Sowa wśród rekinów

O tysiącach menedżerów można napisać: wykształcony, inteligentny, regularnie gra w golfa. Jest jak garnitur, który codziennie wkłada: wyprasowany i dobrze ułożony. Do pełnego obrazu następcy Wandy Rapaczyńskiej - Marka Sowy, nowego prezesa Agory, warto dodać: wielbiciel kobiecego piękna, felietonów Stanisława Tyma i ekstremalnych przeżyć, jak nurkowanie wśród żarłaczy białych u wybrzeży Afryki Południowej.

O tysiącach menedżerów można napisać: wykształcony, inteligentny, regularnie gra w golfa. Jest jak garnitur, który codziennie wkłada: wyprasowany i dobrze ułożony. Do pełnego obrazu następcy Wandy Rapaczyńskiej - Marka Sowy, nowego prezesa Agory, warto dodać: wielbiciel kobiecego piękna, felietonów Stanisława Tyma i ekstremalnych przeżyć, jak nurkowanie wśród żarłaczy białych u wybrzeży Afryki Południowej.

- Człowiek prawy i dzielny. Silna osobowość. Potrafi przewodzić - krótko go charakteryzuje Wanda Rapaczyńska, która funkcję przekaże mu dziś na walnym zgromadzeniu spółki.

Rozległe kontakty

Wiceprezes UPC Polska, prezes Związku Pracodawców Prywatnych Mediów, członek Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, członek rady nadzorczej Canal+. Krótko mówiąc: człowiek z rozległymi kontaktami. Trudno go jednak zastać w którejś z tych instytucji. - Jest w UPC Polska - informuje sekretariat PKPP Lewiatan. - Ostatnio rzadko się u nas pokazuje - mówi sekretarka UPC Polska.

Reklama

Słowa te potwierdzają, że Marek Sowa od dłuższego czasu nie zajmował się bieżącymi sprawami w UPC, chociażby rozszerzeniem zasięgu triple play (telefonu, internetu i telewizji w jednym gniazdku). Za jego kadencji firma nie wprowadziła telewizji cyfrowej, co zrobili jej najwięksi konkurenci, jak Aster, Vectra i Multimedia Polska. W wywiadach wielokrotnie tłumaczył, że UPC nie zależy na ściganiu się z innymi, tylko na tworzeniu najlepszej oferty na rynku. Udało się mu m.in. wprowadzenie usługi chello ultra, czyli najszybszego w kraju łącza 12 Mb/s.

Światowe obycie

Może łatwiej niż w Polsce spotkać go można w Stanford czy w Chicago, gdzie kończył prestiżowe uniwersytety. - Kilka lat mieszkałem w Kalifornii. Wracam tam parę razy w roku, by naładować akumulatory. Stanford był mi zawsze bliski. Wyjątkowa instytucja. Z racji swego usytuowania w sercu Krzemowej Doliny jest integralną częścią technologicznej i komunikacyjnej rewolucji, a przy tym to fantastyczny miks wyśrubowanych standardów edukacyjnych i kalifornijskiego luzu - z sentymentem wspomina Sowa.

Wydaje się, że studia za oceanem są oczywistą kontynuacją rozpoczętej na Wydziale Amerykanistyki Uniwersytetu Warszawskiego drogi zawodowej. - On konsekwentnie kreuje swoją karierę - uważa Andrzej Zarębski, były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Sowa nie lubi takiego określenia. Woli mówić o pasji i o misji.

- Ludzie mnie znający powiedzieliby zapewne, że moje zaangażowanie w różne projekty osobiste i zawodowe to rezultat pasji, ciekawości i apetytu na życie. Lubię robić to, co uważam za istotne, w co warto się zaangażować - twierdzi Marek Sowa. Studia i częste wyjazdy do Stanów Zjednoczonych wpłynęły nie tylko na to, czym się zajmuje, ale również na jego osobowość. - Ma amerykański stosunek do ludzi. Otwarty, towarzyski, życzliwy. Słucha tego, co mówią inni. Jest w środowisku bardzo popularny - charakteryzuje go Juliusz Braun, były szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Może dlatego doskonale układała się jego współpraca ze stacją telewizyjną CBS, z At Entertainment czy Liberty Global - amerykańskim koncernem medialnym, spółką matką UPC Polska.

Dla CBS, w której zaczął zarabiać pierwsze poważne pieniądze, w 1988 r. jeździł po Stanach Zjednoczonych i relacjonował przebieg wyborów prezydenckich. Kiedy w Polsce dokonywały się przemiany pod przewodnictwem Lecha Wałęsy, Sowa służył amerykańskiemu prezenterowi Danowi Ratherowi z programu "60 minutes" za przewodnika w odnalezieniu przywódcy Solidarności i przeprowadzeniu z nim wywiadu. Działaczem solidarnościowym nie był, ale dla środowiska Agory to z pewnością ważny epizod w życiu następcy Wandy Rapaczyńskiej.

Przemyślane działania

Niektórzy hołdują zasadzie: nieważne, jak o tobie mówią, byleby nie mylili nazwiska. O Marku Sowie wszyscy wypowiadają się dobrze. Nazwiska też nie mylą. - Profesjonalista. Człowiek typu wiedza, którą ciągle uzupełnia. Doskonale zorientowany w światowych nowinkach. Potrafi przewodzić bez nacisków. Otacza się ludźmi mądrymi. Lubię w nim to, że jest słowny - charakteryzuje go Monika Bednarek, prezes zarządu Eurozet.

Przyszły prezes Agory nie boi się nazywać rzeczy po imieniu. Nie stroni od krytycznych uwag o polityce, co zjednało mu przyjaciół w branży medialnej. - Niezależne media są ostatnią zaporą przed szaleństwem i głupotą ludzi pełniących funkcje publiczne - sądzi Marek Sowa. Jako adwokat interesów mediów nieraz ze światem polityki się stykał. Dobrego zdania o nim nie ma.

- U nas zbyt często z argumentami merytorycznymi wygrywają doraźne interesy polityczne i tani populizm. Symptomatyczne, że politycy amerykańscy mówią o sobie "administracja", a po każdych polskich wyborach pojawia się ekipa z lubością określająca się "władza" - mówi Marek Sowa. Kiedy wybuchła afera Rywina, dał się poznać jako stonowany mówca. Przesłuchiwany przez komisję śledczą 17 czerwca 2003 r. nie pozwolił jej członkom wyprowadzić się z równowagi. - Jest świadomy tego, co mówi i opanowany - określa go Rafał Oracz, dyrektor generalny CR Media.

Przyszłe zmiany

- Doświadczenie Marka Sowy wskazuje, jakiego wzmocnienia potrzebuje Agora. To typ nowoczesnego menedżera, który poprowadzi spółkę ku cyfryzacji i integracji mediów - uważa Rafał Oracz. Domysłów o jego przyszłych rządach w Agorze jest wiele. Pojawiają się głosy, że otworzy przed koncernem, skupiającym dotychczasową energię głównie na wydawaniu "Gazety Wyborczej", telewizyjne podwoje. A także, że przekształci spółkę w koncern multimedialny, upatrujący swą przyszłość w rozwoju internetu.

- Za dziesięć lat polski rynek mediów nie będzie się wiele różnił od zaawansowanych rynków USA i Europy. Już dziś czołowe polskie spółki - w tym Agora - zwiększają przychody, wprowadzają nowe produkty i usługi, często sa one źródłem tzw. najlepszych praktyk w danej branży - uważa Marek Sowa. Co do jednego wszyscy się zgadzają: nikt lepiej niż on nie jest przygotowany do starcia z Axelem Springerem i z zapowiadającą ofensywę w Polsce australijską medialną grubą rybą - Rupertem Murdochem.

- Przyspiesza i ułatwia działanie zwłaszcza wtedy, kiedy nie ma czasu na pisanie długich i skomplikowanych umów. Wie, że są sprawy, w obronie których trzeba iść na wojnę, i takie, gdzie trzeba się łączyć - mówi Monika Bednarek. Wojna na pewno go czeka, bo konkurenci gotują się do ataku. A gdzie znajdzie sojuszników? Czas pokaże.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: osobowość | 'Rekiny' | gra w golfa | Marek Sowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »