Barcelona wprowadza "Amazon tax" od firm kurierskich
Barcelona wprowadza nowy podatek. Firmy kurierskie, które rozwożą produkty kupione w sklepach internetowych, będą musiały zapłacić 1,25 proc. od dochodu. Zostaną zwolnione z podatku, jeśli będą dowozić paczki do wyznaczonych punktów odbioru lub zaczną rozwozić je rowerami.
W Barcelonie samochody dostawcze i ciężarowe stanowią 23 proc. ruchu. Wiele z nich to ciężarówki i furgonetki rozwożące zamówienia z e-sklepów. Miejscy radni zdecydowali się pobierać opłaty od firm “korzystających z przestrzeni publicznej w celu dostarczania produktów zakupionych online”. Podatek, który potocznie nazwano Amazon tax, będzie pobierany od przedsiębiorstw transportowych, których roczny dochód przekracza w mieście milion euro.
Obliczono, że podatek dotknie 26 podmiotów, m.in. firmy transportowe: DHL, UPS i MRW. Zwrócono uwagę, że pięć z nich odpowiada za ponad 60 proc. dostaw. „Nasze miasto nie może sobie pozwolić na dowiezienie do domu 300-gramowej paczki 1,5-tonowym pojazdem” - argumentowali barcelońscy radni. Dodali, że skoro tradycyjne sklepy płacą podatek od nieruchomości czy za wywóz śmieci, opłata za rozwożenie towaru może zostać uznana za dodatkowy podatek magazynowy, bo “wypełnione po brzegi ciężarówki z paczkami są jak mobilne magazyny” - argumentowali.
Firmy nie będą musiały uiszczać opłaty, jeśli zamiast do domu będą dowozić paczki do autoryzowanego punktu odbioru. Aby to ułatwić, miasto obiecało stworzyć miejski rejestr punktów zbiórki, który będzie corocznie aktualizowany. Mają być nimi najczęściej naziemne lub podziemne parkingi.
Podatek ma wejść w życie w marcu. Miasto liczy, że dzięki niemu rocznie zbierze 2,6 miliona euro. Trwają prace nad kolejnym dokumentem - podatkiem od dużych, sprzedażowych platform internetowych. Miasto chce, aby podobnie jak wszystkie sklepy oddawały część zysków fiskusowi.
Ewa Wysocka