Apteki stają się sklepami?
Widzimy ewolucję aptek w kierunku postrzegania ich jako sklepu. Chcemy cofnąć ten trend. Aptekarz powinien świadczyć opiekę farmaceutyczną, a nie być jedynie wydawcą towaru - powiedział wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda, odnosząc się do zapowiadanych zmian w prawie farmaceutycznym.
Zmiany w prawie nie dotykają tych, którzy obecnie prowadzą apteki, a nie są farmaceutami. Wszyscy, którzy nie mają uprawnień i nie spełniają kryterium zawodowego, nadal będą mogli w sposób nieograniczony, bez cenzusu czasowego, prowadzić apteki - podkreślał poseł Waldemar Buda, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Regulacji Rynku Farmaceutycznego, wypowiadając się podczas debaty "Polskie apteki na zakręcie", zorganizowanej przez redakcję Gazety Polskiej (Warszawa, 7 grudnia br.).
- Zmiany nastąpią w przypadku, gdy osoba indywidualna prowadząca aptekę umrze. Zastanawiamy się nad rozwiązaniem, które byłoby wyjątkiem od tego, co się dzieje w innych branżach. Jeśli umiera radca prawny, nikt nie zaproponuje przejęcia kancelarii i prowadzenia praktyki prawnej członkowi rodziny, jeśli ten nie posiada odpowiedniego wykształcenia - wyjaśniał poseł.
- Nasze propozycje są dużym ukłonem w stronę następców prawnych i spadkobierców właścicieli aptek. Będą musieli spełniać kryterium polegające na posiadaniu wykształcenia farmaceutycznego. Jeśli nie mają takich uprawnień i nie zamierzają uzupełniać wykształcenia kierunkowego, będą mieć czas na to, by kontynuować prowadzenie apteki, a jednocześnie szukać możliwości jej zbycia na rzecz osoby, która ma uprawnienia. To, nad czym obecnie pracujemy, to ustalenie, jaki okres należy pozostawić spadkobiercy na szukanie chętnego na aptekę - dodał poseł Buda.
Przygotowany projekt zawiera trzy podstawowe założenia: nowe zezwolenia tylko dla farmaceutów, ograniczenia ilościowe, czyli 4 apteki dla jednego farmaceuty, oraz kryteria demograficzne i geograficzne, które mają wpłynąć na równomierne rozmieszczenie aptek.
- Trwa dyskusja nad kryterium progowym, czy to będzie 3 tys. osób przypadających na jedną aptekę, oraz dotyczącym odległości między nową apteką a już istniejącą. Generalnie chcemy uregulować w pierwszej kolejności sytuację na rynku aptecznym i strukturę właścicielską, a później będzie przygotowana duża nowelizacja prawa farmaceutycznego, która zajmie się różnymi patologiami, występującymi na rynku aptek - informował Waldemar Buda.
t
Podobny kierunek zmian wskazywał wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda: - Pracujemy nad projektem dużej nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne, a jednocześnie spełniamy postulat aptekarzy, zajmując się ustawą o zawodzie farmaceuty. Przygotowywane dokumenty są kompatybilne z tym, nad czym obecnie pracuje grupa posłów z Parlamentarnego Zespołu ds. Regulacji Rynku Farmaceutycznego.
- Na tym rynku dochodzi do wielu nieprawidłowości, z którymi nie radzi sobie inspekcja farmaceutyczna. Przede wszystkim trzeba odpowiedzieć na pytania, jakie cele chcemy osiągnąć tą nowelizacją prawa oraz jak one będą formułowane - zaznaczył Łanda.
Te cele - według wiceministra zdrowia - są jasne: - Po pierwsze widzimy ewolucję aptek w kierunku postrzegania ich jako sklepu. Chcemy cofnąć ten trend. Po drugie aptekarz powinien świadczyć opiekę farmaceutyczną, a nie być jedynie wydawcą towaru.
Gdyby farmaceuta miał pełnić rolę sklepikarza, to po co są długie i trudne studia? - pytał.
Wiceminister odniósł się także do regulacji dotyczących własności aptek: - Obecnie 30-40% z nich to apteki sieciowe, pozostałe na rynku podmioty to placówki należące do indywidualnych farmaceutów. Chcemy zachować ten podział.
Utrzymanie tego status quo ma, zdaniem wiceministra zdrowia, zachować konkurencyjność na rynku aptek: - Nie chcemy, by dochodziło do przewagi jednych lub drugich. Wszystkie propozycje, które będą zakładały inne rozwiązania, będą odrzucone przez resort zdrowia - zapowiedział.
Inne spojrzenie na proponowane rozwiązania przedstawił Adam Abramowicz, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, na forum którego również dyskutowano o zmianach w prawie farmaceutycznym.
- Patrząc na obecne prawo i analizując proponowane zmiany, doszliśmy do wniosku, że naprawiamy coś, co nie do końca dobrze działa, w postaci nakładki na poprzednią ustawę. Warto się zastanowić, czy nie można poprawić obecnie obowiązującej ustawy w zakresie zakładanym przez ministra zdrowia - sugerował poseł Abramowicz.
- Dzisiaj w ustawie jest zapis antykoncentracyjny, który - gdyby działał - mógłby dokładnie spełniać zadania, o których mówi minister zdrowia, czyli zapobiegać dalszej koncentracji na rynku. W interesie wszystkich leży to, by rynek nie był monopolizowany, by byli różni gracze, mogący swobodnie działać. Zastanówmy się więc raczej, dlaczego ten zapis o 1 procencie nie działa - radził poseł.
Rozbieżne, między resortem zdrowia a częścią środowiska, okazały się dane dotyczące wysokości procentowej udziału leków refundowanych w przychodach aptek. Z sali padła informacja, że jest ona obecnie na poziomie 30%. Jednak wiceminister zdrowia powołał się na dane analityczne firmy IMS, które mówią o średniej 60%, a w niektórych przypadkach nawet - 80%.
- Gdyby to było 30%, to byłaby to fatalna wiadomość - uważa Krzysztof Łanda. - Bo to znaczy, że apteka już w tym momencie jest doprowadzona do stanu zbliżonego do sklepiku. Najważniejszym asortymentem, który apteka powinna sprzedawać, są leki refundowane. Jeśli przychodowość z tego tytułu w niektórych aptekach jest tak niska, to musimy wprowadzić jeszcze mocniejsze regulacje.
Jego zdaniem, wszystkie nieprawidłowości na rynku aptecznym biorą się z rynku nierefundowanego: ceny dumpingowe, preferencyjne warunki sprzedaży, kampanie reklamowe, które polegają na tym, że polecane są preparaty, które - przykładowo - zawierają magnez tylko w nazwie.
- Będziemy postulować, by powstała lista obrotu aptecznego nierefundowanego. Nie może być tak, że dany preparat spełnia 100% zapotrzebowania chorego na jakiś suplement i kosztuje 10 zł, a wprowadza się preparat, który zawiera jedynie 30% tej samej substancji, ale kosztuje 3 razy więcej. Musimy chronić konsumentów przed fałszywymi informacjami w reklamie oraz nieracjonalną grą rynkową - mówił Łanda.
Podkreślał, że resort zdrowia walczy z nielegalnym wywozem leków refundowanych: - Ustawa o ratunkowym dostępie do technologii lekowych umożliwi ministrowi wydzielanie leków z przyczyn finansowych i ekonomicznych. To będzie mocny mechanizm, który zapobiegnie nielegalnemu wywozowi leków z Polski - zapewniał.
- Totalną bzdurą jest twierdzenie, że z rynku będą znikać apteki, co ograniczy dostęp do leków. Przypominam, że dzisiaj jest 14,5 tys. aptek. Jeśli coś ma zniknąć, to 4,5 tys. aptek indywidualnych, które są zagrożone bankructwem. W ciągu roku zadłużenie aptek wzrosło o 30%. Łącznie przekracza już 50 mln zł - powiedział Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
- Również ceny leków w aptekach nie mają prawa wzrosnąć. Na rynku jest 14,5 tys. aptek konkurujących ze sobą. Proponowane rozwiązania dotyczą nowych aptek i mają ukształtować rynek na kolejne dziesięciolecia. Liczba aptek nie spadnie, bo nie ma takiej fizycznej możliwości. Pacjenci mają pełen komfort - dodał.
Prezes sieci aptek ZIKO Jan Zając zwrócił uwagę na pewien mankament tzw. kryterium demograficzno-geograficznego:
- Świat idzie do przodu. Jeżeli w Warszawie powstaje metro, to jego linia wyznacza nowy szlak komunikacyjny i nowe miejsca, w których pojawiają się ludzie. Jeżeli buduje się przychodnię lub szpital, to naturalnie w jej otoczeniu powstają apteki - opisywał. - Przy obecnie proponowanych kryteriach nie będzie to możliwe.
- Są miasta, w których powstają nowe centra handlowe. Jednym z elementów takiej infrastruktury powinny być apteki. Oferowane rozwiązania nie są dobre dla pacjenta i ograniczają dostępność leków - stwierdził Jan Zając.
Luiza Jakubiak
Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"