Prokuratura sprawdzi kulisy przejmowania Stalproduktu

Wiele wskazuje na to, że wezwanie Huty Sendzimira na sprzedaż akcji Stalproduktu zakończyło się fiaskiem, a Stanisława Kurnika, powiązanego z zarządem giełdowej spółki, sukcesem. Ale to nie koniec walki o spółkę. W najbliższych dniach sprawa ma trafić do prokuratury, a doniesienie ma złożyć zarząd PHS lub HTS.

Wiele wskazuje na to, że wezwanie Huty Sendzimira na sprzedaż akcji Stalproduktu zakończyło się fiaskiem, a Stanisława Kurnika, powiązanego z zarządem giełdowej spółki, sukcesem. Ale to nie koniec walki o spółkę. W najbliższych dniach sprawa ma trafić do prokuratury, a doniesienie ma złożyć zarząd PHS lub HTS.

Jutro zostaną ogłoszone oficjalne wyniki wezwania Huty Sendzimira na zakup akcji giełdowego Stalproduktu. Wszystko wskazuje jednak na to, że losy spółki z Bochni nie zostaną szybko rozstrzygnięte. Co prawda Stanisław Kurnik, akcjonariusz Stalproduktu, zatrudniony w nim jako specjalista ds. organizacji, w wezwaniu ogłoszonym przed Hutą Sendzimira za około 5,5 mln zł zdobył 12,37 proc. głosów na WZA spółki, jednak wyjaśnieniem okoliczności, w jakich do tego doszło, zajęła się już Komisja Papierów Wartościowych i Giełd. W tym tygodniu sprawa ta ma trafić również do prokuratury. Doniesienie złoży zarząd Polskich Hut Stali (PHS) lub Huty Sendzimira (HTS), ponieważ - jak twierdzi nasze źródło - istnieje podejrzenie, że doszło do popełnienia przestępstwa. Sprawdzane mają być m.in. kulisy przejmowania Stalproduktu przez osoby fizyczne. Jerzy Podsiadło, prezes PHS, potwierdził, że przygotowywane są dokumenty w tej sprawie.

Reklama

Terror pracowniczy

Po naszej publikacji "Trwa bezpardonowa wojna o Stalprodukt" ("PB" z 19 września) Jan Kijowski, jeden z akcjonariuszy, pracownik firmy zależnej Stalproduktu, zdecydował się ujawnić kulisy przejmowania giełdowej spółki, w której HTS (czyli Skarb Państwa) ma 37 proc. udziałów, przez osoby powiązane z jej kierownictwem.

Wezwanie ogłoszone przez Stanisława Kurnika dotyczyło akcji imiennych (poza obrotem giełdowym), które znajdowały się w posiadaniu pracowników i emerytów spółki. Jan Kijowski twierdzi, że załoga była przymuszana do zbywania akcji na rzecz Stanisława Kurnika. Spółką kierują obecnie Andrzej Dobosz oraz Piotr Janeczek, były prezes HTS, który od czerwca 1999 r. do czerwca 2000 r. jednocześnie był prezesem Stalproduktu. Zarząd giełdowej firmy postawił sprawę jednoznaczne: to on weryfikuje, kto, komu sprzeda akcje. Zbycie walorów na rzecz HTS było traktowane jako działanie na szkodę Stalproduktu.

- Zostałem wezwany przez prezesa Dobosza na rozmowę dyscyplinującą - ujawnia Jan Kijowski.

Według niego, "wysłannicy" Stanisława Kurnika odwiedzali emerytów posiadających akcje, twierdząc, że będzie wielu chętnych na ich sprzedaż i muszą się pośpieszyć, bo mogą nie zdążyć przed zakończeniem wezwania.

- Natomiast pracownicy w POK Domu Maklerskiego Polonia Net w Bochni mówili, że wezwanie HTS na zakup akcji raczej nie dojdzie do skutku - dodaje Jan Kijowski.

W komunikacie z 13 września DM Polonia Net ponaglał akcjonariuszy do sprzedaży akcji na rzecz prywatnego inwestora "zwlekanie z decyzją zdeponowania 18 września wiąże się z ryzykiem niezweryfikowania ich przed zakończeniem 19 września terminu wezwania ogłoszonego przez pana Stanisława Kurnika" - głosi dokument.

Od 19 września natomiast można było zapisywać się na sprzedaż akcji HTS. Oferta była o 1 zł wyższa.

Janusz Panikowski, wiceprezes DM Polonia Net, nie odpowiedział na pytania "PB" w tej sprawie.

Kasa płynie

Akcjonariusze, czyli pracownicy Stalproduktu, dostali natomiast pismo, podpisane przez Elżbietę Niziołek, rzecznika Stalproduktu, które miało ich zniechęcić do sprzedaży akcji hucie. Kilka dni temu awansowała ona na prezesa firmy Stalprodukt Profil. I właśnie ta spółka odgrywa kluczową rolę w kontekście obecnych wydarzeń. Giełdowa firma utraciła wpływy w Stalprodukcie Profil, który w 100 proc. kontrolowała, a udziały przejęły osoby fizyczne związane z szefostwem Stalproduktu. Jak to się stało? Ze sprawozdania finansowego za 2000 r., do którego miał wgląd Jan Kijowski, wynikało, że Stalprodukt ma już tylko 78 proc. udziałów w swojej firmie zależnej.

- Oznacza to, że Stalprodukt sprzedał 22 proc. udziałów Bogusławowi Celińskiemu. Czy rada nadzorcza, w której swoich przedstawicieli miała HTS, wyraziła na tę operację zgodę, nie wiadomo - tłumaczy Jan Kijowski.

W 2001 r. udział Stalproduktu w Stalprodukcie Profil spadł do 16 proc.

- Po 42 proc. udziałów objęli Bogusław Celiński i Kazimierz Szydłowski - mówi Jan Kijowski.

W listopadzie 2000 r. Bogusław Celiński, akcjonariusz giełdowej spółki i prezes Stalproduktu Profil, wezwał do sprzedaży akcji Stalproduktu. W sumie zdobył 17,4 proc. głosów na WZA. Wiele wskazuje na to, że kredyt na zakup akcji przez Bogusława Celińskiego był poręczony przez Stalprodukt lub spółkę zależną. Obecnie Bogusław Celiński jest dyrektorem zarządzającym Stalproduktu Profil, a Kazimierz Szydłowski pełni funkcję kierownika działu zarządzania majątkiem w tej spółce.

1 października Stalprodukt poinformował w komunikacie, że Stanisław Kurnik zobowiązał się nabyć akcje tej firmy od Stalproduktu Profil. Jan Kijowski twierdzi, że Bogusław Celiński i Stanisław Kurnik działają na polecenie Piotra Janeczka, wiceprezesa Stalproduktu, oraz ludzi z nim blisko związanych.

Robert Kożuch, kierownik biura zarządu Stalproduktu, zaprzecza, jakoby załoga była przymuszana do zbywania akcji na rzecz Stanisława Kurnika.

- Nic mi nie wiadomo, aby zarząd wzywał pracowników na rozmowy dyscyplinujące - mówi Robert Kożuch.

Twierdzi także, że nic nie wie o tym, że zarząd Stalproduktu lub spółek zależnych udzielał poręczeń panom Celińskiemu i Kurnikowi.

Poza kontrolą

Stalprodukt ostatnio był raczej poza zainteresowaniem organów kontrolnych.

- Dawno nie sprawdzaliśmy tej firmy. Ostatnio chyba w latach 1994/95. Jeśli spółka jest prywatna, nasze kompetencje są ograniczone - mówi Jan Dziadoń, dyrektor Najwyższej Izby Kontroli w Krakowie.

Stalprodukt nie jest spółką prywatną, ponieważ nadal 37 proc. głosów na WZA ma HTS, spółka w 100 proc. Skarbu Państwa. Zdaniem dyrektora Dziadonia, wobec tego nie ma formalnych przeszkód, aby zweryfikować jej działalność oraz byłego zarządu HTS.

Urząd Kontroli Skarbowej w Krakowie nie był zainteresowany zweryfikowaniem informacji, skąd pochodziły milionowe kwoty, które Bogdan Celiński i Stanisław Kurnik wydali na zakup akcji Stalproduktu.

- Nie prowadziliśmy kontroli w tym zakresie. Jeśli otrzymamy taką prośbę z odpowiednich organów lub osób zainteresowanych, podejmiemy czynności sprawdzające. Może się okazać, że były to kredyty bankowe - mówi Roman Ciura, dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Krakowie.

W takim przypadku pozostaje do zweryfikowania kwestia, kto spłaca ewentualne kredyty prywatnych inwestorów - czy nie jest to firma, w której wiodący pakiet ma HTS, spółka Skarbu Państwa.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Kraków | wezwanie | huty | doniesienie | wezwania | kulisy | prokuratura | zakup | polonia | firmy | Bogusław
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »