200 złotych na życie
Przy dźwiękach bębnów znanych głównie z karnawału w Rio de Janeiro, kilkoro członków związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza (IP) protestowało w piątek w Gdańsku przeciwko niskim płacom listonoszy.
Wśród protestujących, którzy zebrali się przed siedzibą gdańskiej dyrekcji Poczty Polskiej, był jeden doręczyciel, członek IP - Bartosz Kantorczyk. Wspierało go kilku członków miejscowego oddziału IP oraz kilkunastoosobowy zespół samby ulicznej wyposażony w wielki bęben.
- Inni listonosze są w pracy. Ja specjalnie wziąłem dziś urlop, żeby móc protestować przed godz. 15, kiedy to kończy pracę dyrekcja - wyjaśniał dziennikarzom Kantorczyk, który zorganizował pikietę, by zaprotestować przeciwko niskim zarobkom doręczycieli.
Przy akompaniamencie wygrywanych na bębnie tanecznych rytmów, związkowcy z IP prezentowali przechodniom i dziennikarzom kilka banerów. "Mieszkanie - 500 zł, energia - 200 zł, gaz - 200 zł, telefon - 100 zł, na życie - 200 zł" - można było przeczytać na jednym z nich.
- Tyle właśnie zarabiam - 1200 złotych po 10 latach pracy - tłumaczył Kantorczyk, który oprócz podwyżki chce wywalczyć dla siebie i innych listonoszy m.in. uregulowanie sprawy płatności za nadgodziny. - Często jest tak, że pracujemy dłużej niż przewiduje kodeks pracy, a pieniędzy za nadgodziny nie dostajemy - dodał.
Nikt z dyrekcji gdańskiego oddziału Poczty Polskiej nie wyszedł do protestujących. Od półtora roku trwa spór pomiędzy szefostwem firmy a członkami gdańskiego IP. - Pan Kantorczyk nie dopełnił formalności, które pozwoliłyby uznać jego związek za związek pracowniczy Poczty - powiedział rzecznik gdańskiej Poczty, Jacek Przyborski.
Kantorczyk twierdzi, że Poczta wymaga od niego dokumentów, które nie są konieczne do sformalizowania działań IP w gdańskim oddziale Poczty. - Sprawa jest w sądzie - dodaje.