Samotny jeździec w PHF
Murem za prezesem holdingu stoi tylko kierownictwo resortu skarbu. Przeciw jest reszta urzędników, zarządy i załogi Polf oraz związki.
Dni kierownictwa Polfy Warszawa są policzone. Na włosku wisi los zarządów w Pabianicach i Tarchominie. Głównym rozgrywającym jest Jerzy Milewski, prezes Polskiego Holdingu Farmaceutycznego (PHF). Od początku opowiadał się za konsolidacją holdingu w jeden koncern. Na łamach "Manager Magazin" mówił: "Żeby się udało, niezbędna jest wola właściciela, menedżerów Polf i ich załóg. Brak jednego z tych ogniw wyklucza sukces". Dziś ma przeciwko sobie zarządy i załogę, a związkowcy domagają się jego głowy i straszą, że jeśli minister skarbu nie spełni tego żądania do 8 lutego, wyprowadzą ludzi na ulice. Mimo to szef PHF nadal wierzy w sukces.
Najmocniejsze ogniwo
Z trzech ogniw: kierownictwo, załoga, właściciel, prezes może liczyć tylko na to ostatnie, chociaż nie bez zastrzeżeń. Murem stoi za nim kierownictwo ministerstwa, ale reszta resortu sprawia kłopoty. I nie chodzi o zwykłą opieszałość machiny biurokratycznej, prezes Milewski mówi o "niezrozumiałym oporze niektórych urzędników".
- Nie wszyscy przejawiają taki entuzjazm i determinację dokonania zmian, jak grupa osób, która chce ratować polską farmację - wyjaśnia szef PHF.
Determinacja jest tak duża, że Jerzy Milewski gotów jest zaryzykować konflikt ze związkowcami. Uważa zresztą, że z załogami Polf uda mu się dogadać i zapowiada rozmowy z pracownikami poszczególnych spółek. Kiedy? Na pewno nie przed upływem ultimatum, bo obecnie komunikowanie się z załogami jest blokowane.
Tym panom już dziękuję
Prezes jest optymistą co do szans porozumienia się z załogami, ale czarno widzi współpracę z zarządami spółek PHF, a już co do kooperacji z kierownictwem Polfy Warszawa rokowania są beznadziejne.
- O dalszej współpracy z zarządem nie ma mowy - mówi kategorycznie. Odrzuca sugestie, jakoby spór miał podłoże osobiste - by Krzysztof Tronczyński, prezes Polfy, ubiegał się o stanowisko szefa holdingu.
- Spór dotyczy kwestii merytorycznych - zarzeka się.
Co konkretnie zarząd PHF ma do Polfy? Zarzuty są poważne. Na przykład inwestycja w fabrykę cytostatyków (leki do walki z rakiem), z której zarząd spółki jest dumny.
- Inwestycja została przygotowana w sposób karygodny, a cała sprawa może mieć charakter korupcyjny. Zakup linii produkcyjnej do wyrobu cytostatyków odbywa się bez żadnych procedur przetargowych - uważa szef farmaceutycznego holdingu.
Ciekawa, jego zdaniem, może być lektura papierów spółki, do których PHF uzyska dostęp po zmianie zarządu.
- Nie mogłem się doprosić informacji o spółkach. Zarząd warszawskiej Polfy wręcz powiedział, że mi ich nie da - mówi Jerzy Milewski.
Los zarządu jest już przesądzony, a przypieczętuje go NWZA 20 lutego. Dzień później walne zbierze się w Pabianicach, a potem w Tarchominie. Możliwe jednak, że do wymiany szefostwa spółek nie dojdzie. Jeśli tak się stanie, to zarządy zostaną powiększone o nowe osoby.
- Z pozycji właścicielskiej chcemy wymagać od zarządów Polf większej aktywności w celu realnej ochrony miejsc pracy - mówi prezes.
Giełda za trzy lata
Zmiany w kierownictwie i radach nadzorczych to tylko krok do dalszych porządków w holdingu. PHF przestanie być malowanym właścicielem, przejmując właściwe kierownictwo nad grupą. Cel - po pierwsze - odzyskać rynek. Od 2000 r. udziały Polf w sprzedaży leków skurczyły się o jedną trzecią. Po drugie - zacząć produkować nowe leki. Wsparciem mają być instytuty znajdujących się w rękach państwa. Po trzecie - wprowadzić grupę na giełdę.
Eugeniusz Twaróg