Bandyci amatorzy atakują polskie banki
Jeśli przed bankiem zaparkuje wiśniowe audi 80, to - ze statystycznego punktu widzenia - jest duże prawdopodobieństwo, że może być "gorąco". No, a jeśli owo audi zatrzyma się przed niewielką placówką PKO BP lub SKOK, to nasza czujność tym bardziej powinna wzrosnąć - czytamy w "Business Manager Magazine".
Druga połowa czerwca tego roku, Wrocław. Około godz. 14.30 doszło do napadu na oddział Getin Banku przy ul. Bema. Zamaskowany kaskiem motocyklowym napastnik wszedł do placówki, sterroryzował obsługę i klientów, zabrał kilka tysięcy złotych i uciekł, prawdopodobnie na skuterze. Dwie godziny wcześniej w stolicy Dolnego Śląska do filii Banku Zachodniego przy ul. Wałbrzyskiej wszedł mężczyzna z twarzą zasłoniętą apaszką. Sterroryzował trzyosobową obsługę, ukradł pieniądze i uciekł.
Początek września, Warszawa. Napad na oddział Eurobanku na Grójeckiej. - To już 16. w tym roku - mówią policjanci. - Cztery z nich były nieudane, to znaczy przestępcy nie zdołali zabrać nawet złotówki, ale problem jest coraz większy.
Wrzesień, Kraków. Do dwóch napadów na banki doszło w ciągu jednego dnia na nowohuckich osiedlach. - To od marca tego roku już 10. i 11. tego rodzaju przestępstwo w Krakowie, piąte w tym miesiącu. Takiej serii miasto nie przeżywało jeszcze nigdy. W tym roku bandyci obrabowali w Krakowie już 11 bankowych filii. Czarna seria trwa od marca. Tylko we wrześniu było ich już pięć: przy ul. Starowiślnej, Młyńskiej i na os. Piastów - komentowali sytuację w mediach małopolscy funkcjonariusze.
To tylko pojedyncze przykłady napadów na placówki bankowe w tym roku. A jest ich od kilkunastu miesięcy wyjątkowo dużo.
"Pod Orłami"
Jeden z najsłynniejszych napadów na bank w czasach PRL nastąpił 22 grudnia 1964 roku. Późnym popołudniem pod III Oddział Narodowego Banku Polskiego przy ul. Jasnej w Warszawie (nazywany bankiem "Pod Orłami" z racji dwóch orłów znajdujących się na frontonie budynku) podjechał samochód marki Warszawa. Autem przywieziono bardzo duży utarg (1 336 500 złotych) z Centralnego Domu Towarowego (teraz "Smyk"). Z samochodu wysiedli strażnicy Stanisław Piętka i Stanisław Skoczek oraz kasjerka Jadwiga Michałowska. Gdy strażnicy i kasjerka szli do budynku pojawił się nieznany mężczyzna, który z pistoletu strzelił w pierś niosącego worek z pieniędzmi Stanisława Piętki. Zabrał gotówkę i uciekł w stronę ówczesnej ulicy Hibnera (teraz Zgoda). W tym samym czasie inny bandyta zabił drugiego strażnika. Kasjerka zdążyła schować się za samochód i dzięki temu przeżyła. Zbrodniarzy nigdy nie zatrzymano. Przeprowadzone wiele lat później historyczne śledztwo wskazuje, ze w sprawę zamieszani byli wysocy funkcjonariusze komunistycznych służb bezpieczeństwa (MO i SB).
Wołowski skok
Do największego napadu na polski bank doszło w Wołowie, na Dolnym Śląsku, 19 sierpnia 1962 roku. Łupem złodziei padło wówczas ponad 12,5 mln złotych. Sprawców było sześciu. Była to grupa osób dotąd nie karanych, dobrze sytuowanych. Przestępcy współpracowali ze skarbnikiem wołowskiego oddziału Narodowego Banku Polskiego. Do banku dostali się obezwładniając strażnika i przebijając strop do skarbca, używając podnośnika samochodowego. Skala rabunku była tak wielka, że władze rozważały nawet wymianę banknotów 100 i 500 złotowych. Złodzieje wpadli dopiero po kilku miesiącach przez nieostrożność żony jednego z nich, która banknotem z napadu próbowała zapłacić w jednym ze sklepów na Opolszczyźnie.
Coraz więcej pesymistów
Pośrednim czynnikiem wzrostu przestępczości jest sytuacja ekonomiczna. Im gorsze nastroje tym - przynajmniej potencjalnie - większe zagrożenie naruszeniami prawa. Wrześniowy pomiar nastrojów ludności, przeprowadzony przez Pentor, wskazuje na pogorszenie klimatu konsumenckiego. Penkon - indeks nastrojów konsumenckich jest w porównaniu z sierpniem tego roku niższy o 2,8 punkty. Pogorszyły się zarówno opinie o sytuacji finansowej gospodarstw domowych, jak i o kondycji polskiej gospodarki. Wskaźnik optymizmu gospodarstw domowych obniżył się jednak mocniej (spadek o 3,9 pkt. proc.) niż wskaźnik percepcji ekonomicznej sytuacji kraju (o 1,8 pkt. proc.).
We wrześniu zmalało przeświadczenie, że z naszymi gospodarczymi problemami możemy sobie poradzić sami, bez pomocy państw zachodnich (z 57 do 52 proc.) oraz poparcie dla przemian dokonujących się w kraju po 1989 roku. w Polsce (z 70 do 64 proc.). Na tym samym poziomie (53 proc.) utrzymuje się akceptacja dla zagranicznych inwestycji w naszym kraju.
O tym, że za rok sytuacja ekonomiczna kraju będzie lepsza przeświadczonych jest 28 proc. badanych. Obawia się, że będzie gorsza 33 proc. ankietowanych, a 39 proc. uważa, że w 12 miesięcy nie zmieni się. Warto zwrócić uwagę, że we wrześniu pesymiści odzyskali przewagę nad optymistami.
Oceniając obecną sytuację finansową własnego gospodarstwa domowego 30 proc. ankietowanych postrzega ją jako gorszą niż rok temu, 61 proc. jako taką samą, a 9 proc. za lepszą.
Brazylijski rekord
Najbardziej brawurowy napad na bank miał miejsce w Brazylii. Do budynku włamywacze dostali się przez tunel. Akcję przeprowadzono bardzo profesjonalnie, jednak rabusie musieli mieć informatora z zewnątrz. Jakimś sposobem dowiedzieli się, ze w weekend w banku znajdować się będzie wyjątkowa duża suma pieniędzy. Włamali się do banku centralnego Brazylii. Wylot tunelu wykopali tam, gdzie mieli gwarancje, że nie uruchomi się alarm zainstalowany w banku. Nie interesowały ich pieniądze, ale bardziej konkretne rzeczy. Interesowały ich reale, które były przeznaczone do zniszczenia. Numerów seryjnych nigdy nie zapisano i te pieniądze były nie do wytropienia. Używanie takich banknotów było bezpieczne. Ukradli pieniądze ważące ponad trzy i pół tony. Poruszali się poza zasięgiem kamer. Łączna wartość skradzionych banknotów to około osiemdziesiąt milionów dolarów.
Artykuł pochodzi z "Business Manager Magazine" (pierwszy numer miesięcznika ukaże się w listopadzie)
Czytaj również:
Prawie 200 kasiarzy spędza sen z powiek bogaczy