Decyzja o cięciu produkcji zależna od Rosji

Wczoraj w centrum uwagi na globalnym rynku ropy naftowej było spotkanie OPEC w Wiedniu. Przedstawiciele krajów należących do kartelu debatowali na temat możliwych cięć produkcji ropy ze względu na konieczność ustabilizowania cen tego surowca na światowym rynku. Ropa traciła wczoraj nawet 5 proc. jako skutek rozczarowania niektórych inwestorów takim obrotem spraw. Z obecnych poziomów wygląda na to, że rynek zakłada najgorsze a decyzja o redukcji o 1 mln b/d już nic na rynku nie zmieni, ale z drugiej strony większe cięcia będą niespodzianką.

Decyzja o cięciu produkcji ropy w OPEC zależna od Rosji.

Globalni inwestorzy czekali na to spotkanie z dużymi nadziejami, ale jednocześnie sporą dozą niepewności. Mimo że Arabia Saudyjska już od dłuższego czasu deklarowała swoje poparcie dla solidarnego cięcia produkcji ropy naftowej przez kraje kartelu oraz zaprzyjaźnionych producentów spoza OPEC, to nie wszystkie kraje miały entuzjastyczne nastawienie do tego pomysłu.

Reklama

Wczorajsze spotkanie wniosło na rynek wiele emocji. OPEC, zgodnie z założeniami, zgodziło się na cięcie wydobycia ropy naftowej, jednak pod pewnymi warunkami. Przede wszystkim, kartel uzależnia swoje stanowisko od decyzji Rosji o cięciu produkcji ropy - rozmowy na ten temat mają być prowadzone dzisiaj. Jeśli Rosjanie solidarnie dołączą do cięć, tak jak to miało miejsce w przypadku porozumienia naftowego, to na rynek ropy naftowej zapewne powróci optymizm, który wczoraj był zgaszony mało konkretnym stanowiskiem OPEC.

Ponadto, cięcie produkcji ropy naftowej prawdopodobnie będzie nieco mniejsze niż zakładano. Oczekiwania rynkowe, sugerowane zresztą wcześniej przez kraje OPEC, zakładały cięcie o 1,3-1,4 mln baryłek dziennie. Tymczasem po wczorajszym spotkaniu, kartel skłania się raczej do solidarnych cięć na poziomie zbliżonym do miliona baryłek dziennie - to jednak wciąż nie jest przesądzone.

Ostateczna wielkość cięć produkcji ropy będzie uzależniona od stanowiska Rosji. Jeśli Rosja zgodzi się na cięcie produkcji o 150 tys. baryłek dziennie, to całkowite cięcia producentów mają wynieść właśnie 1 mln baryłek dziennie. Jeśli natomiast Rosja zdecyduje się na cięcia rzędu 250 tys. baryłek dziennie, to kraje kartelu mogą również zgodzić się na większe ograniczenia, w rezultacie obniżając produkcję łącznie o 1,3 mln baryłek lub więcej.

Wiele wskazuje więc na to, że końcówka bieżącego tygodnia będzie pełna emocji.

Notowania ropy naftowej będą uzależnione od doniesień z rozmów na linii OPEC-Rosja, więc dzisiejsza sesja - podobnie jak ta z wczoraj - może być nerwowa i przynieść sporą zmienność cen.

Dorota Sierakowska

Analityk surowcowy

Łukaszenka zaatakował Putina

Alaksandr Łukaszenka zaatakował Władimira Putina, a potem za to przeprosił - pisze portal Naviny.by, komentując wypowiedź prezydenta Białorusi na temat cen rosyjskiego gazu. "To prewencyjne działanie, by Rosja nie wycofała się z obietnic" - twierdzi ekspert.

Podczas czwartkowego szczytu liderów Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG) w Petersburgu Łukaszenka publicznie zarzucił Putinowi, że Mińsk zbyt drogo płaci za rosyjski gaz, choć formalnie oba kraje uczestniczą w zaawansowanym procesie integracyjnym i mają braterskie relacje - relacjonuje niezależny portal Naviny.by (Biełorusskije Nowosti).

"Mamy gorsze warunki niż Niemcy. Mówiłem już o tym nie raz - niby razem walczyliśmy przeciwko Niemcom, a nasi ludzie, ci, którzy jeszcze żyją, są w takiej sytuacji. Oni (Niemcy) mają 200 dolarów, a my 130, bo do nich trzeba jeszcze 3000 km pompować, stąd taka cena" - powiedział Łukaszenka. W ten sposób odpowiedział Putinowi, który argumentował, że dzięki uczestnictwu w EUG Białoruś kupuje gaz po 129 USD za 1 tys. m3, a Niemcy - po 250 USD, a cena bez preferencji wyniosłaby dla Białorusi aż 200 USD.

Łukaszenka mówił również, że taryfa za transport kupowanego przez Białoruś surowca po terenie Rosji wynosi niemal 3 USD za 100 km (za 1 tys. m3), a wewnątrzrosyjska stawka to 1 USD.

Później białoruski prezydent powiedział w telewizji, że przeprosił Putina.

Według politologa Walera Karbalewicza, którego cytują Naviny.by, słowa Łukaszenki to "działania prewencyjne", by nie dopuścić do odłożenia przez Moskwę planów unifikacji rynków gazu i ropy, która w założeniach EUG ma nastąpić do 2025 r.

Poza tym Białoruś i Rosja są w trakcie złożonego procesu negocjacyjnego, którego celem ma być usunięcie szeregu rozbieżności w relacjach dwustronnych. Chodzi nie tylko o ceny surowców i preferencyjne warunki ich dostaw, ale także o rekompensatę dla Mińska w związku z przeprowadzeniem w Rosji tzw. manewru podatkowego, czyli stopniowego znoszenia ceł na eksport ropy czy problemy z importem do Rosji białoruskiego nabiału i mięsa.

Ekonomista Siarhiej Czały powiedział Radiu Swaboda, że obecna formuła ceny na gaz "jest dla Białorusi niesprawiedliwa", ponieważ jest wyliczana na podstawie współczynnika dolarowego, który nie był urealniony po dewaluacji rubla na skutek spadku gospodarczego po 2014 r. Czały jest zdania, że "cenę powinno liczyć się w rublach".

Ekonomistka Taccjana Manionak, cytowana przez Naviny.by, wskazuje, że że cena gazu i tak "nie jest w pełni rynkowa". "Inna sprawa, że dla Mińska ważne jest teraz, by porozumieć się, jaką drogą kraje pójdą w kierunku równych cen" - oceniła.

Władimir Putin powiedział w czwartek, że należy dążyć do pełnej unifikacji cen surowców, ale - jak to ujął - "do tego potrzebny jest czas i inny poziom integracji między" Rosją a Białorusią.

Według publicysty Alaksandra Kłaskouskiego Moskwa może zażądać od sojuszników "co najmniej większej politycznej lojalności, a więc: nie kombinować w sprawie ukraińskiej, nie pogrywać z Zachodem, itp.".

Zdaniem komentatorów o wiele poważniejszą kwestią niż formuła ceny gazu w relacjach dwustronnych jest wywalczenie przez Mińsk rekompensaty w związku z tzw. manewrem podatkowym. Jest on głównym problemem w białorusko-rosyjskich rozliczeniach za surowce. Polega na stopniowej (do 2024r.) likwidacji przez Rosję ceł eksportowych i jednoczesnym podwyższeniu podatku za wydobycie ropy.

Dla Białorusi oznacza to, że przestanie otrzymywać równowartość ceł eksportowych, co w najczarniejszym scenariuszu według wyliczeń rządu wiąże się z 10 mld USD strat w ciągu najbliższych sześciu lat.

"W tej sprawie czeka nas na pewno kolejna epicka bitwa. I czwartkowy spór z Putinem to, być może, zaledwie rozgrzewka dla Łukaszenki" - stwierdził Kłaskouski.

Prezydent Białorusi zapowiedział, że jeszcze w grudniu planuje spotkać się z rosyjskim prezydentem, by "nie wchodzić w kolejny rok z nierozwiązanymi problemami".

PAP

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: rynek ropy | OPEC | paliwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »