"Pierwsze reaktory SMR w Polsce raczej w następnej dekadzie"

- Pierwszy reaktor modułowy dla KGHM, zgodnie z zapowiedziami miedziowej spółki, miałby powstać w 2029 r., jednak ten termin może okazać się trudny do zrealizowania - ocenia dr inż. Paweł Gajda z Wydziału Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej. W przypadku pierwszych wdrożeń trzeba się liczyć z poślizgami wynikającymi z nieprzewidzianych problemów i przeszkód. Ale bycie pionierem poza ryzykiem może też przynieść benefity w postaci np. konkurencyjnej cenowo oferty od producenta, czy przejęcia przez niego części kosztów.

KGHM podpisał niedawno umowę z amerykańską firmą NuScale o rozpoczęciu prac nad wdrożeniem zaawansowanych małych reaktorów modułowych (SMR) w Polsce. Planowana jest budowa sześciu takich jednostek, każda o mocy 77 MW. Czysta energia z SMR-ów miałaby zasilić oddziały produkcyjne miedziowej firmy.

Na razie technologia SMR jest we wstępnej fazie rozwoju. Najbliżej budowy pierwszej komercyjnej jednostki jest właśnie NuScale. Projekt inwestycyjny został uruchomiony w USA, w stanie Idaho. Inwestorem jest Utah Associated Municipal Power Systems (UAMPS). Zakończono tam już część badań lokalizacyjnych, które mają potwierdzić, że wytypowane miejsce nadaje się do budowy elektrowni.

Reklama

UAMPS zapowiada, że za dwa lata powinien zostać ukończony etap przygotowawczy, wówczas złożony zostanie wniosek o wydanie zezwolenia na budowę. Sama budowa mogłaby więc ruszyć w 2025 r. Byłaby to pierwsza taka jednostka na świecie. Zgodnie z obecnymi zapowiedziami, pierwszy moduł miałby być gotowy w 2029 r., a całość, złożona z sześciu modułów, miałaby zostać uruchomiona w 2030 r.

Raporty, badania, negocjacje

Również KGHM czeka wiele prac przygotowawczych. - Trzeba wybrać potencjalne lokalizacje, rozpocząć badania, określić, jaki będzie wymagany zakres raportu oddziaływania na środowisko, przygotować właściwy projekt (bo każda taka jednostka musi być dostosowana do miejsca, w którym ma powstać). Konieczne będzie porozumienie się z lokalnymi władzami, z mieszkańcami - wylicza w rozmowie z Interią dr inż. Paweł Gajda z Wydziału Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej.

Dodaje, że po wybraniu miejsca, wykonaniu badań, przygotowaniu raportu lokalizacyjnego, oddziaływania na środowisko, można zatwierdzić lokalizację i dopiero później wystąpić z wnioskiem o pozwolenie na budowę. Tu oddzielnym załącznikiem jest wstępny raport bezpieczeństwa (dokument ten ma udowodnić, że to co budujemy jest bezpieczne, nakreślić konkretne procedury, stosowane rozwiązania techniczne itd.).

Biorąc pod uwagę, że przygotowania do inwestycji amerykańskiej realizowanej w stanie Idaho posuwają się już do przodu, mało realne wydaje się ukończenie prac w tym samym terminie w ramach projektu dla KGHM, który takich prac jeszcze nie rozpoczął.

- Według mnie, ten termin nie jest realny. Jest dużo niepewności, nikt jeszcze takiej elektrowni nie zbudował. Na pierwszych budowach zawsze pojawiają się jakieś problemy, niespodziewane przeszkody. Pierwotne harmonogramy i kosztorysy się dezaktualizują. Każdy następny projekt przebiega już sprawniej. Sądzę, że inwestycja realizowana przy udziale KGHM, może być gotowa najwcześniej dwa lata po ukończeniu projektu amerykańskiego, i to pod warunkiem, że prace przygotowawcze ruszyłyby pełną parą już dziś. Ciężko wyobrazić sobie, by proces przygotowania do budowy zakończył się przed 2026 r. - mówi Gajda.

Pierwsi ryzykują, ale mogą też zyskać

Bycie pionierem wiąże się z wyzwaniami, dlatego niektórzy wolą poczekać na dokonania innych, mając na uwadze niepewność, jaka wiąże się z podejmowanymi działaniami i przystąpić do inwestycji mniej ryzykując. Ale można też podjąć wyzwanie i liczyć na benefity wynikające z pozycji lidera.

Jakiego typu benefity wchodzą w grę? - Może to być konkurencyjna cenowo oferta od producenta, albo przejęcie przez niego części kosztów czy ryzyka finansowego - informuje Gajda. 

Trudno oczywiście przewidzieć, w jakim kierunku będą iść negocjacje KGHM z NuScale. Można się jednak spodziewać, że spółka ma swoje oczekiwania w tym zakresie.

Elementem ryzyka, poza harmonogramem, w przypadku pierwszych inwestycji są również koszty. W tego typu sytuacjach trzeba się liczyć z ewentualnością, że pierwotnie zakładany budżet zostanie przekroczony. Koszty na razie są niewiadomą. 

- Rozbieżności w szacunkach, zarówno dla małych, jak i dużych reaktorów są duże. Musi powstać pierwsza jednostka, by wiadomo było, ile faktycznie kosztuje budowa, a i wtedy rozbieżności między inwestycjami realizowanymi w różnych miejscach mogą być spore. Dopiero kiedy będziemy mieli do czynienia z seryjną budową, koszty będą zarówno niższe jak i przewidywalne. Dlatego sprawnie zrealizowana budowa małego reaktora będzie w przeliczeniu na 1 MW tańsza niż źle zrealizowana budowa dużego. Ale gdyby porównać dwie dobrze zrealizowane inwestycje, to duży reaktor powinien być tańszy w przeliczeniu na 1 MW - mówi ekspert.

Uzupełnienie dużego atomu

Mały atom może być doskonałym uzupełnieniem dużej inwestycji w elektrownię jądrową. Gajda podkreśla, że ma on sporo zalet. Po pierwsze jest dostępny dla szerszej rzeczy inwestorów. - Taka firma jak KGHM czy PKN Orlen może sobie pozwolić na tego typu inwestycję. Budowę dużej jednostki, gdzie reaktor ma moc 1GW, mało kto jest w stanie sam udźwignąć. Poza tym łatwiej podjąć ryzyko związane z inwestycją o wartości 10 mld zł niż 100 mld zł - mówi. W przypadku SMR-ów może być też łatwiej o lokalizację - dużą elektrownię nie wszędzie da się zbudować.

Do SMR-ów mogą być zaliczane bardzo różne pod względem konstrukcyjnym reaktory. Umownie przyjmuje się, że do tej kategorii zalicza się jednostki o mocy elektrycznej bloku do 300 MW. Spośród nich wszystkie, które mogą być wdrożone w najbliższym czasie, to reaktory lekkowodne, czyli moderowane i chłodzone wodą. Działają na tej samej zasadzie co klasyczne duże elektrownie. Jak informuje Gajda, modele opracowywane przez różne firmy różnią się pewnymi szczegółowymi rozwiązaniami technicznymi, ale główna zasada działania zostaje taka sama, zarówno w tych "dużych" jak i "małych".

Zaznacza, że sama koncepcja małych reaktorów jądrowych jest niemal tak stara jak energetyka jądrowa. Pojawiały się w przeszłości idee budowy reaktorów, które byłyby możliwe do transportu, zwłaszcza do rozwiązań wojskowych. - Mówimy na przykład o koncepcjach układów, które mogłyby być transportowane nawet na dwóch ciężarówkach, na jednej reaktor, na drugiej turbogenerator. Takie pomysły były rozważane zarówno w ZSRR i USA, pracowano nad nimi od lat 60., ale do wdrożenia nigdy nie doszło - mówi.

SMR-y w centrum zainteresowania

Jeśli chodzi o zastosowanie cywilne, to o małych reaktorach myślano początkowo w kontekście trudno dostępnych regionów. Na dalekiej północy ZSRR uruchomiono w latach 70. Bilibińską Elektrownię Atomową z czterema reaktorami dostarczającymi elektryczność i ciepło do pobliskich kopalń i osiedli. To właśnie tą elektrownię ma zastąpić niedawno uruchomiona pływająca elektrownia Akademik Łomonosow. Nieco większe zainteresowanie taką ideą sięga przełomu XX i XXI w., gdy szerzej zaczęto mówić o małych reaktorach. Pewnego rodzaju boom rozpoczął się około piętnaście lat temu. Powstało kilkadziesiąt koncepcji SMR-ów, ale większość z nich nigdy nie wyszła z fazy wstępnej koncepcji.

- To co mamy na dziś, to dwa pracujące reaktory KLT-40S we wspomnianym już Akademiku Łomonosowie i niedawno ukończony reaktor HTR-PM w Chinach, przy czym to jest specyficzna jednostka, gdyż jest reaktor wysokotemperaturowy (HTR) o zupełnie innej konstrukcji. Nie jest to na dziś technologia możliwa do szerokiego komercyjnego wdrożenia. Budowę małego reaktora CAREM rozpoczęto tez w 2014 też w Argentynie, ale tu prace toczą się wolno - mówi ekspert.

Dodaje, że reaktor VOYGR opracowany przez amerykańska firmę NuScale Power, który miałby powstać również w Polsce, to jedna z nielicznych koncepcji, z którą udało się pójść dalej. Dla wersji 50 MWe tego reaktora firma dostała od NRC, czyli amerykańskiego dozoru jądrowego, tzw. homologację standardowego projektu (ang. Standard Design Approval - SDA). Od tego czasu projekt został zmodyfikowany, a jego moc powiększona do 77 MWe. - Złożony został wniosek do NRC o wydanie SDA dla tego modelu. Jest to jak sądzę kwestią czasu, bo to nic innego jak rozwinięcie poprzedniej wersji - ocenia Gajda.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Jeśli chodzi o reaktor BWRX-300 rozwijany przez GE Hitachi, a którym interesują się w Polsce Synthos i Orlen, jest on na nieco wcześniejszym etapie. Firma prowadzi wstępny dialog techniczny z amerykańskim dozorem jądrowym.

Monika Borkowska

KGHM

- - - akt.: 24.04.2024, 05:01
  • Otwarcie -
  • Max -
  • Min -
  • Kurs odniesienia 132,6500
  • Suma wolumenu -
  • Suma obrotów -
  • Widełki dolne 119,4000
  • Widełki górne 145,9000
Zobacz również: BOGDANKA COALENERG ENEA
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energetyka jądrowa | KGHM Polska Miedź SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »