Banki mają za dużo pieniędzy. Co z tego wynika dla oszczędzających?
Nasze pieniądze płyną wciąż do banków szerokim strumieniem, leżą tam wygodnie i bezpiecznie ale z każdym dniem tracą na wartości. Czy to się kiedyś zmieni? Czy za depozyt w banku dostaniemy przynajmniej procent choć trochę wyższy niż inflacja? Te pytania zadaje sobie coraz więcej Polaków, a odpowiadają na nie naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego.
Błażej Lepczyński, Marta Penczar i Monika Liszewska z Uniwersytetu Gdańskiego przedstawili podczas seminarium Warszawskiego Instytutu Bankowości raport na temat depozytów bankowych i zmian jakich oczekują w przyszłości. Depozyty gospodarstw domowych to podstawa finansowania polskich banków. Banki zamieniają je na kredyty i na tym zarabiają. Ale depozyty płyną do banków wciąż wartkim strumieniem, a popytu na kredyt nie ma. Wskaźnik kredytów do depozytów w całym polskim sektorze bankowym wynosił na koniec 2023 roku 69 proc. Dlatego banki starają się płacić za depozyty jak najmniej.
- W bankach jest strukturalna nadpłynność i są skłonne mniej płacić za depozyty - przyznał podczas seminarium wiceprezes Związku Banków Polskich Bartosz Kublik.
- W sytuacji (braku popytu na kredyt) banki płacą za pieniądz, który nie pracuje - dodała Marta Penczar.
Tymczasem jednak Polacy, co wynika z badań, jeszcze długo będą zostawiać pieniądze w bankach, choć zostawiają je tam za darmo. Dlaczego? Bo wiedzą, że pieniądze w bankach są bezpieczne, a mamy awersję do ryzyka i trudno nas przekonać do inwestycji (z wyjątkiem nieruchomości).
Z całych aktywów gospodarstw domowych, które na koniec I półrocza zeszłego roku wynosiły 2,9 biliona zł depozyty w bankach stanowiły ok. 40 proc., czyli 91,8 proc. polskiego PKB. Jeśli dodać do tego gotówkę trzymaną w "bieliźniarkach" to daje to 52,3 proc. całości aktywów. To znacznie więcej niż średnia w Unii, która w sumie (depozyty plus gotówka w aktywach gospodarstw domowych) wynosi 34,1 proc. - mówiła Monika Liszewska
- Banki pozostaną głównym miejscem lokowania środków przez gospodarstwa domowe, gdyż cechujemy się awersją do ryzyka - powiedział Błażej Lepczyński.
Spośród zaledwie 54 proc. Polaków przyznających, że posiada jakiekolwiek oszczędności aż 95 proc. twierdzi, że trzyma je właśnie w bankach.
- W okresach napięć i niepewności bank staje się najpewniejszym miejscem do lokowania nadwyżek finansowych. Nie liczy się stopa zwrotu tylko bezpieczeństwo - dodała Marta Penczar.
Wciąż najwięcej z naszych aktywów trzymamy w bankach pomimo dużych wypłat depozytów po wybuchu pandemii, a potem po napaści Rosji na Ukrainę. O ile wcześniej gotówka stanowiła 6,9 proc. aktywów gospodarstw domowych, po tych zdarzeniach jej udział wzrósł do 12,4 proc. Mimo to depozyty w bankach to największa cześć całego bogactwa zgromadzonego przez Polaków. Dla banków to podstawowe źródło finansowania kredytów.
- Banki dokonują transformacji terminów, to znaczy w oparciu o krótkoterminowe źródła (depozyty) udzielają długoterminowych kredytów (...) Podstawowym mechanizmem zarabiania w polskim sektorze jest marża odsetkowa, więc bankom nie zależy na wydłużaniu terminów depozytów. Minęła już dekada, od kiedy w sektorze bankowym utrzymuje się nadwyżka depozytów - mówił Błażej Lepczyński.
Niskie stopy procentowe (główna stopa NBP w marcu 2015 roku została obniżona do 1,5 proc.) spowodowały, że w ciągu dekady wzrósł udział depozytów bieżących z 16,6 do 27,7 proc. Terminowych natomiast spadł z 20,3 do 11,8 proc.
- Do 2015 roku struktura depozytów bieżących i terminowych była zrównoważona (...) od czasu gdy stopa NBP wynosiła 1,5 proc. następuje zamiana struktury depozytów bieżących i terminowych. W 2021 roku udział terminowych był najniższy, ponad 80 proc. depozytów było utrzymywane na rachunkach bieżących - powiedziała Marta Penczar.
Banki za depozyty bieżące nie płacą oprocentowania, tylko za terminowe. Taka zmiana struktury spowodowała także, że spadało oprocentowanie depozytów i od 2019 roku ich realne oprocentowanie jest ujemne.
- Realne oprocentowanie depozytów jest ujemne od 2019 roku, a szczególnie ujemne było w latach 2021-22 - mówiła Monika Liszewska.
I tak na koniec 2020 przeciętne realne oprocentowanie depozytów wynosiło minus 1,9 proc. To znaczy, ze na każdej złotówce w banku traciliśmy blisko dwa grosze. Ale kolejny rok przyniósł dużo większe straty, gdyż rozszalała się inflacja. Na koniec 2022 roku na każdej złotówce w banku traciliśmy już ponad 10 groszy.
- Od marca 2023 roku nastąpiła poprawa, gdyż doszło do większego obniżenia inflacji niż obniżenia oprocentowania depozytów - powiedziała Monika Liszewska.
Nominalnie oprocentowanie depozytów w Polsce w porównaniu z innymi państwami Unii jest wysokie. Realnie jednak, a więc biorąc pod uwagę inflację, wciąż znajduje się na jednym z najniższych poziomów na kontynencie. Na depozytach więcej niż Polacy tracą tylko mieszkańcy Rumunii, Słowenii, Słowacji oraz Węgier. Kredyt natomiast - w relacji do depozytu - był w Polsce przez ostatnie lata najdroższy niemal w całej Unii. Różnica pomiędzy oprocentowaniem kredytu a depozytu wynosiła we wrześniu 2023 roku ok. 5 punktów proc. Większa była jedynie w Chorwacji i na Cyprze.
Ile wynosi przeciętny depozyt w banku? To 29,2 tys. zł na osobę. Wartość ta w ciągu 10 lat wzrosła dwukrotnie. To znaczy, że poziom depozytów gospodarstw domowych w bankach systematycznie rośnie. Ale jeśli spojrzeć jak wygląda on w relacji do PKB - obniża się - z ponad 40 proc. do ok. 37 proc. Pod względem wielkości depozytów gospodarstw domowych w relacji do PKB Polska jest na jednym z ostatnich miejsc w Unii. Np. w Belgii depozyty stanowią 79 proc. PKB tego kraju.
- Tempo wzrostu depozytów jest niższe niż tempo wzrostu PKB - mówiła Marta Penczar.
Choć bilanse banków pęcznieją od napływających z depozytów pieniędzy, okazuje się, że w porównaniu z PKB te pieniądze są coraz mniej warte. A to znaczy, że Polacy zbiednieli. Te dane są spójne z danymi Eurostatu, które mówią, że w 2022 roku stopa oszczędności brutto polskich gospodarstw domowych była ujemna i wynosiła minus 0,8 proc., gdy średnio w Unii było to 12,7 proc., a gorzej niż w Polsce było tylko w Grecji. Z kolei według metodologii OECD, stopa oszczędności polskich gospodarstw domowych wynosiła w 2022 roku minus 2,9 proc.
Marta Penczar mówi, że wyraźny wzrost stopy oszczędności nastąpił w latach 2008-9, w pandemicznym 2020 roku i na początku tego roku. Jej zdaniem wynika to prawdopodobnie z obaw o możliwość ataku Rosji na Polskę. Czy w takim razie depozyty będą dalej rosły?
- Żeby depozyty rosły Polacy muszą mieć z czego odkładać. Drugim najważniejszym czynnikiem jest atrakcyjne, realne oprocentowanie (...) żeby mieli poczucie, że procent pokrywa koszty inflacji - mówiła Marta Penczar.
Skoro przez najbliższe 2,5-3 lata wciąż będziemy mieć podwyższoną inflację, to czy Polacy mają szansę, by zdeponowane w bankach pieniądze nie traciły na wartości?
- Nie widzę możliwości, żeby poziom oprocentowania depozytów mógł wzrosnąć - powiedziała Marta Penczar.
- Dopiero, kiedy przedsiębiorstwa zaczną zgłaszać popyt na kredyt zmieni się popyt na depozyty i zmieni oprocentowanie - dodała.
Za czasów rządów PiS udział inwestycji w PKB dramatycznie obniżył się do poniżej 17 proc. Przypomnijmy, że średnia unijna wynosi 22,5 proc. Jednocześnie ze spadkiem inwestycji spadł popyt na kredyt ze strony przedsiębiorstw. Doprowadziło to do historycznie najniższego udziału kredytu w polskim PKB. Kredyt dla sektora niefinansowego wynosi obecnie ok. 32 proc. PKB w porównaniu do ponad 50 proc. niespełna dekadę temu.
- Jest oczekiwanie przełamania impasu i inercji jeśli chodzi o popyt na kredyt - powiedział Bartosz Kublik.
- Gdy nastąpi wzrost dynamiki procesów inwestycyjnych w gospodarce coraz większego znaczenia będą nabierały depozyty - dodał Andrzej Banasiak, dyrektor Zespołu Badań i Analiz ZBP.
Błażej Lepczyński mówi, że gdy pojawi się popyt na kredyt, banki będą musiały dokonać wyboru, skąd pozyskiwać źródła finansowania. Jedną z opcji będzie emisja długoterminowych obligacji, a zwłaszcza listów zastawnych, żeby udzielać długoterminowych kredytów hipotecznych, co pozwoli lepiej dopasować terminy zapadalności aktywów i pasywów. Ale równocześnie będą starały się uatrakcyjnić oprocentowanie depozytów, bo będzie to nadal podstawowy sposób finansowania kredytu i prawdopodobnie nadal najtańszy.
Jacek Ramotowski