2004 - Polska liderem w regionie?
Obecny rok będzie trzecim z rzędu, w którym 27 państw pokomunistycznych odnotuje wyższą niż dynamika globalnego PKB przeciętną dynamikę wzrostu ocenianą na 4,7 proc. wobec 3,8 proc. w 2002 roku - wynika z najnowszego poniedziałkowego raportu Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. W ślad za EBOiR prognozy podnoszą również niektóre banki inwestycyjne.
W tym roku, podobnie jak w latach 2001 i 2002, najwyższy wzrost osiągną Litwa, Łotwa i Estonia. Motorem wzrostu będzie rosnąca konsumpcja i inwestycje zagraniczne. Oznaki ożywienia zdradza także gospodarka polska.
"W następstwie znacznego poluzowania w polityce monetarnej i fiskalnej, produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna w Polsce wzrosły w pierwszym półroczu tego roku, a za cały 2003 rok tempo wzrostu wyniesie ok. 3,0 proc. Dodatkowo polskiemu eksportowi pomogło duże, realne osłabienie złotego" - napisali ekonomiści EBOR.
Raport ostrzega zarazem, że zarówno obecna wysoka dynamika wzrostu, jak i czynniki, które ją kształtują, mogą nie utrzymać się w dłuższym czasie, gdyż w krajach byłego ZSRR jej źródłem są wysokie ceny ropy naftowej, a w krajach Europy Środkowowschodniej i republikach bałtyckich (akcesyjnych) popyt wewnętrzny pobudzany jest przez wzrost wydatków rządowych.
Największy wzrost w 2003 roku przeciętnie sięgający 6,2 proc. odnotują kraje byłego ZSRR, wobec 3,3 proc. przewidywanych dla pięciu krajów Europy Środkowowschodniej (Polska, Czechy, Węgry, Słowacja i Słowenia) i trzech republik bałtyckich oraz 3,9 proc. dla państw południowo-wschodniej Europy (Chorwacja, Bośnia- Hercegowina, Serbia z Czarnogórą, Macedonia, Albania).
Wyższe tempo wzrostu odnotuje w tym roku gospodarka rosyjska, na poziomie 6,2 proc. wobec 4,3 proc. w 2002 roku.
Dla Polski prognoza EBOR na ten rok wynosi ok. 3,0 proc. i ok. 4,0 proc. w 2004 roku. Jeśli rok 1989 przyjąć za 100, to na koniec 2002 roku realny PKB wzrósł w Polsce około 1/3 - do 130, co jest najlepszym wynikiem w świecie pokomunistycznym - wynika z tabeli.
Autorzy raportu przewidują, że średnioroczna inflacja w tym roku wyniesie w Polsce 0,5 proc., a w 2004 roku 1,6 proc., ogólny deficyt wydatków rządowych sięgnie 6,9 proc., deficyt na rachunku obrotów bieżących osiągnie 2,9 proc. PKB, a poziom zagranicznych inwestycji bezpośrednich (FDI) 4 mld USD.
"Poleganie na popycie wewnętrznym w krajach akcesyjnych jako na dźwigni wzrostu gospodarki nie jest wiarygodną strategią wzrostu w dłuższym okresie, jeśli popyt ten jest napędzany przez niemożliwy do utrzymania deficyt wydatków rządowych" - napisano w raporcie.
"Trudności, w obliczu których stoją kraje akcesyjne, polegają na zrównoważeniu niedawnych wzrostów wydatków fiskalnych z dyscypliną budżetową i pieniężną niezbędną dla osiągnięcia stabilizacji w średnim okresie i zakwalifikowania się do członkostwa w eurostrefie" - podaje EBOR.
Raport nie wyklucza zarazem, że z uwagi na wysoki poziom deficytu fiskalnego w krajach akcesyjnych i brak działań korekcyjnych okres pomiędzy wejściem do UE, a zakwalifikowaniem się do eurostrefy może okazać się dłuższy od zakładanego.
Niektóre kraje akcesyjne będą musiały uporać się z trudnościami stwarzanymi przez kumulację deficytu fiskalnego i na rachunku obrotów bieżących. Spośród 8 pokomunistycznych krajów akcesyjnych tylko Polska i Słowenia będą w tym roku miały deficyt obrotów bieżących poniżej 4,0 proc. PKB.
Powodem do zaniepokojenia jest to, że w kilku krajach akcesyjnych deficyt obrotów jest wysoki, zaś napływ FDI zaczął się zmniejszać. W tym roku łączny napływ wyniesie netto ok. 14 mld USD wobec 21 mld USD w 2002 roku.
Jak dotąd kraje te nie mają trudności ze sfinansowaniem deficytu na rachunku obrotów bieżących, ponieważ niższy FDI rekompensują inwestycje portfelowe i pożyczki. Te źródła finansowania są jednak podatne na duże wahania.
UBS podniósł prognozę PKB dla Polski w 2003 i 2004
W reakcji na silniejsze od oczekiwanego odbicie polskiej gospodarki i ekspansywną politykę fiskalną rządu, analitycy UBS podnieśli prognozę wzrostu PKB za 2003 i 2004 rok odpowiednio do 3,3 proc. z 3,0 proc. i do 4,3 proc. z 3,8 proc.
"W ostatnich miesiącach polska gospodarka wyraźnie się ożywiła i pojawiły się oznaki świadczące o tym, że budżet na 2004 rok będzie dla wzrostu istotnym bodźcem" - napisali analitycy UBS w najnowszej, kwartalnej publikacji Emerging Europe Economic Monitor.
"Spodziewamy się, że dynamika PKB w III kwartale będzie wysoka, ale nie dorówna dynamice za II kwartał. Nasza prognoza zarówno na III jak i IV kwartał zakłada, że PKB wzrośnie o 3,5 proc. (wobec 3,8 proc. w II kw.), co oznaczałoby, że wzrost PKB za cały 2003 rok sięgnie 3,3 proc" - napisali analitycy UBS.
W 2004 roku UBS spodziewa się wzrostu spożycia nie tylko zbiorowego, ale także indywidualnego. Ekonomiści banku przewidują też, że inwestycje firm w dobra trwałe wyjdą nad kreskę, po spadku trwającym od II kwartału 2001 roku.
Równocześnie uznali, że w świetle niskiego (a nawet zaniżonego) kursu złotego i spadku cen na rynku bonów i obligacji skarbowych, nie ma perspektyw na dalszą obniżkę stóp procentowych do końca roku.
"Nie widzimy możliwości obniżki najważniejszej ze stóp procentowych z jej obecnego poziomu 5,25 proc. przed końcem tego roku, pomimo niskiego ryzyka inflacyjnego" - uznali analitycy UBS.
"Słabość złotego jest głównym kagańcem, jeśli chodzi o kształtowanie polityki pieniężnej" - uważają.
Z początkiem 2004 roku, wraz z wyłonieniem RPP w nowym składzie, pod warunkiem że na rynku instrumentów stałego oprocentowania powróci zaufanie - stopy procentowe zostaną obniżone. UBS przewiduje, że do połowy 2004 roku spadną do 4,75 - 4,50 proc.
"Luźny budżet jest głównym powodem obaw dla rynku bonów i obligacji skarbowych" - podkreślają.
Analitycy UBS nadal oczekują, że złoty będzie się umacniał, choć, jak przyznają, ich oczekiwania są niższe niż w przeszłości. Obecnie zakładają, że na koniec 2004 roku złoty może umocnić się do 4,30 wobec euro z obecnego poziomu ok. 4,58.
W swojej analizie ekonomiści UBS odnotowują dobry stan rachunku obrotów bieżących, nadwyżkę na rachunku kapitałowym (napływ kapitału przewyższa deficyt obrotów), łagodną perspektywę inflacyjną. Ich całościowa analiza polskiej gospodarki jest jednak dwuznaczna:
"Z jednej strony polska gospodarka w latach 2003-04 odnotuje najwyższy wzrost w grupie trzech krajów Europy Środkowowschodniej (Polska, Czechy, Węgry), ale z drugiej jej problemy strukturalne wydają się znacznie poważniejsze niż w przypadku jej sąsiadów" - sądzi UBS.
Wyrazem tych strukturalnych problemów jest wysokie bezrobocie. Stopa bezrobocia w Polsce wyniosła we wrześniu 17,5 proc., podczas gdy na Węgrzech sięgała 5,7 proc., a w Czechach 10,1 proc.
"Biorąc pod uwagę to, że w krótkim czasie przyspieszenie restrukturyzacji firm w Polsce jest mało prawdopodobne, nie zanosi się na istotny spadek bezrobocia mimo wyższego tempa wzrostu. Oznacza to, że tempo wzrostu 4-5 proc. jest możliwe tylko z pomocą silnego fiskalnego bodźca, co czyni je nietrwałym" - napisali analitycy UBS.