Złota blaknący blask

Ceny kruszcu spadają, a banki centralne wykorzystują ten fakt. Nie wiadomo jednak, jak rynek złota będzie wyglądać w najbliższej przyszłości. Czy kończy się czas złota? Pytanie to zadają sobie od kilku miesięcy analitycy.

Ceny kruszcu spadają, a banki centralne wykorzystują ten fakt. Nie wiadomo jednak, jak rynek złota będzie wyglądać w najbliższej przyszłości. Czy kończy się czas złota? Pytanie to zadają sobie od kilku miesięcy analitycy.

Trudno się temu dziwić, gdyż ceny kruszcu w 2013 r. notują spadki po raz pierwszy od kilkunastu lat. - Trudno tu mówić o drastycznym spadku, mamy raczej do czynienia z wyhamowaniem wieloletniej tendencji - zauważa Krystian Brymora, analityk z Domu Maklerskiego BDM S.A.

- Trzeba pamiętać, że od dołka w 2000 r. ceny złota wzrosły sześciokrotnie - dodaje analityk. W opinii przedstawiciela DM BDM SA, za spadające ceny kruszcu odpowiada spowolnienie w gospodarkach Chin i Indii. - Oba te kraje odpowiadają za 50 proc. globalnego popytu na złoto, głównie na cele jubilerskie - mówi Krystian Brymora.

Reklama

- Oceniam, że w miarę wzrostu PKB w Chinach i Indiach nastąpi także zwiększenie popytu na złoto - dodaje przedstawiciel DM BDM SA. Pewne znaczenie ma też malejący popyt w innych częściach świata. Mniej złota w 2012 r. kupili inwestorzy - do zmniejszonych zakupów przyznał się zarówno George Soros, jak i fundusze ETF. Zresztą były to zakupy liczbowo najniższe od 4 lat.

Bankowa gorączka złota

Jak oceniać zakupy złota przez banki centralne? - W otoczeniu ultraluźnej polityki monetarnej Fed dywersyfikacja rezerw walutowych o złoto przez inne banki centralne nie dziwi. Należy jednak pamiętać, że jest to popyt marginalny w porównaniu z innymi uczestnikami rynku - zauważa Krystian Brymora.

- Według znanych mi statystyk MFW i World Gold Council, w ostatnich latach banki centralne strefy euro nie kupowały ani nie sprzedawały dużych ilości złota. Co prawda w 2012 r. banki centralne kupiły ponad 530 ton złota (najwięcej od blisko 50 lat), ale były to głównie banki Rosji, Brazylii, Kazachstanu i części krajów z Azji Południowo-Wschodniej. Banki te z pewnością kupują złoto jako element dywersyfikacji swoich rezerw - stwierdza Paweł Kordala, analityk rynków surowcowych w X-Trade Brokers Dom Maklerski SA.

Zakupy złota dokonywane przez banki centralne w 2012 r. osiągnęły najwyższy poziom od 1964 r. i wyniosły 534,6 tony (łączny popyt to 4405,5 ton). - Banki kupują kruszec, chcąc zdywersyfikować (zróżnicować) swoje rezerwy i zmniejszyć ich wrażliwość na wahania wartości walut, takich jak dolar i euro, które stanowią znaczną ich część. Mimo rosnących zakupów, zapotrzebowanie banków centralnych stanowiło w 2012 r. zaledwie 12 proc. łącznego popytu na fizyczne złoto. Choć jego udział wzrósł w stosunku do poprzednich lat, to jednak wciąż znacząco odbiegał od udziału popytu na biżuterię, który stanowił 43 proc., czy też na sztabki i monety (29 proc.) - ocenia z kolei Tomasz Regulski z Zespołu Analiz Ekonomicznych w Raiffeisen Polbanku. W opinii bankowego eksperta należy jednak podkreślić, że zakupy banków centralnych są istotnym czynnikiem stabilizującym (ze względu na ich długoterminowy charakter), który powinien w kolejnych kwartałach istotnie ograniczać przestrzeń do zniżki wartości kruszcu. - Zwłaszcza że zakupy będą prawdopodobnie kontynuowane, gdyż złoto posiada niski udział w rezerwach krajów, które obecnie szybko się rozwijają, takich jak np. Chiny - uważa Tomasz Regulski.

A jak na tym tle przedstawiają się inwestycje naszego NBP? Niestety, nie otrzymamy odpowiedzi na to pytanie, gdyż nasz bank centralny nie udziela komentarzy na temat swojego inwestycyjnego portfela. Przedstawiciele NBP nie chcieli także skomentować sytuacji na rynku surowcowym. Ale brak komentarza czasami też jest jakąś przesłanką.

Blade scenariusze

Jednakże rynek złota to nie tylko banki centralne, ale przede wszystkim branża jubilerska i inwestorzy. - Popyt ze strony obu grup spadł w 2012 r. Wynikało to głównie ze spadku popytu w Indiach (największy importer i konsument złota na świecie), której waluta w 2012 r. była bardzo słaba w stosunku do dolara oraz polityki rządu w Delhi, który zwiększył cło na import kruszcu - mówi Paweł Kordala. Mniej złota niż w 2011 r. kupili również inwestorzy, którzy w swoich portfelach mają już sporo surowca (w samych funduszach ETF jest równowartość 50 proc. rocznego wydobycia złota). - W przyszłości właśnie ten kruszec w skarbcach inwestorów może być dużym zagrożeniem dla jego cen, gdyż część z nich będzie chciało zrealizować zyski, doprowadzając do pogłębienia się nadpodaży na rynku złota. Stąd też nie liczę na kontynuację hossy na tym rynku - podsumowuje analityk z X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A. Podobnego zdania są zresztą eksperci z World Gold Council. Przygotowali oni niedawno spis czynników, mających w ich opinii największe szanse wpłynąć na kształtowanie się cen złota. Wprawdzie w ich opinii kombinacja wzrostu wydatków wśród konsumentów i inwestycji firmowych oraz obniżenie wydatków publicznych w USA pozytywnie nastrajają na przyszłość. Może to przełożyć się na zwiększenie popytu na złoto wśród jubilerów i w sektorach technologicznych (co odpowiada za 50 proc. rocznego popytu na złoto), ale inne czynniki nie kształtują się już tak różowo. Cięcia budżetowe w sektorze publicznym największej gospodarki świata (deficyt na poziomie 8,5 proc. przy celu 4 proc.) na pewno będą miały negatywny wpływ na skumulowany popyt na złoto. Poza tym negatywnie oceniana sytuacja w strefie euro i cięcia fiskalne mają dużo gorszy wpływ na gospodarkę niż oczekiwano. Analitycy WGC prognozują również, że rynek będzie testował zapewnienia EBC, że będzie kupować każdą ilość obligacji, aby zabezpieczyć przyszłość strefy euro. Tym bardziej że Hiszpania w 2013 r. będzie musiała pozyskać z rynku 100 mld euro na refinansowanie swojego długu.

Ale świat nie kończy się na Stanach Zjednoczonych i Europie. Oto bowiem nowy rząd Japonii ogłosił wyższy cel inflacyjny. Za tym idzie nieograniczone łagodzenie ilościowe, które wraz z celem inflacyjnym na poziomie 2 proc. może wpłynąć na podtrzymanie inwestycyjnego popytu na złoto w całym 2013 r., a nawet dłużej. Rynki wschodzące, które odpowiadają za większość fizycznego popytu, wykazują oznaki ożywienia. Szczególnie widać to w Chinach, które najprawdopodobniej będą kontynuować wzrosty. A wzrost inflacji będzie mocno wspierał wzrost popytu na złoto jako czynnik tworzenia dobrobytu oraz jego ochrony. W ocenie analityków z WGC wielką niewiadomą pozostają Indie, które próbują powrócić do stabilnego wzrostu ekonomicznego, jednak problemem nadal pozostaje wysoka inflacja. Obecnie rupia jest niestabilna, jednak w przyszłości, przy większej stałości indyjskiej waluty, możliwe jest ożywienie popytu ze strony inwestorów, którzy czekają na stabilizację.

Silne wzrosty na rynkach akcji, które często ignorowały stan realnej ekonomii, mogą dalej trwać w 2013 r. Zmianę preferencji inwestorów z obligacji na akcje można odebrać jako potencjalny zły znak dla złota, jako że awersja do ryzyka maleje. Jednak jeżeli inwestorzy będą rezygnować z "bezpiecznych" bonów na rzecz złota, traktując to jako dywersyfikację portfela, kurs złota może na tym skorzystać. Analitycy WGC zwracają uwagę na możliwość bańki na obligacjach gospodarek uznawanych za najbezpieczniejsze na świecie.

Krzysztof Maciejewski

Miesięcznik Finansowy Bank
Dowiedz się więcej na temat: banki centralne | rynek złota | zloto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »