Armia młodych emerytów drenuje nasze kieszenie
Aż 6,5 tys. mundurowych emerytów nie skończyło jeszcze 40 lat. 44 tys. nie ma pięćdziesiątki. Wynika to z nowych danych GUS.
Nie wiadomo, jak długo podatnicy będą utrzymywać kosztowny system. Reforma znów się przesuwa - wytyka "Dziennik Gazeta Prawna".
Na braku reformy tracą podatnicy, budżet i same służby. Prace nad nią trwają już trzeci rok, a kolejne spotkanie przedstawicieli rządu ze związkami reprezentującymi służby zaplanowano dopiero na 26 maja. W tej kadencji Sejmu nie uda się więc wprowadzić żadnych zmian - akcentuje gazeta.
Wskazując na patologiczną wręcz skalę zjawiska, "DGP" podkreśla, że świadczenia mundurowych są wyższe niż w ZUS czy KRUS. Po krótkiej, 15-letniej służbie wynoszą około 2 tys. zł, a średnio - 2,9 tys. zł. Dla porównania średnia cywilna emerytura po 30 latach pracy to 1,8 tys. zł. Na tym nie koniec przywilejów.
Mundurowi emeryci mogą dorabiać praktycznie do woli. To gigantyczne marnotrawstwo - uważa "Dziennik Gazeta Prawna" w piątkowej publikacji.
Składka na leczenie rolników nie jest już liczona od ceny żyta. Zastąpił ją sztywny ryczałt, przez który NFZ straci w tym roku setki milionów złotych. Posłowie z komisji zdrowia o zmianie dowiedzieli się od "Gazety"
Składka zdrowotna za rolników i ich rodziny opłacana jest przez Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego zasilaną z budżetu państwa. Część z tego, co KRUS płaci do Narodowego Funduszu Zdrowia, to składki potrącane z emerytur i rent rolniczych. Natomiast wysokość składek opłacanych za pracujących rolników była dotąd uzależniona od ceny za kwintal żyta. Ta zaś wahała się w ostatnich latach od 30 do ponad 70 zł. Dlatego NFZ dostawał za pracujących rolników z KRUS.
Zamiast liczenia składki za rolników od ceny żyta wprowadzono ryczałt w wysokości 1 mld 862 mln zł rocznie. Jak to? Kiedy? - dziwi się Bolesław Piecha z PiS, szef sejmowej komisji zdrowia. "Nie miałem pojęcia, że coś takiego przeszło" - mówi Jerzy Ziętek, który w komisji reprezentuje PO. O ryczałcie nie wiedzą nawet w PSL. "To zła sprawa, jeśli takie zmiany dokonują się za naszymi plecami" - ocenia Aleksander Sopliński, jedyny ludowiec w komisji zdrowia. Więcej o tym w "Gazecie Wyborczej".