Agencja S&P: Rating Polski w dół
Agencja ratingowa Standard&Poor's obniżyła długoterminowy rating polskiego długu w walucie obcej do poziomu "BBB plus" z "A minus". Perspektywa ratingu jest negatywna. S&P wskazuje, że kluczowym czynnikiem dla ratingu jest niezależność kluczowych instytucji w Polsce. Po tej informacji nasza waluta osłabiła się bardzo mocno - złoty osłabił się do euro z poziomu 4,417 do poziomu 4,469. "Dobra zmiana" staje się coraz droższa.
Od lutego 2015 r. perspektywa polskiego ratingu w S&P była pozytywna. To pierwsza obniżka ratingu polskiego rządu w historii.
"Od wygrania wyborów w październiku 2015 r., nowy polski rząd zainicjował różne działania legislacyjne, które naszym zdaniem osłabiają niezależność i efektywność kluczowych instytucji, jak wynika z naszej oceny instytucjonalnej" - napisano w uzasadnieniu decyzji.
S&P informuje, że perspektywa negatywna oznacza, iż w ocenie agencji istnieje "prawdopodobieństwo co najmniej jak jeden do trzech", że w ciągu 24 miesięcy rating zostanie ponownie obniżony, "jeśli podważona zostanie wiarygodność polityki pieniężnej lub jeśli finanse publiczne pogorszą się bardziej od naszych obecnych oczekiwań".
Agencja obniżyła krótko- i długoterminowy rating w walucie krajowej do "A-/A-2" z "A/A-1".
Obniżkę ratingów agencja uzasadnia osłabieniem niezależności instytucji uznawanych przez nią za kluczowe dla systemu instytucjonalnego Polski.
"Obniżka odzwierciedla nasz pogląd, że instytucjonalny system podziału władz (checks and balances) znacząco się osłabił, gdyż niezależność i efektywność kluczowych instytucji jak Trybunał Konstytucyjny czy media publiczne, jest od wyborów w październiku 2015 r. osłabiana przez rozmaite działania legislacyjne" - napisano w raporcie S&P.
Agencja informuje, że może dalej obniżać ratingi, jeśli dostrzeże dalsze osłabianie niezależności kluczowych instytucji, szczególnie NBP.
"Moglibyśmy obniżyć rating, gdybyśmy dostrzegli dalsze osłabienie niezależności, wiarygodności i skuteczności kluczowych instytucji, szczególnie NBP. Ponadto, moglibyśmy obniżyć ratingi, jeśli finanse publiczne pogorszyłyby się bardziej niż nasz scenariusz bazowy, wraz z pogarszaniem się bilansu dochodów i wydatków" - napisano w raporcie.
"Z drugiej strony, odwrócenie działań rządu mających na celu zmianę i kontrolę kluczowych dla Polski instytucji, jak i trwała poprawa salda zewnętrznego prowadząca do dalszego obniżenia zagranicznego długu netto może skłonić nas do zmiany perspektywy na stabilną" - dodano.
Agencja prognozuje, że deficyt sektora finansów publicznych w 2016 r. wzrośnie do 3,2 proc. PKB z 2,8 proc. w 2015 r.
"Zrewidowaliśmy naszą prognozę deficytu sektora finansów w 2016 r. do 3,2 proc., ponieważ uważamy, że różne działania po stronie wydatkowej, zaplanowane lub ogłoszone, nie są w pełni zrównoważone przez działania po stronie dochodowej oraz cięcia w wydatkach" - napisano w piątkowym komunikacie.
"Działania te obejmują cofnięcie reformy emerytalnej, która obniży wiek emerytalny kobiet z powrotem do 60 lat, a mężczyzn do 65, wyższe zasiłki na dzieci za sprawą programu 500+, wyższą kwotę wolną od podatku oraz płacę minimalną, darmowe leki dla osób starszych" - dodano.
Zdaniem ekonomistów S&P prognozowane wpływy do budżetu są niewystarczające, aby zrównoważyć wydatki.
"Propozycje po stronie dochodowej są ograniczone do podatku od aktywów wysokości 0,44 proc. od banków i firm ubezpieczeniowych oraz oczekującego na przyjęcie podatku od sklepów wielkopowierzchniowych" - napisano w raporcie.
"Dodatkowo rząd PiS zdecydował wprowadzić poprawkę do niedawno wprowadzonej reguły wydatkowej polegającą na zastąpieniu inflacji realnej celem inflacyjnym NBP na poziomie 2,5 proc. zwiększając tym samym poziom wydatków" - dodano.
Autorzy raportu przypominają, że rząd zdecydował się wprowadzić poprawkę do budżetu na 2015 r. aby zapewnić sobie większą elastyczność wydatkową w 2016 r., np. księgując zyski z październikowej aukcji LTE wynoszące 9 mld zł (0,5 proc. PKB) w 2016 r., a nie w 2015 r.
Ponadto S&P ocenia, że założenia makroekonomiczne przyjęte w budżecie są "zbyt optymistyczne".
"Spodziewamy się zatem, że w kolejnych latach utrzymają się wyższe deficyty fiskalne niż początkowo prognozowaliśmy" - napisano.
Poniżej wybrane prognozy agencji.
2015 | 2016 | 2017 | 2018 | 2019 | |
Saldo finansów publ. (w proc. PKB) | -2,8 | -3,2 | -3,0 | -3,0 | -2,9 |
Dług publ. (proc. PKB) | 51,4 | 51,9 | 52,0 | 51,9 | 51,7 |
Wzrost PKB | 3,5 | 3,4 | 3,3 | 3,2 | 3,2 |
- - - - -
- - - - -
Fundamenty polskiej gospodarki są stabilne, co potwierdza m.in. raport agencji ratingowej Standard&Poor's - ocenia wiceminister finansów Leszek Skiba.
- Fundamenty gospodarki polskiej są stabilne. Potwierdza to raport IMF w związku z FCL i paradoksalnie raport S&P - napisał na Twitterze Skiba.
Złoty w piątek kontynuował spadkowy trend do większości walut, co zdaniem ekspertów było spowodowane spadkami na warszawskiej giełdzie i perspektywą obniżenia polskiego ratingu. Ok. godz. 18 euro kosztowało 4,48 zł, dolar 4,09 zł, a frank 4,09 zł.
Konrad Ryczko z DM BOŚ podkreślił, że ostatni raz notowania złotego do euro były tak słabe w 2012 r.
- Ostatnia sesja tego tygodnia przyniosła wyznaczenie 3,5-letnich minimów złotówki wobec euro. Maksima na tej parze walut wyniosły 4,4210 zł - ostatni raz notowane w czerwcu 2012r. Historycznie kurs euro 4,40-4,50 zł przyniósł siła pewne odreagowanie na wycenie PLN, jednak ponownie należy tutaj rozpatrywać sytuację złotego w kontekście słabych nastrojów wokół Chin oraz lokalnych czynników ryzyka - podkreślił Ryczko.
Z kolei Kamil Maliszewski z Domu Maklerskiego mBanku zaznaczył, że piątkowy spadek wartości złotego jest konsekwencją spadków na rynkach akcyjnych. To jednak nie jedyny - według niego - powód słabej kondycji polskiej waluty.
- Innym powodem są obawy o obniżki perspektyw ratingu Polski przez główne agencje, ze względu na obawy związane ze wzrostem deficytu budżetowego i dość optymistycznymi założeniami, które zostały zawarte w ustawie w odniesieniu do przychodów państwa. Druga kwestią, na którą zwrócili uwagę inwestorzy już wczoraj, była dość jasna sugestia ze strony prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki, że NBP nie planuje interwencji rynkowych, gdyż nie "walczy z trendami panującymi na rynku" - uważa ekspert mBanku.
Jego zdaniem, na to wszystko nałożył się też zaprezentowany w piątek prezydencki projekt ustawy dla kredytobiorców walutowych, "której koszty dla sektora bankowego mogą wynieść nawet 32 mld złotych. Maliszewski uważa, że inwestorzy obawiają się dużych problemów po stronie banków i uszczuplenia przychodów budżetowych.
- W tym kontekście trudno oczekiwać odwrócenia na rynku złotego w najbliższym czasie, o ile nastroje na świecie nie ulegną radykalnej poprawie. Spodziewamy się więc obecnie konsolidacji na kursu euro w okolicach 4,40-4,43 zł.
Analityk mBanku dodał, że złotemu udało się wzmocnić względem dolara, ze względu na rozczarowanie inwestorów danymi z amerykańskiej gospodarki, i ich obawami o odłożenie w czasie podwyżki stóp procentowych w USA.
- Ciągle jednak kurs dolara utrzymuje się powyżej 4 zł i w perspektywie kolejnych tygodni oczekujemy pokonania poziomu 4,05 zł.