Walne w internecie - standard na Zachodzie
Wśród spółek na Zachodzie transmisja walnego zgromadzenia akcjonariuszy w internecie to już standard. W większości przypadków oferują one nie tylko możliwość śledzenia bądź słuchania na żywo doniesień z obrad, ale także pozwalają udziałowcom na głosowanie on-line.
Pierwsza transmisja WZA w sieci odbyła się w USA w 1996 r. W tym roku pierwsza firma zamierza przeprowadzić walne tylko w internecie, nie organizując fizycznie spotkania akcjonariuszy.
Kiedy jesteś znaczącym akcjonariuszem spółki i w jej papierach masz ulokowane np. 50 mln USD, podróżowanie na doroczne walne zgromadzenie akcjonariuszy nie przysparza większych problemów. W zupełnie innej sytuacji jesteś jednak jako posiadacz niewielkiej liczby papierów, wartych np. kilkaset dolarów. W takim przypadku dotarcie na zebranie udziałowców spółki, np. na drugi koniec Stanów Zjednoczonych czy Europy, wiąże się już z poważnymi kosztami i najczęściej podejmujesz decyzję o rezygnacji z takiej "wycieczki".
Idea "wyrównania szans" dla wszystkich inwestorów przyświecała pierwszym organizatorom transmisji z walnych w internecie. Drobny akcjonariusz, choć początkowo nie miał możliwości głosowania, mógł wysłuchać, a potem, wraz z rozwojem technologii, zobaczyć, co wydarzyło się na zebraniu w spółce, której części jest przecież właścicielem.
Pionierem była amerykańska spółka ze Skokie, w stanie Illinois - Bell & Howell. Firma ta, specjalizująca się w komputerowym przetwarzaniu informacji, która już zniknęła z rynku przejęta przez konkurentów, w maju 1996 r. umożliwiła śledzenie WZA na ekranach domowych komputerów. Obecnie transmisje on-line ze spotkań akcjonariuszy to już standard, przynajmniej wśród największych giełdowych spółek z USA, Europy Zachodniej czy Japonii. Są jednak wyjątki. Jednym z nich jest np. firma inwestycyjna Berkshire Hathaway, należąca do najbogatszego na świecie inwestora - Warrena Buffetta. Miliarder, znany zresztą ze swojego nieufnego stosunku do branży internetowej, zamiast transmitować walne w sieci, corocznie organizuje przy okazji zgromadzenia akcjonariuszy swoisty piknik dla inwestorów (zwany Woodstock rynku kapitałowego), gdzie poza oceną sytuacji spółki organizuje się też inne imprezy, jak np. słynny już turniej brydżowy, w którym w parze z Buffettem gra jego serdeczny przyjaciel - Bill Gates, założyciel Microsoftu.
Wraz z rozwojem technologii internetowej kilka lat temu wprowadzono również możliwość głosowania na walnym za pośrednictwem sieci. Akcjonariusz otrzymuje wcześniej od firmy specjalną kartę, na której znajduje się najczęściej 11-cyfrowy kod. Po zalogowaniu się na stronę spółki trzeba tylko wpisać podane cyfry, a potem postępować zgodnie z instrukcjami.
W tym roku szykuje się kolejna rewolucja. 15 maja firma internetowa Siebel Systems jako pierwsza zapowiedziała, że najbliższe zgromadzenie akcjonariuszy fizycznie się nie odbędzie, a dyskusja i głosowanie będą miały miejsce tylko on-line.
Przypadek Vivendi nakazuje ostrożność
Choć organizatorzy głosowań na walnych w sieci zapewniają o praktycznie 100-proc. bezpieczeństwie przepływu informacji, są wyjątki. Boleśnie przekonał się o tym w kwietniu ub.r. zarząd francuskiego koncernu medialnego Vivendi Universal. Kilku hakerów złamało zabezpieczenia podczas internetowego głosowania na WZA i diametralnie zmieniło jego wyniki. Walne trzeba było powtórzyć.