Złoty mocny do maja

W piątek, tuż przed głosowaniem o wotum zaufania dla rządu Marka Belki, euro kosztowało prawie 4,31 zł, a dolar - 3,45 zł. Po ogłoszeniu wyników głosowania, które było pozytywne dla gabinetu, złoty praktycznie nie zareagował. Na jakieś większe zmiany kursów nie było już czasu, bo zaczynał się weekend. Jednak to, czego rynek nie zdążył zrobić w piątek wieczorem, nastąpiło w poniedziałek.

Rano euro kosztowało już 4,29 zł, a dolar - 3,44 zł. Dalej było jeszcze mocniej - wczesnym popołudniem euro staniało do 4,28 zł, a dolar - do 3,43 zł.

Ma być jeszcze taniej

Do końca października aprecjację złotego będzie przyspieszać oferta PKO BP. Zagraniczni inwestorzy będą kupować złote, żeby zapłacić za akcje. Na dodatek część indywidualnych inwestorów może sprzedawać waluty, żeby mieć pieniądze na papiery banku.

Kapitał, który płynie do Polski, nie jest przeznaczony wyłącznie na zakupy akcji PKO BP. Wicepremier Jerzy Hausner powiedział wczoraj, że spodziewa się wzrostu wartości inwestycji bezpośrednich do 8 mld dolarów w tym roku (w ub.r. było 6 mld dolarów).

Pewne zawirowania na rynku walutowym mogą się pojawić w trakcie debaty budżetowej. Jednak generalnie złoty będzie się nadal umacniał. Do jakiego poziomu?

4,20-4,27 za euro w grudniu?

- ING BSK razem z Tesco robi na całym świecie badania fundamentalnej wartości walut - powiedział Bartosz Pawłowski, ekonomista ING BSK. - Wynika z nich, że fundamentalna wartość euro to 4,15 zł. Jednak w tym roku złoty wzmocni się do 4,20 zł.

- W średnim terminie nie widzę większych zagrożeń dla wzrostu kursu złotego - powiedział Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP. - Aby do tego doszło, musielibyśmy mieć do czynienia z nagłym spowolnieniem wzrostu gospodarczego albo gwałtowną zmianą w polityce pieniężnej. A to mało realne.

Według prognoz PKO BP, na koniec roku kurs złotego wobec dolara utrzyma się na dzisiejszym poziomie, ok. 3,45 zł. Euro nieco jeszcze straci - do 4,27-4,28 zł. Kiedy nastąpi zahamowanie wzrostu złotego? Zdaniem analityków - przed wyborami.

To, co będzie się dalej dziać z naszą walutą, ma wpływ na atrakcyjność różnych form inwestowania. Wzrost kursu naszego pieniądza zmniejsza dochody z zagranicznych inwestycji. Dostępne na naszym rynku są fundusze lokujące w papiery europejskie i amerykańskie. W tym roku wypadają słabo. Fundusze zagranicznych akcji tracą po 6-11%, papierów dłużnych zaś nawet ponad 8%.

Zyski zagranicznych inwestorów

Wzrost wartości naszej waluty może sprzyjać notowaniom polskich obligacji. Nie dosyć, że są znacznie bardziej rentowne niż w krajach rozwiniętych, to zagraniczni inwestorzy mają szanse na dodatkowe zyski związane z drożejącym złotym. Wielu z nich może jednak wciąż powstrzymywać się z decyzjami o zakupie naszych papierów skarbowych, obawiając się, że zaostrzanie polityki monetarnej jeszcze się nie zakończyło.

A co z giełdą? WIG20 na początku października nieudanie atakował tegoroczny szczyt. Natomiast w ujęciu dolarowym indeks znalazł się w tym samym czasie na najwyższym poziomie od kwietnia 2000 r., w przeliczeniu na euro - najwyższą wartość miał od połowy 2001 r. Zatem zyski zagranicznych podmiotów w ostatnim czasie były znacznie większe niż krajowych.

Jednym z motorów napędowych hossy, rozpoczętej półtora roku temu, byli eksporterzy. Teraz tracące na wartości euro obniża ich marże i skłania do obaw o zyski w drugiej połowie roku. Ale część firm, które sprowadzają surowce do produkcji z zagranicy i sprzedają wyroby w kraju, korzysta na umocnieniu polskiej waluty. Spada również zadłużenie przedsiębiorstw denominowane w walutach obcych.

Krzysztof Stępień, Marek Siudaj