Amerykański bank centralny Fed od kilku lat raz do roku robił szeroko zakrojoną ankietę mającą pokazać w jakich warunkach żyją i jak powodzi się Amerykanom. Po wybuchu pandemii Fed postanowił badania przyspieszyć, i przeprowadził je ponownie w kwietniu. A potem po raz kolejny odbyły się w lipcu, by zarejestrować szybko zachodzące zmiany. Między kwietniem a lipcem nastąpiła duża poprawa sytuacji gospodarstw domowych, ale są wciąż wielkie grypy ludzi bardzo narażonych na to, że popadną w nędzę.
Pułapka bezrobocia
Badanie Fed pokazuje, że w okresie pandemii od marca niemal do końca lipca zwolnionych z pracy zostało 20 proc. osób spośród zatrudnionych w październiku 2019 roku. Kto był najczęściej zwalniany? Ludzie słabiej wykształceni i wykonujący nisko płatne zajęcia. Zwolnieniami dotknięta była prawie jedna trzecia osób z gospodarstw domowych o dochodach poniżej 40 tys. dolarów rocznie, gdy pracę straciło zaledwie 13 proc. z tych, których dochody roczne przekraczały 100 tys. dolarów.
- Badanie lipcowe wykazało, że osoby o niższych dochodach, które częściej traciły pracę na początku pandemii, teraz rzadziej wracają do pracy - ostrzega Fed w raporcie.
Wśród ofiar zwolnień znacznie częściej byli Latynosi i Afroamerykanie niż biali. Częściej zwalniano też kobiety niż mężczyzn. Ze zwolnionych w okresie pandemii do końca lipca do pracy wróciło już 30 proc. osób. Ale ponad jednej piątej (22 proc.) grozi długotrwałe bezrobocie, bo dowiedzieli się, że w poprzedniej pracy nie ma dla nich miejsca, a nie widzą też szans na znalezienie innej. W tej grupie także przeważają najmniej zarabiający i najsłabiej wykształceni, Latynosi, Afroamerykanie oraz kobiety.
O ile w kwietniu aż 41 proc. zatrudnionych w USA pracowało zdalnie, w lipcu było to 31 proc. Gorzej zarabiający i gorzej wykształceni nawet jeśli utrzymali pracę, znacznie rzadziej mogli pracować z domu niż ludzie lepiej wykształceni. A w dodatku skarżą się w badaniu, że że ich pracodawcy nie zachowują w miejscu pracy wystarczających środków ostrożności, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Tak uważa średnio 18 proc. ludzi nie pracujących zdalnie w czasie pandemii. A równocześnie aż 27 proc. Afroamerykańskich robotników i 23 proc. pracowników pochodzenia latynoskiego.
Kluczowe wsparcie państwa
Gdyby nie gigantyczne wydatki rządowe przeznaczone dla tracących pracę w czasie kilku miesięcy pandemii, miliony Amerykanów popadłyby w nędzę. Nie mieliby czym płacić za rachunki, a nawet co jeść.

Wszyscy, którzy w czasie pandemii stracili pracę, mogli otrzymać zasiłek w wysokości 600 dolarów tygodniowo, czyli niemal dwa razy więcej niż wynosi najniższa płaca w wielu stanach. 40 proc. pytanych przez Fed odpowiedziało, że zasiłki stanowiły większe kwoty, niż zarabiali wcześniej w pracy. Dla 36 proc. zasiłek był niższy niż wcześniejsze wynagrodzenie.
Z badania Fed wynika, że przynajmniej jedną lub więcej form pomocy (zasiłek, wypłata ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, darmowe artykuły żywnościowe, bezpłatne posiłki) otrzymała jedna czwarta amerykańskich gospodarstw domowych. I to powód dla którego - w porównaniu z badaniem kwietniowym, kiedy pomoc do wielu osób jeszcze nie trafiła - powód poprawy ocen swojej sytuacji materialnej. Amerykanom w czasach pandemii żyje się teraz lepiej niż przed nią - wynika z badania Fed, który sam podkreśla, iż są to paradoksalne wyniki.
Co będzie jak wygasną zasiłki
Ale dane są takie, że 77 proc. respondentów było w lipcu zadowolonych ze swojej sytuacji finansowej, gdy na początku kwietnia było to 72 proc. na początku kwietnia, a w październiku zeszłego roku - 75 proc. 70 proc. Amerykanów odpowiedziało, ze było by w stanie zapłacić 400 dolarów gdyby zdarzył się nagły i konieczny wydatek. W kwietniu było na to stać zaledwie 64 proc., a w październiku zeszłego roku - 63 proc. ankietowanych.
Uwaga jednak - tracący pracę mogą pobierać zasiłki przez pół roku. Ci, którzy zostali zwolnieni jeszcze w marcu być może odebrali właśnie ostatnią wypłatę świadczenia. Tymczasem w Kongresie USA trwa dyskusja o tym, czy program trzeba przedłużyć i na jakich zasadach. Na razie nie ma porozumienia. Tymczasem w sierpniu stopa bezrobocia w USA wyniosła 8,4 proc. po spadku z 14,7 proc. w kwietniu. Ale to i o ponad pięć milionów osób więcej niż przed pandemią.
Jacek Ramotowski










