Berlin nie przyspieszy ws. neutralności klimatycznej

Nie osiągnięto minimalnej liczby głosów, aby wyniki referendum w Berlinie uznać za wiążące. Jednak większość głosujących opowiedziała się za przyspieszeniem osiągnięcia neutralności klimatycznej w stolicy Niemiec. Rząd przyspieszył już osiągnięcie celu o pięć lat, z 2050 r. do 2045 r.

Referendum dotyczyło osiągnięcia przez władze Berlina neutralności klimatycznej już za siedem lat, a nie dopiero w 2045 roku, jak pierwotnie planowano. Po zliczeniu wszystkich kart z lokali wyborczych i przysłanych pocztą w niedzielę wieczorem podano, że około 442 tys. głosów (około 50,9 proc.) było za szybszą neutralnością klimatyczną stolicy, a przeciw 423 tys. (około 48,7 proc.).

Aby referendum było wiążące, potrzebna była zgoda co najmniej 25 proc. mieszkańców uprawnionych do głosowania. To oznacza minimum 608 tys. głosów na "tak" spośród 2,4 miliona berlińczyków.

Reklama

Niemcy zamierzają osiągnąć neutralność klimatyczną do 2045 r.

Według komisji wyborczej frekwencja wyniosła zaledwie 35,8 proc. Inicjatywa obywatelska o nazwie "Klimaneustart" (reset klimatyczny) doprowadziła do głosowania po zebraniu około 260 tys. podpisów w ciągu czterech miesięcy ubiegłego roku.

Po nieudanym referendum rzeczniczka ugrupowania powiedziała, że aktywiści będą nadal wywierać presję na władze Berlina, który jest zarazem krajem związkowym (landem), aby przyspieszył działania na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi.

- Szkoda dla wszystkich w Berlinie. Oczywiście dalej walczymy - oświadczyła Jessamine Davis z Klimaneustart. Na poziomie krajowym Niemcy zamierzają osiągnąć neutralność klimatyczną do 2045 r. Rząd przyspieszył już osiągnięcie celu o pięć lat (pierwotnie 2050 r.) po przegranej sprawie sądowej zainicjowanej przez działaczy klimatycznych.

W ostatnich latach Niemcy był świadkiem wielu protestów klimatycznych, a aktywiści domagali się od rządu przyjęcia bardziej ambitnych planów przejścia na czystą energię. Znana aktywistka klimatyczna Luisa Neubauer w niedzielę pozostała optymistką mimo nieudanego referendum.

- Nie damy się zatrzymać krytykom i narzekaczom. Nie zapominajmy o tym, co tutaj osiągnęliśmy — powiedziała podczas wieczoru referendalnego w siedzibie inicjatywy Klimaneustart. Dodała, że wynik nie był porażką ruchu klimatycznego, ale samych mieszkańców Berlina. Podkreślała, że teraz ważne jest, aby omówić, dlaczego tak wiele osób głosowało przeciwko bardziej ambitnym celom klimatycznym.

SPD i chadecy nie chcą pośpiechu

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i burmistrz Berlina Franziska Giffey przed niedzielnym referendum wyrazili sceptycyzm co do neutralności klimatycznej w 2030 roku. - Jestem głęboko przekonany, że to, co postanowił zrobić rząd federalny, jest właściwą drogą, a mianowicie zapewnieniem technologicznej modernizacji naszego kraju - powiedział Scholz w sobotę.

Po niedzielnym głosowaniu burmistrz Berlina podkreśliła, że walka ze zmianami klimatycznymi jest jednym z głównych celów politycznych władz miasta. - Berlin mówi "tak" ochronie klimatu - ale "nie" fałszywym obietnicom - dodał za to konserwatywny polityk Stefan Evers z CDU. Chadecy prowadzą obecnie rozmowy koalicyjne z socjaldemokratami po lokalnych wyborach w lutym.

Z kolei przewodniczący Zielonych w Berlinie, Susanne Mertens i Philmon Ghirmai, komentowali: - Większość opowiedziała się za większą ochroną klimatu, ale wynik pokazuje również, że ta konieczna zmiana polaryzuje i wywołuje obawy.

(DPA/dra)

Zobacz również:

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »