Zanim pismo przyjdzie pocztą
Ostatnie dziwne zachowanie akcji Elektrimu i Elektrimu Kable, po niekorzystnym orzeczeniu UOKiK, kolejny raz pokazało, że decyzje urzędów i sądów przeciekają do niektórych inwestorów wcześniej, niż ujawniane są przez spółki.
Ostatnie dziwne zachowanie akcji Elektrimu i Elektrimu Kable, po niekorzystnym orzeczeniu UOKiK, kolejny raz pokazało, że decyzje urzędów i sądów przeciekają do niektórych inwestorów wcześniej, niż ujawniane są przez spółki. Na jeszcze większą próbę niż akcjonariuszy Elektrimu wystawiono właścicieli walorów 4Media. Czy nie byłoby lepiej, gdyby decyzje dotyczące spółek giełdowych były natychmiast upubliczniane przez wydające je instytucje?
Po decyzji UOKiK niekorzystnej dla Elektrimu Kable i Elektrimu (Urząd nie pozwolił na przejęcie spółki zależnej Elektrimu Holding przez KFK) kurs akcji holdingu spadał, a na akcjach Kabli, przy nieznacznej zmianie wyceny, odnotowano obroty najwyższe od 15 miesięcy. I stało się to, zanim postanowienie Urzędu dotarło listownie do spółek.
Z kolei brak oficjalnych informacji ze strony sądu i komornika dla 4Media, jak utrzymuje firma, sprawił, że decyzję sądu najpierw opisała prasa, a dopiero później podała sama spółka. A sprawa jest niebagatelna. Dotyczy właściwie szans dalszego istnienia giełdowej firmy. Zablokowane zostały jej konta bankowe oraz zajęte udziały w kluczowych spółkach zależnych. 4Media podały, że o postanowieniu Sądu Rejonowego w Łodzi z 9 maja zostały poinformowane 4 czerwca. Trudno jednak w tym przypadku stwierdzić, czy wpłynęło to na majową znaczącą przecenę walorów medialnej firmy. Jej kurs od miesięcy znajduje się w trendzie spadkowym, a wzmożone obroty rozpoczęły się w kwietniu. Przewodniczący KPWiG Jacek Socha powiedział, że Komisja uruchomiła procedurę sprawdzającą, czy 4Media dopełniły wszystkich obowiązków informacyjnych.
Dlaczego więc w tak drażliwych sprawach zdawać się wyłącznie na spóźnione publikacje spółek?
- Rozszerzenie obowiązków informacyjnych na podmioty inne niż spółki nie jest wcale proste. Należałoby konkretnie określić rejestr instytucji, które powinny podawać informacje i zapewnić im sposób ich publikowania, czyli np. podłączyć do systemu Emitent, a także ustawowo zobowiązać je do przekazywania informacji. Scedowanie obowiązków na spółki jest najlepszym rozwiązaniem. Powinno im zależeć na rzetelnej polityce informacyjnej. Warto pamiętać, że na wielu innych rynkach kapitałowych w ogóle nie ma jasno sprecyzowanego trybu informacyjnego - zaznacza Mirosław Kachniewski, rzecznik Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Również według Jacka Jonaka z firmy prawniczej Allen&Overy, nie jest to dobry pomysł, ponieważ rozmywa odpowiedzialność; ocena tego, czy informacja jest istotna czy nie, należy przede wszystkim do emitenta i nie można zdejmować z niego tego obowiązku.
- Trudno jednak dziwić się emitentom, że zwlekają z opublikowaniem komunikatu do momentu otrzymania oficjalnego pisma. Ewentualne pomyłki w przedwczesnym przekazaniu informacji mogłyby spowodować niepotrzebny szum informacyjny i narazić emitentów na jego konsekwencje. Wiadomo jednak, że im krótszy czas od wydania decyzji do opublikowania informacji, tym mniejsze ryzyko jej nielegalnego wykorzystania. Zgodnie z obowiązkami informacyjnymi, od powzięcia informacji do jej podania spółki mają 24 godziny. Powinny one zadbać zatem o jak najszybsze otrzymanie oficjalnych informacji - mówi rzecznik KPWiG.
Pojawia się jednak pytanie - co uznać za powzięcie informacji?
W opinii Jacka Jonaka, przepisy odnoszą się przede wszystkim do zdarzeń o charakterze formalnym, czyli do otrzymania przez spółkę oficjalnego pisma. I tu data otrzymania listu jest już faktem, którego zatajenie można próbować udowodnić. - Choć z drugiej strony, każde powzięcie informacji o jakimkolwiek ważnym zdarzeniu powinno być przez spółkę publikowane. Mogą być to np. wstępne informacje uzyskane ustnie. Dzięki temu wszelkie przecieki utracą swoją wagę. Należy jedynie zaznaczyć w takim komunikacie, że są to dane nieoficjalne, czyli nie do końca pewne. Może się jednak zdarzyć, że podana informacja nie potwierdzi się, stawiając tym samym emitenta w trudnym położeniu. Jest to zatem bardziej sprawa wypracowania pewnego obyczaju, niż wprowadzania kolejnych przepisów, które nigdy nie będą doskonałe - dodaje Jacek Jonak. Także zdaniem Mirosława Kachniewskiego, nie da się wszystkiego uregulować. - Niektórzy uczestnicy rynku narzekają, że polski rynek kapitałowy jest przeregulowany, a jednocześnie wciąż pojawiają się pomysły na wydawanie kolejnych zaleceń - dodaje.
Na pewno przykładem, jak przy obecnych obowiązkach informacyjnych można się zachować fair wobec akcjonariuszy, było działanie Stalexportu. Katowicka spółka na dzień przed rozprawą z Izbą Skarbową, z którą procesowała się o kwotę 100 mln zł plus odsetki, poinformowała, że: raport bieżący dotyczący postanowienia Sądu Najwyższego (...) w związku z dużym prawdopodobieństwem niemożności zachowania poufności informacji zostanie przekazany KPWiG w dniu rozprawy bezpośrednio po ogłoszeniu wyroku. Bardzo dużo zależy więc od dobrej woli emitenta. W warunkach gdy okres między wydaniem decyzji przez określoną instytucję a jej publikacją może sięgać miesiąca, nie da się uniknąć przecieków i nieprawdopodobne jest, by spółki nie zdawały sobie z tego sprawy.
Za niewłaściwe wywiązywanie się z obowiązków informacyjnych grozi kara finansowa do 0,5 mln zł lub wycofanie spółki z obrotu publicznego.