Banki w dobie pandemii: Zwycięzcy i przegrani
Duże i zaawansowane technologicznie banki wygrywają w warunkach pandemii. Odskoczą mniejszym konkurentom na jeszcze większy dystans dzięki umiejętności rozwijania i poszerzania usług świadczonych online.
Pandemia COVID-19 postawiła w trudnym położeniu niemal każde przedsiębiorstwo. Nie inaczej jest z bankami, które wciąż potrzebują kontaktu z klientem za pośrednictwem swoich placówki, a te przez spory okres nie były tłumnie odwiedzane. Nie każdy bank przed pandemią był zaawansowany technologicznie, więc nie każdy mógł oferować usługi on-line.
Pandemia może okazać się jednym z najważniejszych wydarzeń w polskiej bankowości w ciągu ostatnich 30 lat. - Wybuch pandemii pokazał, że szybka transformacja cyfrowa, czyli wprowadzenie nowoczesnych usług elektronicznych w miejsce anachronicznych analogowych, jest nie tylko sposobem na poprawę zyskowności biznesu. Truizmem jest dzisiaj twierdzenie, że usługi cyfrowe obniżają koszty działalności. Coraz bardziej oczywiste jest to, że wprowadzanie nowoczesnych usług elektronicznych staje się nieodzowne, aby zwiększać sprzedaż. Umożliwiają one łatwiejsze dotarcie z ofertą do niektórych grup klientów, jak na przykład młodych ludzi wchodzących dopiero na rynek pracy - mówi "Gazecie Bankowej" Jacek Uryniuk, redaktor naczelny portalu Cashless.pl.
Obecnie niemal wszystkie banki funkcjonują nie tylko tradycyjnie - poprzez oddziały i bankomaty - ale też w internecie, poprzez strony www i aplikacje na smartfony. Dzięki temu wszystkie - jedne lepiej, drugie gorzej - przeszły przez okres narodowej kwarantanny bez poważniejszych zawirowań. Jednak nie wszystkie wykorzystują pandemię na swoją korzyść. - Epidemia powoduje przyspieszenie trendów obecnych na polskim rynku bankowym od wielu lat. Chodzi głównie o zamykanie placówek i przenoszenie obsługi do kanałów zdalnych - przyznaje Marcin Mazurek, szef firmy analitycznej Inteliace Research.
Jednak zdaniem prof. Lecha Kurklińskiego z SGH, dyrektora think tanku Alterum, o ile okres pandemii zdecydowanie przyspieszył cyfrową transformację niemal wszystkich banków, o tyle największe możliwości mają pod tym względem duże podmioty, posiadające znaczny potencjał finansowy i organizacyjny. - W przypadku banków z kapitałem zagranicznym wsparciem są też centrale korporacyjne, mające m.in. kontrakty z firmami technologicznymi działającymi w skali globalnej - zwraca uwagę prof. Kurkliński.
Również w opinii Jacka Uryniuka kluczem do szybkiej reakcji banku na zmieniającą się rzeczywistość - jak pokazała pandemia - jest duży budżet na projekty informatyczne oraz zasoby ludzkie pozwalające w krótkim czasie przeprowadzić skomplikowane przedsięwzięcia, wcześniej trwające wiele miesięcy, a nawet kwartałów. - W tym kontekście trzeba podkreślić, że bardzo szybko i dobrze zareagowały na pandemię największe banki, takie jak PKO BP, mBank, ING, Pekao, Millennium, BNP Paribas czy Santander. Wszystkie potrafiły w krótkim czasie przenieść większość pracowników swoich central na pracę zdalną i nie tylko kontynuować normalne działanie, ale i zwiększyć wydajność oraz przyspieszyć wdrożenia takich rozwiązań, jak możliwość zakładania kont przez aplikacje mobilne, zdalne podpisywanie dokumentów czy sprzedaż kredytów przez kanały zdalne - wylicza Uryniuk.
Niezwykle ważne okazało się to w jakim stopniu zaawansowania technologicznego bank wchodził w okres pandemii. - Według mojej oceny, dwa banki wykazują się daleko idącym zaawansowaniem technologicznym i umiejętnością rozwijania go w okresie pandemii. Chodzi o PKO BP i ING Bank Śląski - wskazuje prof. Kurkliński. PKO BP m.in. wprowadził szereg rozwiązań pomagających zminimalizować wpływ epidemii na działalność firm oraz uruchomił promocję "PKO Konto za Zero" dającą pełny dostęp do serwisu internetowego iPKO. Z kolei ING Bank Śląski wprowadził liczne ułatwienia dla klientów korporacyjnych, m.in. możliwość korzystania z podpisu kwalifikowanego oraz nową wersję appki ING Business.
Podczas pandemii wielkość miała znaczenie. - Duże banki z dużymi zasobami ludzkimi i budżetami bardzo szybko były w stanie poradzić sobie z sytuacją kryzysową. O wiele gorzej wypadły na tym tle mniejsze instytucje, których nazw może nie chciałbym wymieniać, ale u których czas zatrzymał się kilka miesięcy temu - podsumowuje Uryniuk. Jednym z nielicznych mniejszych banków, które - jak się wydaje - właściwie zareagowały na wyzwania związane z pandemią jest na przykład Alior Bank, który wprowadził szereg ułatwień pod hasłem #BankujzDomu (np. Konto Jakże Osobiste można założyć bez wychodzenia z domu, można także uzyskać pożyczkę... na selfie, wizytę w oddziale można zarezerwować przez Booksy, a przedsiębiorcy mogą korzystać z e-podpisu dostarczonego przez fintech Autenti).
Czy banki radzą sobie z pozyskiwaniem klientów w czasie pandemii? Zdaniem prof. Kurklińskiego jest to obszar, z którym słabo radzą sobie wszystkie podmioty z rynku bankowego, niezależnie od wielkości. Dlaczego?
W opinii Jacka Uryniuka banki mają problem z akwizycją nowych klientów głównie z uwagi na zapóźnienie technologiczne. - Gdy oddziały musiały ograniczyć, lub wręcz przerwać swoją pracę, a firmy kurierskie zaprzestały obsługi przesyłek, za pomocą których banki wysyłały do klientów umowy do podpisu, w zasadzie jedynym sposobem na sprzedaż kredytów czy zakładanie nowych rachunków były elektroniczne kanały kontaktu z klientami. Banki, które nie miały takiej oferty, albo nie potrafiły szybko jej przygotować, praktycznie straciły możliwość realizacji nowej sprzedaży, co może być zabójcze dla każdej instytucji finansowej - podkreśla.
Według Marcina Mazurka, większość klientów, których można było pozyskać, została już przez banki zdobyta. Między instytucjami toczy się obecnie walka przede wszystkim o utrzymanie klienta lub... o odbicie go konkurencji. - Stąd oferty banków są rozbudowywane o produkty i usługi pozornie nie związane z bankowością. Chodzi tu o np. profil zaufany, wnioski o 500+/300+, oferty rabatowe i programy lojalnościowe oraz inne usługi. W dobie zerowych stóp procentowych rośnie również rola zintegrowanych z bankiem platform inwestycyjnych, oferujących rachunki maklerskie, konta IKE i IKZE. Wreszcie, coraz ważniejszy jest dostęp do wygodnych i różnorodnych opcji płatności, w tym płatności mobilnych: Apple Pay, Google Pay czy BLIK - wylicza szef firmy Inteliace Research.
Podsumowując, największe szanse wzrostu bazy klientów i wolumenów w trakcie pandemii mają banki posiadające bogatą ofertę produktów i usług bankowych i pozabankowych, oferujące wygodne aplikacje mobilne umożliwiające zdalną realizację większości transakcji, także tych związanych z inwestowaniem. Do wyróżniających się na tym tle banków należą obecnie np. mBank czy ING, których biura maklerskie zanotowały w I połowie 2020 roku największe przyrosty klientów (28 tys. w przypadku pierwszego, 25,7 tys. w przypadku drugiego) na fali hossy panującej na giełdzie od połowy marca.
Nie wystarcza, że bank jest obecny w sieci, że udostępnia klientom rachunek poprzez aplikację mobilną. Coraz ważniejsza jest też kwestia bezpieczeństwa. Które banki unowocześniają swoje systemy cyfrowego bezpieczeństwa, a które wciąż są w tym aspekcie w tyle za konkurencją?
Prof. Kurkliński uważa, że są to niezmiernie ważne pytania, gdyż w ostatnich miesiącach pojawiały się liczne doniesienia informujące o wzmożonej aktywności cyberprzestępców. - Dlatego też praktycznie dla wszystkich banków kierunek zwiększenia bezpieczeństwa znalazł się wśród priorytetów. Jednak banki różnią się między sobą mocno w tej dziedzinie. Świadczą o tym dane o oszustwach zewnętrznych z 2019 roku. Porównanie strat z tego tytułu z wielkością banku, mierzoną aktywami, wypada interesująco. Popatrzmy: PKO BP - 22 mln zł, BNP Paribas - 16,5 mln zł, Santander - 3,8 mln zł, Pekao - 1,5 mln zł, ING BSK - 1,1 mln zł. Zwróćmy uwagę na ten ostatni - wskazuje prof. Kurkliński. - Straty w małych bankach nie są tak dotkliwe, przede wszystkim ze względu na ich małą atrakcyjność dla cyberprzestępców - dodaje.
Banki zostały dotknięte pandemią nie tylko bezpośrednio. Ucierpiały także pośrednio, na skutek trzykrotnej obniżki stóp procentowych przez RPP, co sprawia, że będą miały kłopoty w zakresie wyniku odsetkowego. Poza tym może nadejść fala upadłości firm, a jeśli tak się stanie, banki będą miały problemy z portfelami kredytowymi dla sektora korporacyjnego.
Zdaniem Marcina Mazurka najbardziej dotknięte obniżkami stóp będą banki z dużym portfelem depozytów. Chodzi tu głównie o największe banki: PKO BP, Pekao i Santander. - Banki te najprawdopodobniej stracą po kilkaset milionów złotych tylko z tytułu niższej marży odsetkowej w 2020 r., co będzie odpowiednikiem od 20 do 30 proc. ich zysku netto za ubiegły rok. Obniżka stóp procentowych uderzy również w banki udzielające kredytów o wysokim oprocentowaniu, gdzie zastosowanie mają maksymalne dopuszczalne prawem stawki oprocentowania, co dotyczy także kart kredytowych. Produkty takie mogą stać się nieopłacalne dla banków, biorąc pod uwagę koszty ryzyka i obciążenia regulacyjne. Powyższe dotknie szczególnie banków średnich i mniejszych, z portfelem kredytów konsumenckich i kart kredytowych - wskazuje Mazurek.
- Kłopoty z powodu obniżonego wyniku odsetkowego będą miały praktycznie wszystkie banki. Jednakże duże mają z czego "chudnąć", a małe często już nie. Dlatego kryzys wywołany pandemią najbardziej uderzy w sektor banków spółdzielczych, dla których wynik odsetkowy jest znacząco ważniejszy, niż dla banków komercyjnych - wskazuje prof. Kurkliński. - Coraz większe znaczenie będą miały dochody prowizyjne, a w tej materii również to banki spółdzielcze są słabsze. Jeśli chodzi o portfel kredytowy to niestety znowu jego psucie się mocniej odczuje bankowość spółdzielcza, silnej eksponowana na sektor MSP. Wiemy, że pandemia uderzyła przede wszystkim w wybrane branże, zatem duży bank mający zdywersyfikowany portfel odczuje to słabiej. Dla małego kilka "uderzeń", czyli bankructw dużych firm, może być wręcz zabójcze.
Jeśli chodzi o problem z kredytami, to najbardziej poszkodowane będą zapewne banki kredytujące branże, w których pandemia wyrządziła największe straty: chodzi o transport, hotelarstwo i turystykę oraz inne usługi.
"Pod górkę" w związku z pandemią mają i będą miały przede wszystkim małe banki. Poza tym, jak zwraca uwagę prof. Kurkliński, kryzys wywołany pandemią COVID-19 uderzy przede wszystkim w sektor bankowości spółdzielczej. - Duża liczba banków z tego sektora najprawdopodobniej odnotuje straty w tym i w następnym roku. Niektóre staną przed wyzwaniem egzystencjalnym. Nasila się tendencja do konsolidacji i eliminacji słabszych podmiotów. Według mojej oceny potrzebny jest specjalny program pomocowy, rodzaj tarczy antykryzysowej, skierowany do tego sektora. Nie można dopuścić do eliminacji tych ważnych instytucji finansowych, wspierających lokalne środowiska - ostrzega prof. Kurkliński. - Niestety, taki rozwój wypadków jest możliwy. Świadczą o tym ostatnie doświadczenia na Węgrzech. Tamtejsza bankowość spółdzielcza miała podobną skalę, co polska, jeszcze w latach 90. Dziś praktycznie już nie istnieje... - dodaje naukowiec.
Piotr Rosik