Zdecyduje przebojowość klientów i szybkość obsługi
Kolejki społeczne wróciły do łask w piątek po południu. Drobni inwestorzy w obawie, że nie kupią akcji PKO BP, zaczęli tworzyć listy społeczne. Tłumy pojawiły się przed oddziałami banku już na trzy dni przed oficjalnym rozpoczęciem zapisów w ramach lokaty prywatyzacyjnej.
Zainteresowanie klientów spotęgowały informacje o ograniczonej liczbie papierów w ramach lokat prywatyzacyjnych, otwieranych w pierwszym terminie zapisów rozpoczynających się dzisiaj rano. Resort skarbu przeznaczył dla inwestorów, którzy założą lokaty, 720 mln zł. Informacje o rosnących jak grzyby po deszczu kolejkach społecznych potwierdził Marek Kłuciński, rzecznik prasowy PKO BP. Według niego, kolejki stanęły w kilkudziesięciu miejscach na terenie kraju, jednak poza oddziałami banku.
Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami zarządu PKO BP, listy społeczne nie będą honorowane przy składaniu zapisów. Jest to wyłącznie inicjatywa klientów, którzy, obawiając się, że nie starczy dla nich akcji, szturmem ruszyli na bankowe placówki. O ile więc przed oddziałami można się spodziewać scen mrożących krew w żyłach, wewnątrz powinien panować spokój. Na wieść o planowanym szturmie wzmocniona została ochrona placówek bankowych, która ma zadbać o porządek wewnątrz oddziałów. Na zewnątrz będzie czuwała policja, do której bank zwrócił się o pomoc. Policjanci będą śledzić poczynania kolejkowiczów i interweniować w drastycznych przypadkach. Bezpieczeństwo klientów jest szczególnie istotne, gdyż osoby nieposiadające konta w PKO BP muszą przynieść ze sobą gotówkę. Będą to niebagatelne kwoty, od 500 zł do 20 tys. zł, gdyż za tyle w poniedziałek można kupić akcje PKO BP.
Bank nie ułatwił życia inwestorom, którzy chcą mieć jego akcje, i ograniczył liczę placówek przyjmujących zapisy do 950 (wcześniej oczekiwano, że będzie ich ponad 1200). To, czy uda się kupić udziały, będzie zależało nie tylko od przebojowości klientów, ale i od szybkości obsługi, gdyż placówki PKO BP podłączone do sieci startują do wspólnej rywalizacji o godz. 8.05. Im szybciej oddział będzie sprzedawał akcje, tym mniej ich zostanie dla klientów w innych oddziałach. Dzięki podłączeniu PKO BP do wspólnej sieci zapisy mają być weryfikowane na bieżąco, co powinno uchronić klientów przed ewentualnymi nieprawidłowościami przy składaniu dyspozycji (na siebie można założyć tylko jedną lokatę, a drugą - na osobę, która udzieli pełnomocnictwa).
Co prawda lokaty prywatyzacyjne będzie można otwierać do 21 października, jednak biorąc pod uwagę zainteresowanie klientów, a także przyjętą przez Skarb Państwa formułę "kto pierwszy, ten lepszy", należy się spodziewać, że zapisy potrwają zdecydowanie krócej. Czy pod oddziałami PKO BP rozegra się batalia, w której główną rolę odegrają - jak przed laty, gdy prywatyzowano największe polskie spółki - pięści i spryt kupujących? Zwłaszcza że dawne prywatyzacje rozpalają wyobraźnię. Takie, jak Banku Śląskiego, na którego akcjach inwestorzy zarobili krocie. Zainwestowany w ofercie publicznej kapitał zwiększył się - po pierwszym notowaniu akcji na parkiecie - 13,5 razy. Z ogromnym zainteresowaniem inwestorów spotkały się również wielkie prywatyzacje z 1997 r. (Bank Handlowy, KGHM Polska Miedź) i 1998 r. (Bank Pekao, Telekomunikacja Polska). W tym okresie Skarb Państwa sprzedawał też - cieszące się ogromną popularnością - papiery Banku Handlowego oraz PBK. Tutaj zyski były skromniejsze, nieprzekraczające 30 proc.
Krzysztof Pączkowski
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć się o rynku pierwotnym, znajdziecie tutaj