Warszawska giełda. Jak długo potrwa gra w zielone?
WIG jest na najwyższym poziomie od lutego 2018 roku, a WIG20 od lutego 2020. Gromadzący średnie spółki mWIG40 wrócił do wartości notowanych ostatnio w maju 2018 roku, a indeks małych spółek sWIG80 płynnie przekroczył granicę 20 tysięcy punktów i jest najmocniejszy od prawie 14 lat. Taki jest stan warszawskiej giełdy po pierwszej dekadzie maja. Dalszy wzrost stanie jednak pod znakiem zapytania, jeśli wskaźniki giełdowe w Europie Zachodniej i USA będą się czerwienić, tak jak wczoraj.
Na światowym rynku kapitałowym niemal wszystko kręci się wokół Wall Street. Giełdy rynków wschodzących - w tym także nasza GPW - mają tym większe szanse na sukces, im później w Stanach Zjednoczonych podwyższone zostaną stopy procentowe. Na zaostrzenie polityki pieniężnej w USA na razie się nie zanosi, zwłaszcza w świetle ogłoszonych pod koniec zeszłego tygodnia słabych danych z amerykańskiego rynku pracy.
Wielkie było zaskoczenie ekonomistów kiedy okazało się, że w kwietniu w USA przybyło tylko 266 tysięcy miejsc pracy. Spodziewano się bowiem, że będzie ich prawie milion. Stopa bezrobocia miała spaść z 6 proc. do 5,8 proc., a wzrosła do 6,1 proc. Z punktu widzenia inwestorów giełdowych sytuacja jest tak zła, że aż... dobra.
Amerykański bank centralny dostaje bowiem kolejny argument, by nie podnosić stóp procentowych - gospodarce odradzającej się po pandemii nie grozi przegrzanie. Pojawiły się nawet komentarze, że zaostrzenie polityki pieniężnej nastąpi dopiero w połowie 2023 roku. Przy okazji, rośnie także przekonanie, że liczba zatrudnionych w USA zwiększa się zaskakująco powoli, gdyż wielu Amerykanom bardziej opłaca się pozostawać na zasiłkach pandemicznych niż wracać na rynek pracy.
Wiele wskazuje na to, że wskaźnik inflacji konsumenckiej w USA, którego najnowsza wartość zostanie ogłoszona jutro, pójdzie w górę z 2,6 do 3,6 proc. Nawet ten fakt nie powinien podważyć wiary inwestorów kapitałowych w trwałość niskich stóp procentowych.
Analogiczną sytuację mamy w Polsce. Nasza inflacja podskoczyła do 4,3 proc. i jest dużo wyższa od średniej dynamiki wzrostu cen w Unii Europejskiej (1,7 proc.). Mimo to na podwyżki stóp procentowych w ogóle się nie zanosi. Wyjątkowo reprezentatywny dla Rady Polityki Pieniężnej jej członek prof. Eryk Łon jest przekonany, że dzisiejszy poziom stóp powinien zostać utrzymany przynajmniej do pierwszego kwartału 2022 roku, a zbyt szybkie zaostrzenie kursu "mogłaby przydusić dynamikę popytu wewnętrznego".
W ostatnich wypowiedziach prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego pojawiają się jednak nowe akcenty. Zapowiada, że zanim RPP podejmie decyzję o ewentualnej podwyżce stóp, to wcześniej wycofa się z programu skupu obligacji. Nie zrobi jednak tego zanim Europejski Bank Centralny nie zdecyduje się na odchodzenie od łagodnej polityki pieniężnej. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że EBC swój program skupu obligacji ma kontynuować do marca 2022 roku, choć pojawią się doniesienia, ze już w przyszłym miesiącu może zapaść decyzja o jego ograniczeniu.
Pod koniec zeszłego tygodnia indeksy na Wall Street poszły w górę napędzane nowymi doniesieniami i spekulacjami o długiej perspektywie utrzymywania niskich stóp procentowych w gospodarce amerykańskiej. Dow Jones i S&P500 znów ustanowiły rekordy wszech czasów. Rosły także wskaźniki giełdowe w Europie.
Poniedziałek był zdecydowanie mniej udany. Wczoraj spadły indeksy na prawie wszystkich głównych giełdach naszego kontynentu, a także za oceanem. Na Wall Street technologiczny Nasdaq stracił na wartości ponad 2,5 proc. Mocno ostatnio tanieją m.in. Amazon i Facebook.
Spółki z grupy Big Tech jeszcze niedawno nadawały tempo amerykańskiej hossie, jednak od kilku tygodni są gorzej notowane. Górę bierze przeświadczenie, że ich wspaniałe wyniki z okresu pandemii już się nie powtórzą, a giełdowe wyceny są przesadzone. W górę idą natomiast firmy, które przez ostatni rok były dotknięte lockdownami i często ponosiły nieuniknione straty. Teraz mają okazję, by poprawić swoje wyniki. Faworytami nowojorskich inwestorów stają się: Nike, Booking.com, Boeing, czy American Airlines.
W Warszawie obserwujemy bardzo podobne zjawisko. Mocno w górę idzie indeks WIG-Odzież, gdyż od kilku dni dynamiczne drożeją spółki CCC i LPP. Obie w zeszłym tygodniu ogłosiły bardzo dobre wyniki kwartalne. W ich wypadku widać już efekty wychodzenia z kryzysu pandemicznego. Przy okazji LPP umacnia się na pozycji lidera w kategorii - najwyższa nominalna cena jednej akcji. Wynosi ona już teraz 11 200 złotych.
Od dłuższego czasu drożeją także banki, a co za tym idzie, mocno zyskuje na wartości ich indeks branżowy. Co ciekawe, bankom nie szkodzą ani niskie stopy procentowe, ani nerwowe oczekiwanie na wyrok Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawie kredytów frankowych.
Z hossy na rynku stali korzystają spółki Drozapol i Stalprofil, a KGHM idzie w górę niesiony bardzo wysokimi cenami miedzi na rynkach światowych (ponad 10 tysięcy dolarów za tonę). Jednak wczoraj pod koniec sesji kurs KGHM spadł pod kreskę, gdyż inwestorzy bardzo źle przyjęli zapowiedź zarządu firmy, że ma zamiar wypłacić akcjonariuszom skromną dywidendę w wysokości 1,5 złotego na akcję.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Wytrawni inwestorzy od dawna wyznają pogląd, że spółka jest tyle warta, ile wypłaca dywidendy. Uważnie śledzą też trendy na najważniejszych rynkach giełdowych świata. W najbliższym czasie dla indeksów na warszawskim parkiecie ogromne znaczenie będzie miał kierunek jaki obiorą DAX, FTSE, czy S&P500.
Jacek Brzeski