Słuszna kara za aferę 100 sekund
Należące do PKO BP biuro maklerskie nie uniknie kary za bałagan, który umożliwił załamanie notowań kontraktów terminowych.
BDM PKO BP został słusznie ukarany przez KPWiG - uznał wczoraj sąd administracyjny. To odprysk tzw. afery 100 sekund, polegającej na manipulacji kursem kontraktów terminowych 4 lutego 2004 r. Tego dnia pod koniec sesji na warszawską giełdę dotarły dwa zlecenia. Pierwsze dotyczyło sprzedaży po każdej cenie 4 tys. kontraktów terminowych na WIG20. W efekcie doszło do załamania notowań, które spadły o blisko 100 pkt (ponad 6 proc.). Po 100 sekundach ten sam inwestor zlecił kupno 4 tys. kontraktów, a kurs wzrósł o 262 pkt, do 1788 pkt (czyli aż 17 proc.). Tajemniczy zleceniodawca z Wysp Dziewiczych zarobił w ten sposób 2,6 mln zł. Inni inwestorzy stracili w sumie ponad 5 mln zł.
Bałagan w biurze Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG) zareagowała bardzo ostro. Wszczęła śledztwo i ustaliła, że zlecenia wyszły z Bankowego Domu Maklerskiego PKO BP (BDM PKO). Pracownicy biura tłumaczyli, że do zmian kursu doszło przypadkiem - w wyniku pomyłkowego wprowadzenia zlecenia sprzedaży, które po ponad minucie zostało poprawione na kupno. KPWiG ustaliła, że w BDM niektórzy maklerzy przyjmowali zlecenia bez wystarczającej identyfikacji inwestora (bez podawania imienia, nazwiska czy hasła), a część zleceń przyjmowały nawet osoby bez uprawnień maklerskich. Nie pomogły tłumaczenia BDM PKO, że za aferę 100 sekund odpowiedzialny jest błąd człowieka, a dwóch pracowników zostało zwolnionych za niedopatrzenie obowiązków. KPWiG stwierdziła, że BDM PKO narusza zasady obrotu, nie dba o interesy inwestorów, lekceważy nawet własny kodeks dobrych praktyk domów maklerskich. Efektem była nałożona na BDM PKO kara 400 tys. zł (maksimum to 500 tys. zł).
Nieudane odwołanie Biuro maklerskie broniło się, że kodeks dobrych praktyk nie jest powszechnie obowiązującym prawem. Zaskarżyło decyzję o nałożeniu kary do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Wczoraj sąd potwierdził, że KPWiG ma rację: domy maklerskie mają zachowywać szczególną staranność w swej pracy, a BDM PKO tego nie uczynił. Samo zwolnienie dwóch maklerów potwierdza, że spółka przyznaje się do zaniedbań - stwierdziła sędzia Emilia Święcicka. Zaznaczyła, że makler winien dbać o bezpieczeństwo interesów zleceniodawcy i wszystkich innych uczestników rynku. Wyrok nie jest prawomocny. BDM PKO może złożyć kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Joanna Barańska