Rosyjska giełda w dół; inwestorzy obawiają się sankcji sektorowych UE
Rosyjska giełda traciła ok. godz. 15 w poniedziałek blisko 3 proc., to m.in. efekt tego, że KE ma przygotować projekty aktów prawnych, by wprowadzić sankcje sektorowe. Ciosem był też nakaz wypłacenia gigantycznego odszkodowania b. akcjonariuszom Jukosu.
Sankcje sektorowe, nad którymi pracuje UE, dotyczą obronności, ograniczeń przepływu kapitału, sprzedaży wysokich technologii, w tym w sektorze energii, oraz sprzętu podwójnego zastosowania (cywilnego i wojskowego).
Na moskiewskiej giełdzie index RTS, na którym notowanych jest 50 największych spółek, tracił przed godz. 15 w poniedziałek 2,8 proc. W ciągu miesiąca strata wynosi już 11 proc.
W piątek kraje UE zleciły Komisji Europejskiej przygotowanie projektów aktów prawnych, pozwalających na wprowadzenie sankcji sektorowych. Dokumenty te mają zostać przedstawione ambasadorom państw unijnych do wtorku. Szef rady europejskiej Herman Van Rompuy chce, by zostały one przyjęte bez potrzeby zwoływania dodatkowego szczytu UE.
Do niedawna, w Brukseli uważano, że ważna decyzja, jaką jest nałożenie sankcji gospodarczych na Rosję, wymagałaby politycznej zgody przywódców państw unijnych i zwołania szczytu.
Na nastroje inwestorów w Rosji wpłynęła też decyzja stałego Trybunał Arbitrażowego w Hadze, który poniedziałek nakazał Moskwie wypłacenie odszkodowania w wys. 51,57 mld dol. grupie byłych akcjonariuszy nieistniejącego już rosyjskiego koncernu naftowego Jukos.
- Ta decyzja z pewnością nie zwiększy atrakcyjności rosyjskiego rynku papierów wartościowych - powiedział, cytowany przez agencję Reutera, Jurij Selyandin z firmy inwestycyjnej GHP Grup w Moskwie.
Akcje, kontrolowanego przez państwo, Rosnieftu spadały w pewnym momencie o prawie 3 proc. Choć największy producent ropy w Rosji nie jest stroną w sprawie Jukosu, inwestorzy obawiają się, że może być dotknięty ewentualnymi roszczeniami w stosunku do państwa rosyjskiego.
UE zdecydowała się na zaostrzenie swojego stanowiska wobec Rosji po tragedii malezyjskiego samolotu pasażerskiego, który 17 lipca został zestrzelony nad obszarem kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Zginęło prawie 300 osób. Unia uznała, że katastrofa była konsekwencją dostarczania separatystom ciężkiej broni przez granicę rosyjsko-ukraińską.