30 proc. pacjentów do wycięcia!
Około 30 proc. pacjentów zapisuje się jednocześnie do kilku lekarzy tej samej specjalizacji, blokując tym samym miejsca w kolejkach - wynika z danych mazowieckiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Rzeczniczka mazowieckiego NFZ Wanda Pawłowicz podkreśliła w poniedziałkowej rozmowie z PAP, że w ciągu ostatnich trzech lat nakłady na świadczenie zdrowotne wzrosły na Mazowszu o ponad 2,1 mld zł. W tym na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną o ponad 207 mln zł.
Niestety, nie przekłada się to na poprawę w dostępie do specjalistycznych porad medycznych. Wynika to m.in. z tego, że około 30 proc. pacjentów zapisuje się do kilku lekarzy jednocześnie, blokując w ten sposób miejsca w kolejkach. Tracą na tym inni chorzy oraz zakłady opieki zdrowotnej, które nie mogą zrealizować świadczeń zapisanych w kontraktach z NFZ - powiedziała Pawłowicz.
Pacjent ma prawo zapisać się do lekarza, ale ma także obowiązek zgłaszania rezygnacji z wizyty" - podkreśliła. Jak powiedziała, zdarza się, że z 20 zapisanych osób przychodzi 8. Doradzamy, by zakłady opieki zdrowotnej przypominały pacjentom o wizytach u lekarzy telefonicznie lub np. przez sms i upewniały się, że pacjent rzeczywiście ma zamiar przyjść na wizytę. Większość dużych zoz-ów nie chce tego robić, ale przecież to im powinno zależeć na tym, by nie było sytuacji, w których do specjalisty nie przychodzi 15 zapisanych pacjentów, bo to oni na tym tracą - dodała rzeczniczka mazowieckiego NFZ.
Z danych Funduszu wynika, że blokowanie kolejek dotyczy także zabiegów operacyjnych w szpitalach. Chorzy zapisują się na planowe operacje jednocześnie w kilku lecznicach.
Zdaniem NFZ, do wydłużenia kolejek przyczynia się też nieuzasadnione odsyłanie pacjentów przez lekarzy pierwszego kontaktu do specjalistów. Jeśli kogoś boli gardło i ma katar, to nie ma potrzeby, by od razu trafiał do specjalisty i zajmował miejsce osobom, które naprawdę potrzebują porady. Lekarze pierwszego kontaktu powinni brać większą odpowiedzialność za pacjentów, wykonywać niezbędne badania i stawiać diagnozę. Lekarze specjaliści żalą się, że trafiają do nich chorzy bez podstawowych badań - podkreśliła Pawłowicz.
Minister zdrowia Ewa Kopacz powiedziała w poniedziałek dziennikarzom, że jej resort w celu skrócenia kolejek do specjalistycznych zabiegów i operacji planuje wprowadzić w NFZ system informatyczny wymagający podania numeru PESEL zapisującego się pacjenta.Nie będzie można nikogo oszukać - podkreśliła.
Kopacz podkreśliła, że ministerstwo sprawdziło wiarygodność danych o kolejkach na najbardziej oblegane operacje stawów biodrowego i kolanowego oraz zaćmy w całym kraju. "Okazało się, że tam, gdzie mieliśmy kolejkę 1200 osób czekających na operację, po weryfikacji i sprawdzeniu stała się to kolejka tylko 20-osobowa" - podkreśliła.
Poinformowała, że kolejka skróciła się, bo np. ten sam pacjent był zarejestrowany w kilku miejscach albo okazało się, że kilkaset osób z kolejki było już zoperowanych.
Ekspert ds. systemu ochrony zdrowia, Adam Kozierkiewicz podkreśla, że pacjenci zapisują się do kilku lekarzy równocześnie, gdyż nie mają informacji o czasie oczekiwania na wizytę u specjalisty. Pacjent mając skierowanie udaje się do najbliższej poradni, tam dowiaduje się, że będzie oczekiwał sześć miesięcy, zapisuje się, a następnie szuka innej, w której czas oczekiwania będzie krótszy lub udaje się do prywatnej przychodni. Po uzyskaniu porady nie zgłasza, że wizyty na które się zapisał nie są mu już potrzebne - powiedział PAP Kozierkiewcz.
Według niego, do rozwiązania problemu blokowania kolejek przyczyniłby się m.in. system, w którym pacjenci mogliby sprawdzać czas oczekiwania na porady u specjalistów. Mogłoby się okazać, że w przychodni dwie ulice dalej na wizytę czeka się nie pół roku, a miesiąc. Wtedy pacjent od razu poszedłby do tej przychodni i nie zapisywałby się w kilku innych, szukając tej, w której czas oczekiwania będzie najkrótszy. Mógłby to sprawdzić przed wpisaniem się na listę oczekujących - dodaje ekspert.
Kozierkiewicz uważa, że obecny system finansowania świadczeń medycznych sprawia, że lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej opłaca się odsyłać pacjentów do specjalistów. Lekarze rodzinni otrzymują pieniądze, za każdego przyjętego pacjenta, a nie np. za badania, które mu wykonają. Dlatego opłaca się przyjąć pacjenta, a następnie go odesłać. Także sami pacjenci domagają się skierowań do specjalistów, jeśli lekarz ich nie wypisuje, nie chcą do niego przychodzić, gdyż uznają, że źle wypełnia swoje obowiązki, a mniej pacjentów, to mniejszy dochód. W efekcie kolejki do specjalistów wydłużają się, a oczekują w nich zarówno osoby poważanie chore, jak i ci, dla których wizyta u specjalisty nie była konieczna - dodaje ekspert.
Minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiedziała w poniedziałek w Gdańsku, że za kilkanaście dni na specjalnej konferencji prasowej przedstawi planowane kompleksowe zmiany w całym systemie zdrowotnym. Jak powiedziała, zmiany będą dotyczyły "od nauki i wyrównywania kadr poprzez przekształcanie szpitali, dodatkowe ubezpieczenia, zmiany w sposobie zapisywania się do kolejki na operację po politykę lekową".
Minister zapowiedziała, że "zrobi nowe otwarcie planu B, czyli programu przekształceń szpitali w spółki". Ewa Kopacz oświadczyła, że ma on zawierać nowe zachęty dla szpitali do przekształcania się. "To będzie szansa dla placówek, które z garbem starego zadłużenia nie są w stanie wygenerować na tyle zysku, żeby poprawić i jakość, i płace" - podkreśliła. Zapowiedziała, że przedstawi rozwiązania dotyczące dodatkowych ubezpieczeń oraz szybkiej ścieżki na uzyskiwanie odszkodowania w ramach przyznanej rekompensaty za błąd w sztuce lekarskiej.
Minister ujawniła, że zmiany będą miały na celu też skuteczną walkę z firmami farmaceutycznymi, "które dotychczas narzucają ceny leków i marże niekiedy". Zaznaczyła, że w proponowanych ustawach mają się też znaleźć rozwiązania dotyczące kształcenia młodych kadr oraz "szybkiego wypuszczania na rynek specjalistów, których brakuje". Kopacz poinformowała także, że ministerstwo w celu skrócenia kolejek do specjalistycznych zabiegów i operacji planuje wprowadzić w NFZ system informatyczny wymagający podania numeru PESEL zapisującego się pacjenta. "Nie będzie można nikogo oszukać" - podkreśliła.
Kopacz powiedziała, że ministerstwo sprawdziło wiarygodność danych o kolejkach na najbardziej oblegane operacje stawów biodrowego i kolanowego oraz zaćmy w całym kraju. "Okazało się, że tam, gdzie mieliśmy kolejkę 1200 osób czekających na operację, po weryfikacji i sprawdzeniu stała się to kolejka tylko 20-osobowa" - podkreśliła. Poinformowała, że kolejka skróciła się, bo np. ten sam pacjent był zarejestrowany w kilku miejscach albo okazało się, że kilkaset osób z kolejki było już zoperowanych. Minister uczestniczyła w poniedziałek w Gdańsku w przekazaniu do eksploatacji kolejnego nowoczesnego śmigłowca dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Gdańsk jest czwartą bazą Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w kraju, która od poniedziałku dysponuje jednym z najnowocześniejszych śmigłowców ratowniczych w Europie. Dyżur w regionie rozpoczął Eurocopter - śmigłowiec EC 135. Wcześniej podobne maszyny przekazano w Szczecinie, Krakowie i w Warszawie.
Ministerstwo Zdrowia zamówiło dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego 23 śmigłowce. Wszystkie, zgodnie z kontraktem, mają być dostarczone do Polski do końca roku. Nowe śmigłowce mają być w służbie przez ponad 20 lat. Nowy śmigłowiec - w odróżnieniu od poprzednio eksploatowanego - może latać także w nocy. Do końca roku w województwie pomorskim powstaną trzy lądowiska całodobowe przystosowane do nocnej obsługi maszyn. W Gdańsku ma też powstać nowa baza Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.