpi istotna poprawa koniunktury. Trwa jednocześnie kryzys w branży finansowej, a banki centralne zmuszone wysokimi cenami paliw walczą z inflacją podwyższając stopy procentowe.

Stopniowa akumulacja akcji

W opinii Expandera spadek WIG poniżej 40 tys. pkt uzasadnia jednak stopniową akumulację akcji. Jak to należy rozumieć? Przykładowo, horyzont inwestycyjny danej osoby oraz jej profil ryzyka wskazują, że powinna zainwestować 40 proc. portfela w akcje. Przy obecnej niepewności nie powinna się decydować na ulokowanie więcej niż połowy tego, czyli 20 proc. Może wejść na rynek akcji, inwestując 1/20 portfela stopniowo wraz z dalszym spadkiem notowań, np. o następne 5 proc. Im głębiej rynek spadłby, tym zaangażowanie byłoby większe. Jednocześnie warto z góry ustalić strategię zamykania tak zbudowanej pozycji, mając na względzie jej spekulacyjny charakter. Giełdowa zasada mówi, by lokować zgodnie z panującym trendem, a teraz gralibyśmy przeciwko niemu.

Branże, które z uwagi na bardzo silną przecenę, mają szansę na wzrost w przypadku poprawy nastrojów, to m.in. deweloperzy i banki.

Katarzyna Siwek

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: WIG | fala | WIG | rocznica | rocznice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »