Becikowy bubel
Po fatalnym starcie rozporządzenia uzależniającego przyznanie becikowego od przeprowadzenia badań lekarskich nie później niż do 10. tygodnia ciąży, ministerstwo pracy zastanawia się, jak zniwelować szkodliwe skutki legislacyjnego bubla, pisze "Nasz Dziennik".
Wstępnie ustalono, że zostanie stworzony system, pozwalający odwoływać się od decyzji kobietom, które ewentualnie nie zdążą przebadać się do końca 10. tygodnia ciąży. Będzie to najprawdopodobniej miało formę uzupełnienia do rozporządzenia.
Sprawy kilku matek, które złożyły skargi na przepis, prowadzi już rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Problem dotyczy głównie małych miejscowości i wsi, gdzie możliwość umówienia się na wizytę do ginekologa w krótkim czasie jest o wiele trudniejsza niż w dużych miastach. Problemy z wypłatą becikowego z powodu trudności w dostaniu się do lekarza sygnalizowali rzecznikowi sami lekarze.
Zdaniem Michalaka, odmawianie przyznania becikowego w takim przypadku "godzi w dobro dziecka", jeśli powodem opóźnienia rozpoczęcia opieki medycznej nad ciężarną kobietą są względy obiektywne. W monicie do minister Jolanty Fedan rzecznik prosi o podjęcie takiej inicjatywy legislacyjnej, która uwzględniałaby możliwość otrzymania zapomogi, jeśli zwłoka w zgłoszeniu się matki do lekarza nie była spowodowana zaniedbaniem, a niezależnymi od niej okolicznościami.