Ameryka przetrwa tylko do marca?

Na kilka dni przed spodziewanym 1 marca wejściem w życie automatycznych cięć budżetowych nowy szef dyplomacji USA John Kerry zaapelował do Kongresu o zapobieżenie tym cięciom. Jego zdaniem zaszkodzą one nie tylko gospodarce, ale i polityce zagranicznej.

Kerry powiedział w środę na Uniwersytecie w Wirginii w swym pierwszym dużym wystąpieniu jako sekretarz stanu USA, że największym wyzwaniem dla polityki zagranicznej USA nie są Chiny czy niestabilność na Bliskim Wschodzie, lecz niepewność finansowa kraju, perspektywa grożących budżetowi automatycznych cieć.

Tym samym Kerry przyłączył się do apelu prezydenta Baracka Obamy, który we wtorek wezwał Republikanów, by wraz z Demokratami opracowali alternatywny plan redukcji deficytu, który zapobiegnie wejściu w życie cięć. Prezydent przestrzegł, że cięcia byłyby niezwykle szkodliwe dla podnoszącej się po kryzysie gospodarki USA i groziłyby utratą "kilkuset tysięcy miejsc pracy".

Reklama

Te cięcia, zwane w waszyngtońskim żargonie sekwestrem (sequester), opiewają na sumę 1,2 biliona dolarów w ciągu 10 lat, w tym 85 mld już w ciągu najbliższych siedmiu miesięcy. Wydatki obronne zostaną zredukowane najbardziej, bo aż o 8 proc. (o 46 mld dolarów), a nakłady na rozmaite programy narodowe o 5 proc. W przypadku cięć budżet Departamentu Stanu straci 2,6 mld euro - w tym środki na międzynarodowe programy pomocy rozwojowej i wsparcie bezpieczeństwa.

"Nie możemy być silni na świecie, jeśli nie jesteśmy silni w domu" - argumentował Kerry. Przekonywał, że "wysyłanie dyplomatów dziś jest tańsze, niż wysyłanie żołnierzy jutro".

Apelując do kongresmanów, by zapobiegli "bezsensownym cięciom", Kerry powiedział, że z powodu owych cięć zagrożona jest także wiarygodność dyplomacji. "Pomyślcie tylko, jak trudno powiedzieć liderowi jakiegoś kraju, że musi rozwiązać swe problemy gospodarcze, jeśli sami nie potrafimy rozwiązać naszych" - mówił.

Politycy USA, w tym minister finansów, nie ustawali w apelach do UE, a zwłaszcza liderów eurolandu, by zdecydowanie i odpowiednio dużymi środkami rozwiązali problem zadłużonej Grecji i kolejnych krajów zarażonych jej wirusem. Jako wzór wskazywano antykryzysowe działania USA, w tym wielomiliardowe interwencje Fed.

Konieczność automatycznych cięć w budżecie USA wynika z umowy zawartej latem 2011 r. między Białym Domem a Republikanami w Kongresie. Był to warunek, od którego spełnienia Republikanie uzależnili wtedy zgodę na podniesienie ustawowego maksymalnego poziomu zadłużenia USA. Umowa, usankcjonowana ustawą Kongresu, przewidywała, że jeśli obie strony nie osiągną porozumienia w sprawie cięć wydatków budżetowych do końca 2012 roku, to cięcia nastąpią automatycznie. Przed samym końcem ubiegłego roku przesunięto ten termin do 1 marca 2013 r.

_ _ _ _ _

Przypomnijmy:

W pierwszej kadencji prezydent Barack Obama zrealizował tylko część ambitnych zamierzeń.

Po objęciu rządów Obama uratował Amerykę przed kryzysem ekonomicznym większym niż ten, który wstrząsnął w 2008 r. gospodarką. Jego poparcie programu ratowania banków przed niewypłacalnością, zapoczątkowanego przez administrację prezydenta George'a W. Busha, ustabilizowało sektor finansowy i uspokoiło rynek. Pakiet stymulacyjny zahamował spadek wzrostu i doprowadził do zakończenia recesji. Pomoc dla zagrożonego bankructwem przemysłu samochodowego ocaliła setki tysięcy miejsc pracy.

Obama nie zebrał za to wielu laurów, gdyż w USA długo dominowały nastroje frustracji wskutek bezrobocia i spadku realnych dochodów. Za jego największe osiągnięcie uchodzi reforma ochrony zdrowia, która zapewni wszystkim ubezpieczenia medyczne. Zadowoleni są z niej jednak tylko ci, którzy ubezpieczeń nie posiadają, a co najmniej połowa społeczeństwa ocenia reformę negatywnie. Powiększyła ona bowiem deficyt budżetu i - zdaniem krytyków prezydenta - odwróciła jego uwagę od naprawy gospodarki po recesji.

Jeżeli nawet klifu uda się uniknąć, ekonomiści przewidują, że deficyt i dług publiczny USA będzie się utrzymywał w najbliższych latach na poziomie niepozwalającym na realizację ambitniejszych programów krajowych, które wymagają zwiększonych wydatków. Oczekuje się zatem, że prezydent skupi się na ograniczonych inwestycjach w naprawę infrastruktury i reformę edukacji. Będzie też forsował programy pomocy dla biednych, aby niwelować rosnące nierówności społeczne. Tu jednak nie przewiduje się radykalnych zmian.

Pobierz darmowy: PIT 2012

PAP
Dowiedz się więcej na temat: klif fiskalny | szef dyplomacji | USA | one
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »