Banki trzeba rekapitalizować, ale skąd wziąć kapitał
Za pomocą dyrektywy CRD IV Komisja Europejska chce naprawić system bankowy w UE. Pomysły ma dobre, ale szczegóły poróżniły prawodawcę i jego zbrojne ramie, czyli Europejski Nadzór Bankowy (EBA) oraz stojących po drugiej stronie bankowców. Różnica interesów czy niechęć do przyjmowania autorytarnych poleceń?
Komisja Europejska opublikowała plan osiągnięcia stabilności i wzrostu w UE. Zapowiada w tym scenariuszu m.in. podjęcie ostatecznych decyzji co dalej z problemem Grecji i wzmocnienie systemu bankowego. W zakresie bankowości - Komisja potwierdza realizację programu gwarantowania depozytów ludności do wysokości euro 100 tys. euro, szybką adopcję dyrektywy CRD IV (na ten temat poniżej) i spełnienie przez banki wymogów Bazylei III.
Wszystkie banki systemowe UE, te które przechodziły stress -testy w lipcu tego roku (wyłączając niektóre małe, krajowe banki), zostaną objęte wymogiem rekapitalizacji. Nastąpi inwentaryzacja wszystkich ekspozycji kredytowych banków (głownie inwestycji w dług, obligacje krajów). Po pełnym rozpoznaniu jakości aktywów, banki zobligowane zostaną do większego wskaźnika kapitałowego (zakres wskaźnika będzie zgodny z Bazyleą III).
Nie mając kapitału wymaganego, banki przedstawią plan na uzyskanie dokapitalizowania (w porozumieniu i pod nadzorem krajowych regulatorów rynku bankowego). Najpierw banki mają obowiązek pozyskać kapitał ze źródeł prywatnych (w tym przez konwersję własnego długu podporządkowanego na własny kapitał), dalej ze źródeł pomocy rządowej kraju, na koniec ze środków EFSF (European Financial Stability Facility).
Propozycje dyrektywy CRD IV i oficjalne stanowisko Komisji Europejskiej w sprawie nieodwołalnej rekapitalizacji banków UE, uporządkują temat na dłuższy okres czasu. To dobry moment, by przyjrzeć się możliwym korzyściom i stratom wynikającym z tych zmian.
Podstawą legislacyjną dla obecnych i zapowiadanych działań w Unii jest propozycja dyrektywy CRD IV Komisji Europejskiej z 20 lipca 2011 roku. Jest ona uzupełnieniem Dyrektywy 2002/87/EC Parlamentu Europejskiego w sprawie wzmocnienia nadzoru instytucji kredytowych, firm ubezpieczeniowych i inwestycyjnych na rynku finansowym.
W opinii Komisji CRD IV jest pełnym przeglądem regulacji bankowych UE, spełnia oczekiwania nadzoru określone w programach Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS), Bazylea II i III i nie kłóci się z nimi w żaden sposób.
Zadanie CRD IV, to wprowadzenie jednolitej, pojedynczej regulacji instytucji kredytowej, która zapobiegnie sytuacjom, jakie dziś mają miejsce w bankach (kłopoty z jakością portfela i płynnością wskutek posiadania m.in. papierów rządowych). Dyrektywa wymaga od nadzorów krajowych (w ramach monitoringu rynku bankowego) wprowadzenia bieżących sankcji wobec tych podmiotów, które nie stosują się do postanowień CRD IV.
Konieczność rekapitalizacji banków jest uzasadniana dwoma argumentami. Po pierwsze sektor finansowy w UE generuje ponad 5 proc. łącznego PKB wspólnoty. Po drugie ponad 70 proc. aktywów banków UE jest skupione w 40 grupach bankowych (duża koncentracja).
Jak zauważono w dokumencie, nadzory krajowe są różne w działaniu (standardach) i nie zawsze odpowiednie dla zapewnienia spokoju i ładu na rynku bankowym (KE kwestionuje jakość krajowych nadzorów bankowych w egzekwowaniu norm obowiązujących banki, w tym norm kapitałowych). CRD IV przewiduje efektywne wykorzystanie już działającego unijnego nadzoru - European Banking Authority (EBA) dla zapewnienia pomyślnego realizowania wymogów dyrektywy.
Andrea Enria, prezes European Banking Authority, 11 października przedstawił punkt widzenia na programy Bazylea i dyrektywę CRD IV. Z perspektywy EBA CRD IV spełnia założenia zdefiniowane w Bazylei III, zezwala na elastyczność w kalibracjiwskaźników adekwatności kapitałowej (przewidziany w Bazylei do 2015 roku wskaźnik pokrycia płynności) i NSFR (wskaźnik stabilności kapitału netto, który banki muszą wprowadzić najpóźniej do 2018).
Interesująca dla mnie i rzetelna w temacie potrzeb kapitałowych banków w Europie jest prognoza amerykańskiego banku inwestycyjnego Morgan Stanley. Amerykańskie banki inwestycyjne, nauczone pokory i nowego podejścia do analizy ryzyka i kapitału potrzebnego na jego minimalizację, opierają swoje wyliczenia na doświadczeniach realizowanego trzeci rok programu naprawczego sektora finansowo - bankowego TARP (Troubled Asset Relief Program).
Program naprawczy TARP został wdrożony po upadku Lehman Brothers. Jego wartość sięga 700 mld dol. Morgan Stanley ocenia łączne potrzeby kapitałowe banków Unii (chodzi o obowiązkową rekapitalizację ) na około140 mld euro.
Analitycy Morgana prognozują potrzebne środki na rekapitalizację w bankach głównych krajów UE (Niemcy, Francja, Wielka Brytania) przyjmując poziom docelowy 8 proc. dla Tier 1 kapitału (kapitał I kategorii/ ważone ryzykiem aktywa). W krajach peryferyjnych, jak Portugalia, Grecja, Irlandia, potrzebny według Morgana kapitał Tier 1 w bankach to poziom 12 proc. Tak duża różnica bierze się z wyników stress testów banków w tych krajach i założenia, że połowa greckiego długu zostanie umorzona. Umorzenie na poziomie 50 proc. wartości obligacji greckich, to propozycja Komisji połączona z planem rekapitalizacji banków (KE oczekuje akceptacji przez banki umorzenia wartości obligacji greckich w tej wysokości).
W tym miejscu polemizuję z Morganem i Komisją, gdyż zakładam przyszłą konieczność umorzenia długu Grecji na poziomie 70 - 80 proc. wartości wyjściowej. Swoje szacunki opieram na prognozie wzrostu długu Grecji do poziomu 360 mld euro do końca 2011 roku (162 proc. PKB).
Wydaje się, że rządy krajów członków UE mogą mieć problem z zabezpieczeniem potrzebnych środków na dokapitalizowanie banków. Stąd realnym jest włączenie konwersji długu podporządkowanego banków do programu rekapitalizacji na warunkach określonych przez CRD IV (dyrektywa dotyczy wyłącznie Tier 1; Tier 2, to kapitał w formie długu podporządkowanego z terminem wykupu, konwersji na akcje po pięciu latach).
Praktyczne przesądzona jest potrzeba ustanowienia wymogu 9 proc. Tier 1 dla banków w Unii. W takim przypadku prognoza potrzeb kapitałowych według wyliczeń Morgan Stanley, to już wartość nie 140 mld, ale około 280 mld euro. To stanowisko EBA (z 11 października 2011 r.). Decyzja spowodowała jednak m.in. natychmiastowy wzrost wartości depozytów overnight banków Unii w Europejskim Banku Centralnym (EBC) do poziomu 270 mld euro (najwyższy stan od zapaści Grecji w czerwcu 2010 r.).
Obawy banków o skutki wdrożenia CRD IV, przekładają się również na dalszy brak zaufania na rynku bankowym. Znamienna jest opinia Josepha Ackermana, szefa Deutsche Banku i International Institute of Finance, że zmuszanie banków do zwiększenia kapitału nie rozwiąże kryzysu zadłużenia krajów strefy euro ponieważ wykorzystanie na ten cel funduszy publicznych spowoduje zwiększenie zadłużenia. Ackerman twierdzi, że rekapitalizacja odniesie skutek przeciwny do zamierzonego, gdyż nadal nie rozwiązuje problemu zasadniczego, tj. utraty statusu "bez ryzyka" obligacji rządowych krajów Unii. Trudno w tym zakresie nie przyznać mu racji. Ackerman zapowiedział, że Deutsche Bank zrobi wszystko aby uniknąć rekapitalizacji na siłę.
Z tą opinią Komisja musi się liczyć przed ostateczną legalizacją CRD IV. Gdyby weszło w życie obligo utrzymania 9 proc. Tier 1 sam Deutsche Bank potrzebowałby extra 9 mld euro. Złość Ackermana jest zrozumiała, jeśli weźmiemy pod uwagę, że z powodu konieczności utrzymania w portfelu greckich obligacji (inne banki nie podejmowały tak znacznych zobowiązań w tym zakresie) DB stracił w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku 400 mln euro.
CRD IV oznacza wyższe koszty - produktów i usług bankowych - także dla klienta. Duży kapitał to oczywiście zawsze bufor bezpieczeństwa dla klientów, rynku. Z drugiej jednak strony to pieniądze, które inwestowane w inny sposób przyniosłyby lepszy zysk. Dlatego rynek bankowy spodziewa się dalszego spadku rentowności.
Porównywane metody porządkowania finansów przez dokapitalizowanie ( Bazylea i CRD IV), nie mają tego samego zakresu ani celu. CRD IV jest bardziej ograniczona niż Bazylea. Celem CRD IV jest stabilność finansowa banków. CRD IV koncentruje się na Tier 1, pomija zaś Tier 2 (kapitał). Derywaty nie są potraktowane w CRD IV właściwie - brak rozróżnienia w strukturze.
CRD IV winna być rozszerzona o procedury zarządzania ryzykiem dla potrzeb stałej oceny czy konkretne inwestycje, produkty banku nie są w sprzeczności z przyjętym modelem wzrostu adekwatności kapitałowej. Na przykład stress-testy winny być przeprowadzane regularnie on line, a nie raz do roku.
W moim odczuciu, czytając i analizując propozycje Komisji i komentarze szefa EBA, odnoszę wrażenie że propozycje dyrektywy były dotąd niedostatecznie konsultowane, zwłaszcza z bankami i instytutami ekonomicznymi, jak BIS czy Insitute of International Finance.
Z komunikatów KNF wynika, że na posiedzeniu 4 października 2011, KNF przyjęła uchwały skierowane do banków: "W sprawie szczegółowych zasad funkcjonowania systemu zarządzania ryzykiem i systemu kontroli wewnętrznej oraz szczegółowych warunków szacowania przez banki kapitału wewnętrznego i dokonywania przeglądów procesu szacowania i utrzymywania kapitału wewnętrznego a także w sprawie szczegółowych zasad i sposobu ogłaszania przez banki informacji o charakterze jakościowym i ilościowym dotyczących adekwatności kapitałowej oraz zakresu informacji podlegających ogłaszaniu. Zmiany stanowią implementację unijnych dyrektyw CRD II i CRD III."
Jak widać, jeszcze daleko nam do CRD IV...
(opr. DG)
Zbigniew Zarazik
Autor jest specjalistą w zakresie bankowości, finansów, makroekonomii. Pracował w Banku Handlowym i w Grupie KBC Polska