Balcerowicz: Euro się nam opłaci

Badania Narodowego Banku Polskiego pokazują, że polska gospodarka po wejściu do strefy euro mogłaby rozwijać się od 0,2 do 0,4 proc. PKB rocznie szybciej - powiedział podczas konferencji w Senacie prezes NBP Leszek Balcerowicz. Konferencję "Blaski i cienie wejścia Polski do strefy euro" zorganizowała senacka komisja ds. Unii Europejskiej.

Prezes NBP podkreśla, że kraj taki jak Polska, powiązany gospodarczo z Unią Europejską, musi spełnić kryteria unii monetarnej z Maastricht, nawet gdyby nie były one konieczne dla przyjęcia euro. Kontrola inflacji, niskie długoterminowe stopy procentowe, lepsza porównywalność cen w euro, redukcja kosztów transakcyjnych w wymianie z zagranicą i niższe marże za pożyczanie pieniędzy na rynku międzynarodowym - to tylko niektóre korzyści dla gospodarki, wynikające ze spełnienia tych kryteriów - mówił prezes NBP.

Balcerowicz poinformował także, że szacunki NBP potwierdzają dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Przewodniczący senackiej komisji ds. UE, Edmund Wittbrodt (PO) przypominał, że wstąpienie do strefy euro jest obowiązkiem traktatowym Polski, wynikającym z członkostwa w UE, a nie opcją wyboru.

Reklama

Zgodnie z Traktatem z Maastricht, wszystkie kraje członkowskie UE powinny docelowo wejść do unii monetarnej. Tylko Wielka Brytania i Dania wynegocjowały tzw. formułę opt-out, która zezwala na samodzielny wybór waluty. "Jeżeli obowiązek wstąpienia (do strefy euro - PAP) uznamy za oczywisty, zdecydowanie mniej oczywista jest data wejścia do strefy euro" - powiedział senator.

Obawy:

Jego zdaniem, najpoważniejsze obawy przed wejściem do unii monetarnej może budzić utrata narzędzi w sterowaniu gospodarką, takich jak kurs walutowy i polityka monetarna. Wejście do strefy euro oznacza podporządkowanie się polityce Europejskiego Banku Centralnego (EBC), który kieruje się interesami całej UE. Tymczasem interesy gospodarcze Niemiec, Francji czy Włoch w zakresie chociażby polityki stóp procentowych mogą być w danej chwili inne niż Polski - tłumaczył senator.

Chodzi zwłaszcza o brak możliwości reagowania przez banki narodowe krajów ze strefy euro na tzw. szoki asymetryczne w gospodarkach UE. To sytuacja, w której jedne kraje potrzebują "schłodzenia" koniunktury, podniesienia stóp procentowych i okiełznania inflacji, a inne - przeciwnie, pobudzenia gospodarczego.

Zdaniem prezesa NBP, prawdopodobieństwo wystąpienia znaczących różnic w cyklach koniunkturalnych w krajach powiązanych gospodarczo w ramach UE (m.in. poprzez wymianę handlową), jest niewielkie.

Korzystne jest jednak mieć dobrą sytuację "na wejściu" do unii monetarnej, m.in. niską inflację i stabilne długoterminowe stopy procentowe, spełnione kryterium deficytu budżetowego (poniżej 3 proc. PKB) i długu publicznego (poniżej 60 proc. PKB) - przed utratą samodzielności w polityce monetarnej i kursowej - dodał Balcerowicz. Podkreślił przy tym, że EBC to bank niezależny i profesjonalny, a to znacznie ogranicza ryzyko szoków gospodarczych w strefie euro.

Opłaca się

Prezes NBP jest zdania, że kryteria unii monetarnej z Maastricht opłaca się spełnić, nawet gdyby nie były one konieczne dla przyjęcia euro. Zyskujemy wtedy wizerunek kraju stabilnego, kontrolującego inflację, bardziej wiarygodnego pożyczkobiorcy na rynku międzynarodowym, dla którego ustala się niższe marże - wyjaśnił prezes NBP.

Według niego, dodatkowe plusy samego przyjęcia euro, to m.in. lepsza porównywalność cen krajowych do zagranicznych w euro i tym samym zwiększenie konkurencyjności gospodarki i redukcja kosztów transakcyjnych w wymianie z zagranicą.

Balcerowicz podkreślił również, że odwlekanie w czasie deklaracji Polski w sprawie wejścia do strefy euro (dotychczas nie zrobiły tego 2 nowe kraje członkowskie UE - Polska i Węgry), może zaszkodzić wizerunkowi kraju i budzić podejrzenie o braku woli przyjęcia unijnej waluty oraz przeprowadzenia reform koniecznych przed przyjęciem euro.

Jak powiedział szef NBP, podstawowa sprawa to reforma finansów publicznych, której odwlekanie może spowolnić wzrost gospodarczy. Wyjaśnił, że miarą rozrośniętych wydatków publicznych jest wysokie obciążenie PKB podatkami i składkami (na ubezpieczenia społeczne - PAP) oraz wysoki udział wydatków budżetu w PKB. Ten drugi wskaźnik w przypadku Polski w 2005 r. był wyższy od średniego analogicznego wskaźnika dla krajów OECD w okresie, gdy ich PKB było na poziomie polskiego dochodu z 2005 r - powiedział prezes NBP.

Jak przypomniał w czasie konferencji senator Wittbrodt, wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska opowiedziała się ostatnio za rozpisaniem referendum w sprawie wprowadzenia euro w 2010 r., po spełnieniu przez Polskę wymogów traktatu z Maastricht (rząd planuje, że zostaną one wypełnione w 2009 r.). Skrytykowała to Komisja Europejska.

Tymczasem ostatnie wypowiedzi głównej kandydatki PiS na nowego prezesa NBP Urszuli Grzelońskiej, wskazują, iż ma ona coraz większe wątpliwości, czy Polska w ogóle powinna wchodzić do Europejskiej Unii Monetarnej.

OPINIA: Zdaniem ekspertów Business Centre Club (BCC), skutkiem przystąpienia Polski do strefy euro byłby wzrost inwestycji zagranicznych oraz przyspieszenie tempa wzrostu

gospodarczego. Przyjęcie wspólnej waluty - według BCC - zniwelowałoby negatywny wpływ wahań kursu euro na efekty ekonomiczne firm eksportujących i importujących. BCC popiera propozycję prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by przeprowadzić referendum w sprawie terminu przystąpienia Polski do strefy euro (propozycja prezydenta, poparta przez minister finansów Zytę Gilowską, dotyczyła referendum w sprawie przystąpienia do strefy euro, a nie terminu tej akcesji - PAP).

Referendum w 2007 r.

Zdaniem organizacji przedsiębiorców, referendum powinno odbyć się na początku 2007 r. "To pozwoliłoby na wejście Polski do systemu ERM-II w 2008 r. i przystąpieniu do strefy euro w 2010-11 r." - uważa BCC.Według BCC, skutkiem przyjęcia euro przez Polskę byłoby m.in. usunięcie płynnego kursu złotego, który jest niekorzystny dla eksportu i importu, eliminacja kosztów wymiany euro na złotówki, ograniczenie kosztów związanych z zatrudnianiem doradców finansowych oraz zwiększony dostęp do rynków zagranicznych.BCC wymienia również bezpośrednie korzyści dla państwa, wynikające z przyjęcia wspólnej waluty.

Zalicza do nich m.in. redukcję bezpośrednich kosztów transakcyjnych w skali państwa z 0,14 PKB do 0,07 PKB, zwiększony napływ inwestycji zagranicznych oraz wzrost inwestycji krajowych. Wejście do strefy euro oznacza też - zdaniem BCC - stabilizację cen na rynku krajowym, wzrost produkcji przemysłowej, konkurencji oraz napływ nowych technologii.

OPINIA Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP), przystąpienie Polski do strefy euro zwiększyłoby "przewidywalność otoczenia biznesu", a tego bardzo potrzebują polscy przedsiębiorcy - tak uważają analitycy Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP). Według KPP, wejście do strefy euro oznacza również większą stabilność gospodarki oraz rynków finansowych, niską inflację i niskie stopy procentowe oraz eliminację kosztów transakcyjnych, związanych z wymianą złotego na euro.Wśród innych korzyści, wynikających z przyjęcia wspólnej waluty,

Konfederacja wymienia tańszy import kapitału z zagranicy. Zdaniem analityków KPP, "kraje, które niedostatecznie przygotowały się do przyjęcia wspólnej waluty, rozwijają się wolniej niż te, pozostające poza strefą". "Polska powinna się dobrze do tego przygotować" - uważa Konfederacja.

Polska będzie mogła przystąpić do unii monetarnej dopiero po spełnieniu kryteriów z Maastricht. Zgodnie z tymi kryteriami, deficyt sektora finansów publicznych nie może przekraczać 3 proc. PKB, wysokość długu publicznego 60 proc. PKB, a inflacja więcej niż 1,5 pkt. proc. średniej inflacji w trzech krajach UE o najbardziej stabilnych cenach.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »