Złoto jest w "strefie zagrożenia". Tak tanie nie było od dawna
Dolarowe notowania złota są najniższe od marca. Kruszec skapitulował w konfrontacji z silną walutą amerykańską i wysokimi rentownościami obligacji USA. W Polsce za uncję metalu w transakcjach kasowych płaci się około 8100 zł. W ujęciu złotowym "żółty metal" nie traci waloru dobrej inwestycji długoterminowej.
- Realne stopy procentowe w USA są wysokie, a w takich warunkach inwestorzy chętniej trzymają pieniądze w obligacjach i na depozytach bankowych niż w złocie
- Wielu analityków jest zdania, że przy aktualnej wycenie złoto jest skrajnie wyprzedane, a obecne stopy procentowe w USA są na dłuższą metę nie do utrzymania
- Na początku 2015 roku uncja złota w Polsce kosztowała 4200 zł. To oznacza, że w ciągu niespełna 9 lat podrożała o około 90 proc.
- W ostatnim czasie bardzo dużo straciło na wartości srebro i jest teraz tanie w stosunku do złota, co widać po stosunku cen tych kruszców (gold-silver ratio). Wartość wskaźnika przekracza 80, a to świadczy o dużym niedoszacowaniu srebra
Na początku października cena uncji złota spadła poniżej 1850 dolarów i jest najniższa od marca 2023 roku. Jeszcze w połowie września uncja kosztował około 1950 dolarów, a pod koniec lipca nawet 2000 dolarów. Z punktu widzenia analityków technicznych wsparcie dla ceny złota znajduje się poniżej dołka z lutego 2023 roku, czyli na poziomie 1800 dolarów i może być rozciągnięte aż do 1720 dolarów.
Mocny spadek dolarowych notowań złota ma kilka przyczyn. Kruszcowi nie sprzyjają rosnąca siła amerykańskiej waluty i twarda linia Fed w polityce monetarnej. Rezerwa Federalna jest zdeterminowana, by utrzymywać stopy procentowe na restrykcyjnym poziomie i to przez dłuższy czas. Nie można wykluczyć, że Fed stopy podniesie jeszcze raz w tym roku, a inwestorzy coraz bardziej wątpią, czy do pierwszej ich obniżki dojdzie przed połową 2024 roku.
W rezultacie szybko rosną rentowności obligacji skarbowych w USA. Papiery 10-letnie przynoszą dochód na poziomie 4,8 proc. - najwyższy od ponad 16 lat. Stopa funduszy federalnych jest w przedziale 5,25-5,50 proc., a inflacja w Stanach Zjednoczonych to w tej chwili 3,7 proc. Realna stopa procentowa jest więc wysoka i podnosi koszt alternatywny utrzymywania w portfelach złota, które - jak wiadomo - nie wypłaca odsetek.
W takich warunkach ekonomicznych inwestorzy chętniej trzymają pieniądze na depozytach bankowych i w obligacjach niż w kruszcu. Przestają działać funkcje złota jako bezpiecznej przystani i aktywa antyinflacyjnego. - Złoto znajduje się w "strefie zagrożenia", a cena uncji spadnie poniżej poziomu 1800 dolarów, jeśli rentowność 10-letnich obligacji skarbowych wzrośnie powyżej 5 proc. - prognozuje Edward Moya, starszy analityk rynkowy w OANDA.
Część ekspertów podnosi jednak argument, że przy aktualnej wycenie złoto jest skrajnie wyprzedane, a obecne stopy procentowe w USA są na dłuższą metę nie do utrzymania.
- Globalna gospodarka i jej rynki finansowe zostały zbudowane na fundamencie ujemnych stóp procentowych i nie wytrzymają obecnej zmiany. Szanse na to, że rynkowa katastrofa zmusi Fed do zmiany kursu są obecnie wyższe niż kiedykolwiek wcześniej w tym cyklu podwyżek stóp - przewiduje Edward Moya.
Na czym miałaby polegać owa katastrofa? Liczni eksperci przypominają o coraz bardziej napiętej sytuacji na amerykańskim rynku długu. Zadłużenie rządowe przekroczyło już 33 biliony dolarów, a cały dług stanowi w tej chwili ponad 122 proc. PKB. Ostatnia fala wzrostu stóp procentowych Rezerwy Federalnej jest ogromnym wyzwaniem dla tak zadłużonej gospodarki.
Już teraz koszty odsetek od pełnej kwoty długu sięgają niemal biliona dolarów i stanowią lawinowo rosnący udział we wpływach podatkowych. W dodatku, większość rządowego zadłużenia ma charakter krótkoterminowy i będzie wymagała niebawem rolowania, ale już na obecnych warunkach rynkowych, czyli przy rentownościach znacznie wyższych od notowanych 2-3 lata temu.
To wszystko może sprawiać, że inwestorzy z rynku kruszców, pomimo umacniającego się dolara i realnie dodatnich stóp procentowych, zrezygnują z pozbywania się złota. Zauważą bowiem, że napięcia wokół rynku długu muszą z czasem doprowadzić do konieczności powrotu do luźniejszej polityki monetarnej.
Niektórzy analitycy radzą, by zawczasu przygotować się na kres zjawiska, którego istotą jest wysoki poziom stóp procentowych za oceanem i związana z tym podwyższona rentowności obligacji. Wysoka dochodowość amerykańskich papierów skarbowych to zawsze jeden z poważniejszych rywali dla nie płacącego odsetek złota.
Scenariusz odwrócenia trendu w działaniach Fed bierze pod uwagę Edward Moya z OANDA i w związku z tym kreśli perspektywy dla "żółtego metalu". - Na ten moment rajd ceny złota w kierunku 2000 dolarów wydaje się ekstremalnie mało prawdopodobny. Jeśli miałbym wskazać zasięg potencjalnej korekty wzrostowej, to w mojej opinii uncja kruszcu może ostatecznie osiągnąć poziom 1 925 dolarów - przewiduje Moya.
Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że na polskim rynku najnowsza przecena złota jest niewielka z powodu słabości naszej waluty wobec dolara. W tej chwili za uncję metalu w transakcjach kasowych płaci się około 8100 zł. Kruszec ciągle nie traci waloru dobrej inwestycji długoterminowej. Kurs "żółtego metalu" wyrażony w złotych ma za sobą pięć z rzędu lat zakończonych na plusie.
Na początku 2015 roku uncja złota kosztowała 4200 zł. To oznacza, że w ciągu niespełna 9 lat podrożała o około 90 proc. Żeby mieć pełny obraz trzeba też wiedzieć jaka była w tym czasie skumulowana inflacja. Jak się okazuje dużo niższa od zysku osiągniętego na kruszcu, bo wyniosła około 50 proc.
Trzeba jednak pamiętać, że za 8100 zł za uncję nikt nam nie sprzeda sztabki lub monety bulionowej. Za fizycznie istniejące złoto musimy zapłacić więcej. Najtańsze monety o wadze uncji trojańskiej (31,1 g) kosztują ponad 8300 złotych.
W ostatnim czasie na rynkach światowych gwałtownie potaniało także srebro. Jego uncja kosztuje teraz około 21,4 dolara. W połowie lipca cena zbliżała się do 25 dolarów, a jeszcze dwa tygodnie temu lokowała się nieco poniżej 24 dolarów. Nie ulega wątpliwości, że srebro jest teraz tanie w stosunku do złota, co widać po stosunku cen tych kruszców (gold-silver ratio). Wartość wskaźnika to w tym momencie około 86, co oznacza, że uncja złota jest 86 razy droższa niż uncja srebra.
Powszechnie przyjmuje się, że wynik przekraczający 80 świadczy o dużym niedoszacowaniu srebra. W szczytowym momencie kryzysu pandemicznego (w marcu 2020 roku) wskaźnik ten miał wartość nawet 124. Z kolei w trakcie ostatniego wielkiego kryzysu światowego w latach 2008-09 wahał się od 49 do 83.
Jacek Brzeski