Baśnie z tysiąca i jednej mocy
Do Ministerstwa Gospodarki wpłynęły zgłoszenia o chęci wybudowania w Polsce nowych elektrowni o mocy 25 tys. MW, nieoficjalnie się mówi, że plany sięgają nawet 35 tys. MW. Według Ministerstwa Gospodarki, wybudowanych zostanie jedynie 12,6 tys. MW.
Przyjęty w grudniu 2008 r. Pakiet energetyczno-klimatyczny zakłada m.in., że polskie przedsiębiorstwa wytwarzające energię elektryczną (działające na rynku 31 grudnia 2008 r.) w latach 2013-19 zakupią na aukcjach jedynie część uprawnień do emisji CO2. Od 2013 r. będzie to 30 proc. w stosunku do ich średnich rocznych emisji w latach 2005-07. Od roku 2014 ilość darmowych uprawnień będzie się stopniowo zmniejszała. Tempo redukcji ustali polski rząd.
Docelowo przedsiębiorstwa energetyczne będą zobowiązane do nabycia na aukcjach 100 proc. uprawnień w 2020 r. Jednak w 2018 r. Polska ma prawo złożyć wniosek do Komisji Europejskiej, na podstawie którego może nastąpić przedłużenie okresu przejściowego dla naszego kraju.
Papierowe megawaty
Darmowe uprawnienia po roku 2013 otrzymają także nowo powstałe projekty inwestycyjne w energetyce, których realizacja została fizycznie rozpoczęta przed 31 grudnia 2008 r. Dlatego pod koniec grudnia 2008 r. nastąpił wysyp zgłoszeń o "rozpoczętych" inwestycjach w nowe moce wytwórcze. Premier Waldemar Pawlak poinformował, że do Ministerstwa Gospodarki wpłynęły zgłoszenia na 25 tys. MW, nieoficjalnie się mówi, że plany sięgają nawet ok. 35 tys. MW.
- To absurdalna liczba. Zgłoszenie niewiele kosztowało, wystarczyło wypisać parę formularzy i złożyć je na wszelki wypadek - ocenia Grzegorz Górski, prezes Electrabel Polska. - Takie wnioski zgłosiły wszystkie podmioty energetyczne obecne na polskim rynku. Mam jednak bardzo poważne wątpliwości, czy Komisja Europejska podzieli ten tok rozumowania. Im szybciej poznamy zdanie Komisji w tej sprawie, tym lepiej.
Jego zdaniem, aby rozwiać wszystkie wątpliwości w tej sprawie, trzeba jak najszybciej przygotować dokument określający, w jaki sposób nastąpi rozdział darmowych uprawnień na emisję CO2. Musi również powstać lista instalacji, które otrzymają darmowe uprawnienia. Bez tej wiedzy ostateczne decyzje inwestycyjne nie zostaną podjęte.
W wybudowanie wszystkich zgłoszonych mocy nie wierzy także Ministerstwo Gospodarki.
- Jeżeli z tego powstanie 20-30 proc., to i tak będzie sukces - mówi o planowanych inwestycjach Joanna Strzelec-Łobodzińska, wiceminister gospodarki.
Minister Strzelec-Łobodzińska informuje, że stan przygotowania wniosków, które trafiły do resortu gospodarki, jest bardzo zróżnicowany: od bardzo poważnych i zaawansowanych, po takie, gdzie w jednej lokalizacji są trzy projekty.
- Naturalne więc jest, że wnioski te będą podlegały weryfikacji. Naszą intencją nie jest "wycinanie" tych projektów, ale nie mogą to być też projekty oderwane od rzeczywistości. Ocena wniosków wymaga rozmów z każdym inwestorem z osobna - dodaje Strzelec-Łobodzińska.
Pozytywnie zweryfikowane projekty utworzą listę, która trafi pod obrady Rady Ministrów. Według zapewnień minister Strzelec-Łobodzińskiej, taka lista może powstać nawet w ciągu miesiąca. Po zaakceptowaniu jej przez Radę Ministrów zostanie ona przekazana Komisji Europejskiej.
Licytacji, kto wybuduje więcej, dałoby się uniknąć, gdyby było wiadomo, co kryje się pod terminem "fizycznie rozpoczęte działania inwestycyjne".
- Nie sądzę, aby Komisja Europejska bardzo liberalnie potraktowała ten zapis. Warto podkreślić, że celem przyjęcia tego wyjątkowego rozwiązania jest umożliwienie modernizującym się zakładom przeznaczenia środków na inwestycje, bez konieczności ponoszenia kosztów zakupu pozwoleń na emisje w czasie prowadzenia tych inwestycji, dzięki czemu w konsekwencji będzie można uniknąć nadmiernie wysokich cen energii - ocenia Ewa Gąsiorowska, główny specjalista ds. regulacji w Vattenfall Heat Poland.
Zdaniem części energetyków, pod pojęciem "fizycznie rozpoczęty proces inwestycyjny" może się kryć nawet wystąpienie do PSE Operator o wydanie warunków przyłączenia nowej elektrowni do sieci lub wystąpienie o budowę.
- Można to jednak również interpretować tak, że te kryteria spełnią tylko budowane bloki w elektrowniach Łagisza i Bełchatów - mówi Grzegorz Górski.
Z taką interpretacją nie zgadza się jednak prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej.
- Derogacja unijna jest bardzo wyraźna - uważa Żmijewski. - Udawanie, że nie wiemy, o co chodzi, jest bez sensu. Kluczowe jest sformułowanie, że w przypadku elektrowni chcących otrzymać część darmowych uprawnień do emisji CO2 musiało nastąpić fizyczne rozpoczęcie prac. To oznacza, że ktoś musiał do 31 grudnia 2008 r. wejść na plac budowy i tam pogrzebać. Grzebanie w ziemi musi być udokumentowane, musi istnieć np. protokół wierceń geologicznych czy książka wierceń. Wystarczy nawet jedno wiercenie, to jest pogrzebanie w ziemi, więc można uznać, że jest to fizyczne rozpoczęcie inwestycji. Przygotowanie 10 skoroszytów papieru to nie jest fizyczne rozpoczęcie.
Jego zdaniem, większość zgłoszeń nowych inwestycji, przesłanych do Ministerstwa Gospodarki, nie jest warta papieru, na którym została zgłoszona. Tak, według prof. Żmijewskiego, jest w przypadku ok. 16,5 tys. MW. Jego zdaniem, 13,5 tys. MW może na pewno liczyć na przyznanie części darmowych uprawnień do emisji CO2, a w przypadku 5 tys. MW sprawa jest wątpliwa.
Pół na pół
Nawet jeżeli Komisja Europejska pozytywnie zaopiniowałaby wszystkie zgłoszone projekty, to i tak nie wszystkie z nich udałoby się zrealizować. Powodem są przeszkody w infrastrukturze sieciowej oraz zdolności firm budowlanych.
Do PSE Operator złożono wnioski o wydanie warunków przyłączenia mocy konwencjonalnych na ok. 25 tys. MW. Do tej pory wydano warunki przyłączenia mocy tylko dla elektrowni Kozienice (1000 MW) oraz elektrociepłowni Siekierki (480 MW).
Zdaniem Operatora, nie można w jednym zdaniu określić zakresu niezbędnej rozbudowy sieci, która umożliwi wyprowadzenie mocy z nowych zgłoszonych elektrowni.
- Każdy przypadek jest inny i wymaga indywidualnego podejścia. Inny zakres rozbudowy sieci jest w przypadku elektrowni, które aktualnie funkcjonują i przejdą proces odbudowy mocy, a zupełnie inny w przypadku projektów, gdzie budowę elektrowni planuje się w miejscu odległym od obecnej infrastruktury przesyłowej - zastrzega Stefania Kasprzyk, prezes PSE Operator. - Można jednak powiedzieć, że gdy dojdzie do realizacji większości zgłoszonych projektów, uwzględniając dodatkowo inne potrzeby rozwojowe, konieczne będzie wybudowanie ok. 2000 km linii 400 kV, a także zmodernizowanie wielu istniejących stacji elektroenergetycznych i wybudowanie kilkunastu kolejnych.
Prezes Kasprzyk ma nadzieję, że zgłoszone projekty będą kontynuowane i zostaną zakończone. Deklaruje jednocześnie, że PSE Operator zrobi wszystko, aby zapewnić warunki wyprowadzenia mocy z nowo budowanych elektrowni. Zaznacza jednak, że aby rozbudowa sieci była możliwa, niezbędne są zmiany wprawie umożliwiające szybkie uzyskiwanie wymaganych zgód i pozwoleń.
- PSE Operator podejmuje szereg inicjatyw w tym obszarze. Nawiązaliśmy również współpracę z organami samorządowymi i rządowymi w województwach w celu umieszczenia w planach zagospodarowania przestrzennego planów rozbudowy sieci przesyłowej, wynikającej m.in. z budowy nowych mocy wytwórczych - informuje Stefania Kasprzyk.
Jak ocenia Zenon Hryń, prezes Fluor Polska, nie ma fizycznych możliwości wybudowania nawet części zgłoszonych inwestycji. Pierwszą przeszkodą, jak przekonuje prezes Hryń, jest bariera wytwórcza, czyli potencjał firm budowlanych, które mogą być zaangażowane w tych procesach inwestycyjnych.
- Można się spotkać z opinią, że będą ogromne trudności z jednorazową budową mocy powyżej 2 tys. MW. Posiadamy doświadczenie z udziału w inwestycji w ramach Programu 10+ realizowanego przez grupę Lotos. Jako główny kontraktor obsługujemy część realizacji Programu 10+ odpowiadającą wartości mniej więcej 250 mln euro, co jest stosunkowo niewielką kwotą w porównaniu z planowanymi inwestycjami w nowe moce, jednak przy realizacji tego projektu pojawiają się problemy - mówi Hryń.
Drugim problemem w realizacji inwestycji w elektroenergetyce są kwestie związane z organizacją finansowania. Na pewno będzie kłopot z pozyskiwaniem funduszy na część planowanych mocy wytwórczych.
- Znając sytuację w przemyśle rafineryjnym, petrochemicznym i chemicznym, łatwiej nam analizować sytuację w branży energetycznej. Tam nie ma pełnej świadomości ważności przygotowania procesu inwestycyjnego przez wiarygodnego partnera, który uwiarygadnia inwestycję w oczach kredytodawcy - przekonuje prezes Hryń.
Do tego dochodzi zarządzanie inwestycją, elementy harmonogramowania, kontroli kosztów, analizy stanu zaawansowania, zarządzanie kontraktorami oraz dbanie o jakość i bezpieczeństwo prac. To wszystko są elementy przy dużych inwestycjach, które muszą być oparte na odpowiedniej organizacji, co oznacza stabilną kadrę, odpowiednie procedury i narzędzia oraz doświadczenie z realizacji dużych inwestycji w ostatnich latach.
W opracowaniu "Prognoza zapotrzebowania na paliwa i energię do 2030 roku", będącego załącznikiem do projektu "Polityki energetycznej Polski do 2030 roku", sporo miejsca poświęcono planowanym inwestycjom w elektroenergetyce. W dokumencie przewiduje się umiarkowany wzrost finalnego zapotrzebowania na energię elektryczną z poziomu ok. 111 TWh w 2006 r. do ok. 172 TWh w 2030 r. - to wzrost o ok. 55 proc., co jest spowodowane przewidywanym wykorzystaniem istniejących jeszcze rezerw transformacji rynkowej i działań efektywnościowych w gospodarce. Zapotrzebowanie na moc szczytową wzrośnie z poziomu 23,5 MW w 2006 r. do ok. 34,5 MW w 2030 r. Zapotrzebowanie na energię elektryczną brutto wzrośnie z poziomu ok. 151 TWh w 2006 r. do ok. 217 TWh w 2030 r. Duży udział we wzroście będą miały odnawialne źródła energii, wysokosprawna kogeneracja oraz (od 2020 roku) energetyka jądrowa.
W opracowaniu, przygotowanym przez Ministerstwo Gospodarki, przeprowadzono także prognozy udostępniania nowych mocy w elektrowniach systemowych. W latach 2008-10 planowane jest oddanie 1778 MW w nowych blokach oraz 992 MW w jednostkach zmodernizowanych. W latach 2011-15 nowych mocy ma powstać 1980 MW, a 5332 MW to moce zmodernizowane.
Od roku 2016 do 2020 ma powstać z kolei 2600 MW. Z tych prognoz wynika, że w latach 2008-20 powstanie jedynie 6358 MW nowych mocy wytwórczych w elektrowniach konwencjonalnych, dodatkowo do roku 2015 mają zostać zmodernizowane bloki o mocy 6324 MW. To łącznie daje ponad 12,6 tys. MW - czyli połowę zgłoszonych projektów.
Dariusz Ciepiela