Bezczelna kontrabanda

Odkąd zniesiono kontrole graniczne między Polską a Litwą,i kontrabanda zmieniła swoje oblicze. Przemytnicy już nawet nie ukrywają towaru bez akcyzy, a kiedy namierzy ich straż graniczna - zaczyna się pościg.

Odkąd zniesiono kontrole graniczne między Polską a Litwą,i kontrabanda zmieniła swoje oblicze. Przemytnicy już nawet nie ukrywają towaru bez akcyzy, a kiedy namierzy ich straż graniczna - zaczyna się pościg.

Mają szybkie wozy, wyruszają w drogę po zmroku, przemycanych papierosów czy narkotyków nie ukrywają już w zmyślnych kryjówkach. Z otwarciem granicy z Litwą do lamusa odeszły tajne schowki w siedzeniach, zbiornikach z paliwem, podwójne ścianki czy koła "pompowane" papierosami. Teraz szmuglerzy liczą, że przed celnikami uchroni ich szybkość, i w ten sposób uda im się bez problemu przewieźć towar z Rygi przez całą zjednoczoną Europę.

Na widok land rovera straży granicznej potrafią uciekać nawet kilkanaście kilometrów. Albo, zaskoczeni widokiem funkcjonariuszy, wykrzykują: "Spier..., w Schengen nie ma kontroli!".

Reklama

W ostatni poniedziałek nad ranem strażnicy z Budziska złapali Litwina Henrikasa N., który w swoim busie, jedynie pod kołdrą, przewoził tysiąc kartonów papierosów. Oczywiście tych, które sprzedają się najlepiej na polskich bazarach, z logo "Jing Ling", "Golden Gate" i "Saint George". Wartość tego pakunku to około 67 tys. zł.

Kilka dni wcześniej, tym razem w nocy, pogranicznicy, którzy patrolowali teren w okolicach Puńska, chcieli zatrzymać pędzące audi. Jego kierowca usiłował uciec, ale nie potrafił wyminąć blokującego drogę wozu strażników. Audi odbiło się od niego, a potem wypadło z drogi, ześlizgnęło ze skarpy i czołowo uderzyło w drzewo.

Kierowca wyskoczył z rozbitego wozu i uciekł w kierunku litewskiej granicy. W samochodzie zostawił kolegę, a także tysiąc kartonów papierosów wartych ponad 65 tys. zł. Leżały w bagażniku i na tylnej kanapie.

Takie historie zdarzają się co kilka dni od 21 grudnia ub.r., gdy Polska weszła do strefy Schengen. Choć nie ma już drobiazgowych kontroli na granicy, nie oznacza to, że nie ma ich wcale i przestały obowiązywać przepisy związane z przewozem towarów akcyzowych. W strefie Schengen mobilne grupy celników i pograniczników mogą przeprowadzić kontrolę w każdym miejscu wewnątrz kraju. Ale przemytnicy coraz częściej podejmują ryzyko.

- Od momentu przystąpienia Polski do strefy Schengen nasze oddziały 29 razy rozpoczynały pościg. A wcześniej to się nam nie zdarzało. W ciągu tych niespełna czterech miesięcy ujawniliśmy przemyt o wartości ponad 1,8 mln zł - przyznaje Anna Wójcik, rzecznik prasowy podlaskiej straży granicznej, która odpowiada za nadzór granicy z Litwą.

To, że zmienił się charakter kontrabandy, potwierdza też Izba Celna. - Przemyt na granicy z Litwą to coraz większe ładunki. W pierwszym kwartale tego roku przechwyciliśmy 7 mln opakowań papierosów, na gorącym uczynku złapaliśmy 150 osób. Są też coraz częstsze próby przerzucenia na Zachód sporych ładunków narkotyków. Raz wykryliśmy np. paczkę marihuany o wadze aż 38 kg - dodaje Maciej Czarnecki, rzecznik Izby Celnej w Białymstoku.

Podczas gdy na granicy z Litwą można zobaczyć sceny jak z filmu sensacyjnego, to na przejściach z Białorusią wszystko zamarło. Celnicy już nawet zapomnieli o tzw. mrówkach, które pod ubraniem przenosiły po kartonie papierosów i butelce wódki. Białorusinów nie stać na dużo droższe wizy, które zresztą trudno uzyskać.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Gazeta Wyborcza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »