Skarb rozdaje, Ruch ma problem
Zjeść ciastko i mieć ciastko - to może być dewizą MSP przy przekazywaniu wartych ponad 100 mln zł akcji pracownikom Ruchu.
Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) podało kilka dni temu, że chce dokapitalizować Kompanię Węglową (KW) akcjami kilku spółek. Dotowanie KW zawsze budzi kontrowersje, tym razem najbardziej zaskakujący jest pomysł wniesienia do spółki węglowej do 9,9 proc. akcji Ruchu. Zwłaszcza że najwyraźniej nie był on z nikim konsultowany - nie słyszano o nim w spółce, a do Ministerstwa Gospodarki oficjalne informacje dotarły w poniedziałek.
- Będziemy konsultować ten projekt z ministerstwem skarbu pod koniec tego lub na początku przyszłego tygodnia i dopiero wtedy zaprezentujemy oficjalne stanowisko - powiedziano nam w biurze prasowym Ministerstwa Gospodarki, które odpowiada za Kompanię Węglową.
Węglowa pułapka
Wygląda na to, że pomysł nie został przemyślany - przekazanie należących do MSP akcji Ruchu innej spółce skarbu państwa uruchamia proces przekazania pracownikom 15 proc. walorów. - Akcje pracownikom zostaną udostępnione nieodpłatnie - zgodnie z ustawą o komercjalizacji i prywatyzacji - mówi Paweł Kozyra, rzecznik MSP.
Dla pracowników to dobra wiadomość. Dla spółki - fatalna. Prawnicy, z którymi konsultował się "PB", twierdzą, że z ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji wynika, że MSP nie musi przekazywać własnych akcji pracownikom. Teraz mają oni prawo do ekwiwalentu, wypłacanego w postaci wynagrodzenia przez spółkę. Jednym słowem, za akcje pracownicze musiałoby zapłacić nie ministerstwo skarbu, ale? Ruch.
- To dość jednoznaczna sytuacja, wskazująca na konieczność zastosowania nowego przepisu. Wydaje się on być bardzo korzystny dla MSP, bo to spółka (a nie MSP) płaci za akcje pracownicze, czyli za zobowiązania skarbu państwa. Wiele osób ma wątpliwości co do konstytucyjności tego przepisu: prowadzić on może bowiem do "drenowania spółek", których akcje są wnoszone do innych podmiotów - uważa Radosław L. Kwaśnicki, radca prawny z kancelarii Gleiss Lutz.
Prawo nie określa jednoznacznie kwoty, jaką mogliby otrzymać pracownicy w ramach ekwiwalentu. Najbardziej prawdopodobna, wyliczona na podstawie zapisów ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, opiera się na liczbie akcji skarbu państwa sprzed podniesienia kapitału Ruchu o 15,5 mln walorów, które zostały uplasowane na giełdzie pod koniec ubiegłego roku.
Daje to ponad 130 mln zł według wtorkowego kursu papierów Ruchu. Ale - zdaniem prawników - można też wziąć pod uwagę cały kapitał Ruchu. Wtedy kwota zwiększa się do ponad 180 mln zł. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że państwo traci wtedy większościowy pakiet akcji w Ruchu, bo zostaje z niespełna 48-procentowym udziałem.
Mają na co wydawać
Zarząd Ruchu nie chciał komentować poczynań swojego właściciela ani skutków ewentualnej wypłaty ekwiwalentu. Przypomnijmy, że niedawny debiut giełdowy, z którego Ruch uzyskał prawie 250 mln zł, miał się przyczynić do sfinansowania inwestycji koniecznych w obliczu spadających udziałów rynkowych dystrybutora prasy.
Magda Wierzchowska