Banki już tworzą rezerwy na osłabienie gospodarki

Dzięki wzrostowi stóp procentowych banki w I kwartale tego roku zgarnęły krociowe zyski, ale może to być łabędzi śpiew. Już zaczynają tworzyć rezerwy na pogorszenie się sytuacji gospodarczej, ponoszą coraz wyższe straty w związku z przeceną obligacji rządowych, a wraz ze wzrostem stóp spodziewają się spadku popyty na kredyt.

- Nie mam wątpliwości, ze nad polską gospodarkę nadciągają ciemniejsze chmury - powiedział Przemek Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska, na konferencji prasowej poświęconej prezentacji wyników banku za I kwartał tego roku.

Zysk banku w I kwartale urósł do 278 mln zł, czyli o 69 proc. rok do roku z powodu wzrostu stóp procentowych. Portfel kredytowy zwiększył się rok do roku o 15,3 proc., a o 3,5 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem do 92,5 mld zł. Marża odsetkowa banku wzrosła w I kwartale do 3,02 proc. w porównaniu do 2,51 proc. średnio w 2021 roku. Rentowność (wskaźnik ROE) wzrosła do 10 proc. z 1,5 proc. w całym ubiegłym roku.  

Reklama

- Bank urósł w I kwartale dość wyraziście, czego efektem są dość solidne wyniki finansowe - powiedział prezes.

- Rynek zaaprobował nasze rozwiązania mobilne, bankowość cyfrową (...) W większości kategorii biznesowych I kwartał był kwartałem wzrostowym - dodał.

Ale widać już sygnały twardego lądowania budzące poważne obawy o przyszłość. Wprawdzie gospodarka, po wzroście w I kwartale szacowanym nawet na około 8 proc. także w II kwartał wjechała na pełnej prędkości, jednak prognozy spowolnienia pozostają w mocy.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Zaczyna się tworzenie rezerw

Dlatego bank już teraz utworzył 117 mln zł rezerwy na ryzyko pogorszenia się sytuacji makroekonomicznej w najbliższej przyszłości. To jeszcze jest niewiele, zważywszy, że wszystkie polskie banki w 2020, a więc w pandemicznym roku utworzyły ponad 18 mld zł rezerw głównie z powodu oczekiwanych skutków kryzysu. Ale jest prawdopodobne, że z kwartału na kwartał rezerwy i w tym roku będą rosły. Dlaczego?  

- Kolejne kwartały będą słabsze, tempo wzrostu będzie słabło. Temu spowolnieniu będzie towarzyszyła wysoka, a nawet przyspieszająca inflacja. Będzie powodowała osłabienie siły nabywczej gospodarstw domowych i pogorszenie alokacji kapitału w całej gospodarce - mówił Michał Dybuła, główny ekonomista banku.

Na razie wzrost stóp procentowych przynosi bankom zyski, ale nie powoduje pogorszenia spłat kredytów. Wskaźnik NPL, czyli złych kredytów w BNP Paribas BP spadł w I kwartale do 3,4 proc. całego portfela. Ale stopy wciąż idą w górę i spłacalność kredytów prawdopodobnie się pogorszy.

- Mogą pojawić się wyzwania ze strony klientów jeśli chodzi o obsługę zadłużenia - powiedział Przemek Gdański.

Premier Mateusz Morawiecki w związku ze wzrostem stóp przedstawił propozycje pomocy kredytobiorcom, polegające na zwiększeniu do 2 mld zł oraz uelastycznieniu funduszu pomocowego, na który zrzucają się banki, czteromiesięczne "wakacje" kredytowe w tym i przyszłym roku oraz zastąpieniu stopy WIBOR, będącej podstawą oprocentowania kredytów, jakąś inną stopą, ale nie wiadomo jeszcze jaką. Co na propozycję premiera mówi prezes banku?

- Niepokoi to, że w istotnej części koszty takiej pomocy miałyby zostać pokryte przez sektor bankowy (...) Nie napawa też optymizmem narracja, że jeśli jest kłopot, to trzeba zabrać pieniądze bankom i przekazać innym grupom (...) Uniknę precyzyjnego komentowania propozycji, bo one są też nieprecyzyjne - powiedział Przemek Gdański.

Obligacje rządowe czyli czarny łabędź

 banków obciążają także rezerwy na kredyty we frankach. BNP Paribas BP utworzył w I kwartale 83 mln zł takich rezerw, ale w sumie już 1.365 mln zł, czyli 30,6 proc. wartości "frankowego" portfela.

Wzrost stóp powoduje natomiast gwałtowany spadek popytu na kredyt, a zwłaszcza na kredyt hipoteczny. Bank liczy jednak na to, że podobnie jak w I kwartale mocno będzie rósł kredyt dla dużych przedsiębiorstw, głownie kredyt obrotowy. Kredyty dla klientów instytucjonalnych wzrosły w I kwartale o 16,3 proc. rok do roku.

- Popyt na kredyty gospodarstw domowych będzie spadał. Klienci korporacyjni będą pożyczać więcej, głównie jeśli chodzi o kapitał obrotowy - mówił Przemek Gdański.

Przecena wartości rządowych (i gwarantowanych przez Skarb Państwa) obligacji będzie dla banków potężnym problemem. Przypomnijmy, że gdy rośnie rentowność obligacji, spada ich cena i banki muszą różnicę w utracie wartości pomiędzy ceną zakupu a aktualną odjąć bezpośrednio od swoich kapitałów. Rentowność polskich obligacji 10-letnich sięga już bez mała 7 proc. To o ponad 500 punktów bazowych więcej niż rok temu.

BNP Paribas BP w I kwartale odpisał od swoich kapitałów 1 mld zł z tytuły aktualizacji wyceny papierów skarbowych oraz BGK i PFR. Głównie z tego powodu najtwardszy kapitał banku obniżył się o 242 punkty bazowe rok do roku do 11,37 proc. To wciąż 2 punktu procentowe powyżej minimum, ale dalszy wzrost rentowności obligacji może ten bufor pożreć.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bank | kredyt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »