Banki obniżają ocenę Izraela. Powodem kontrowersyjna reforma sądownictwa
Kontrowersyjna reforma sądownictwa w Izraelu doprowadziła do obniżki przez banki inwestycyjne Morgan Stanley i Citi oceny długu tego kraju. Spada również kurs izraelskiej waluty, a na tamtejszej giełdzie można zaobserwować zniżki. Specjalny raport na temat ratingu Izraela zapowiedziała agencja Moody's - poinformował portal Times of Israel.
Morgan Stanley w nocie do inwestorów napisał, że obserwuje "rosnącą niepewność co do perspektyw gospodarczych (Izraela) w najbliższych miesiącach" i ryzyko wskazujące na rozwój "niekorzystnego scenariusza" w tym kraju.
Citi w nocie dotyczącej izraelskiej reformy sądownictwa ostrzega przed "znacznie trudniejszym i bardziej niebezpiecznym" środowiskiem inwestycyjnym w Izraelu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Izrael przyjął kontrowersyjne prawo. B. Netanjahu: To esencja demokracji
Wiceprezes Citi Michael Wiesen ocenia, że państwo może czekać "kryzys konstytucyjny" i ostrzega, że eskalacja konfliktu między rządzącą koalicją i sądami byłaby bardzo niebezpieczna, ponieważ spowodowałaby "groźną reakcję rynków (...), a przede wszystkim agencji ratingowych".
Jedna z trzech najważniejszych takich agencji, Moody’s, jeszcze we wtorek ma przedstawić specjalny raport na temat oceny papierów dłużnych, klimatu inwestycyjnego i gospodarki Izraela.
Premier Benjamin Netanjahu i minister finansów Becalel Smotricz wydali przed opublikowaniem raportu Moody's wspólne oświadczenie, w którym zapewniają, że spadki kursu szekla i notowań akcji izraelskich firm są "przejściową reakcją" rynku. "Gdy kurz opadnie, stanie się jasne, że gospodarka Izraela jest bardzo silna" - głosi oświadczenie.
Izraelski parlament przyjął w poniedziałek jeden z najważniejszych elementów kontrowersyjnej reformy ograniczającej uprawnienia Sądu Najwyższego. Sędziowie mogli do tej pory uchylać decyzje rządu, jeśli uznali je za "nieracjonalne", tj. nieproporcjonalnie skoncentrowane na interesie politycznym bez wystarczającego uwzględnienia interesu publicznego.
Jest to jeden z kilku elementów zmian, które rząd premiera Benjamina Netanjahu próbuje wprowadzić, mimo że państwo żydowskie jest targane bezprecedensową falą protestów od ponad pół roku.