Bezpieczeństwo offshore. MON rozmawia z inwestorami, czasu coraz mniej
"Sztab Generalny Wojska Polskiego prowadzi regularne rozmowy z inwestorami morskiej energetyki wiatrowej, jednak ich zakres jest ukierunkowany na techniczne środki kompensujące wpływ Morskich Farm Wiatrowych na systemy obronne państwa, znajdujące się w polskich obszarach morskich" - informuje Interię MON. Tymczasem inwestorzy oczekują jasnych wytycznych ze strony państwa co do działania w przypadku ewentualnego zagrożenia dla offshore. Na zmiany prawne czasu jest coraz mniej, bowiem projekty wchodzą w kolejne fazy realizacji.
Pod koniec stycznia PGE i i Ørsted ogłosiły rozpoczęcie konstrukcyjnej fazy realizacji morskiej farmy wiatrowej Baltica 2. Start budowy możliwy jest dzięki ostatecznej decyzji inwestycyjnej - polskiej spółce udało się pozyskać kredyty m.in. od Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju; finansowanie zapewnią także pożyczki od Banku Gospodarstwa Krajowego w ramach KPO. Ogłoszenie kolejnej fazy projektu odbyło się z dość dużą pompą, przy udziale premiera, ale również ministra finansów, ministra przemysłu, ministra aktywów państwowych czy wiceministra klimatu i środowiska.
- Rok 2025 będzie rokiem przełomu w polskiej gospodarce i rokiem przełomu w wielkich inwestycjach, również tych realizowanych w branży energetycznej. Energetyka zapewni nam bezpieczeństwo i impuls do rozwoju gospodarczego - przekonywał Donald Tusk.
Tymczasem nieco znamienny był brak obecności na konferencji ministra obrony narodowej. Kwestia bezpieczeństwa, o którym mówił szef rządu, nie jest do końca oczywista. Jeśli mówimy o zastępowaniu konwencjonalnych źródeł energii, morskie farmy wiatrowe - obok innych OZE czy atomu - mogą przyczynić się do zwiększenia niezależności energetycznej kraju. Problem leży jednak gdzie indziej, o czym przekonała się już np. Finlandia, gdy statek rosyjskiej floty miał uszkodzić podwodne kable.
W styczniu w Interii opisywaliśmy, jak wygląda sytuacja prawna związana z uprawnieniami służb do ochrony i obrony morskich farm wiatrowych. Z wypowiedzi ekspertów, reprezentujących m.in. Marynarkę Wojenną wynika, że jest w tym względzie jeszcze dużo do zrobienia. Choć inwestorzy chwalą się kolejnymi krokami związanymi z projektami na Bałtyku, w praktyce okazuje się, że w przypadku wystąpienia ewentualnego zagrożenia nie ma jasnych wytycznych, kto i w jaki sposób ma na nie zareagować. I choć najlepszym z dostępnych na ten moment sprzętów dysponuje Marynarka Wojenna, nie ma ona prawnych możliwości do działania, w przeciwieństwie zaś do Straży Granicznej, której z kolei brakuje uzbrojenia.
Problem widzą również inwestorzy. Jak przyznaje w rozmowie z Interią Agata Staniewska - Bolesta, dyrektor zarządzająca w Ørsted Polska, krajowe regulacje dotyczące stricte projektu, jak np. wydawania pozwoleń na budowę, sposobu przyłącza do sieci, jak wygląda system wsparcia są jasne. Inaczej wygląda natomiast kwestia bezpieczeństwa; po stronie inwestorskiej również leżą obowiązki zapewnienia ochrony przedsięwzięcia.
- To jest teraz wyzwanie, z którym się mierzymy. Musimy mieć przejrzystość, za co jesteśmy odpowiedzialni, a za co odpowiedzialne jest państwo.
Wyjaśnia, że MON prowadziło dialog z inwestorami na temat zabezpieczenia części morskiej i lądowej elektrowni.
- Już wiemy, jakie mamy obowiązki. To, czego nie wiemy, to, czego brakuje, to jest ta część, gdzie przestajemy być odpowiedzialni. Tam jest to gorzej zorganizowane. Ja wiem, jakie mam sprzęty i będę w stanie monitorować farmę wiatrową. Ale jak ktoś wpłynie, coś się będzie działo, nie wiem do kogo i w którym momencie jest przekazywana odpowiedzialność, kto będzie musiał mieć statki, reagować, czy państwo będzie chciało, żeby reagował inwestor? Osobiście uważam, że to nie jest dobra metoda - ocenia.
I dodaje, że tego typu sytuacje mogą wręcz prowadzić do wywołania w sposób niechcący konfliktu, za co odpowiedzialność ponosiłby inwestor. Wskazuje, że tego należałoby uniknąć, tym bardziej, że inwestorzy są zarówno krajowi, jak i zagraniczni.
Jak słyszymy od prezesa PGE Dariusza Marca rząd jest świadomy zagrożenia.
- W tej chwili właściwe agendy rządowe pracują nad uregulowaniami prawnymi, które będą odpowiadać na pytania: kto i w jakiej sytuacji reaguje. Ten sektor jest nowy, po raz pierwszy infrastruktura krytyczna jest oddalona od brzegu; nigdy tak nie było, bo ona była na lądzie. Oczywiście nasi specjaliści od bezpieczeństwa z odpowiednimi agendami rządowymi rozmawiają o uwarunkowaniach i regulacjach prawnych, które "ogarną" ten temat - mówi Interii.
Zapewnia, że spółka "bardzo poważnie" traktuje tę kwestię przy realizacji projektu.
- Czasy są takie, jakie są i te incydenty na Morzu Bałtyckim wymagają odpowiedniego działania i to jest absolutnie pod kontrolą i jest w przygotowaniu - podkreśla.
- W konkretnych aktach prawnych, jak w morskich farmach wiatrowych, wprowadzimy zasady dotyczące nowego funkcjonowania stref ochronnych na Bałtyku. Chcemy dać większe uprawnienia Straży Granicznej oraz Marynarce Wojennej w zakresie też współpracy z inwestorami, bo dzisiaj jest to infrastruktura strategiczna. W tym partnerstwie jesteśmy w bardzo dobrej współpracy z państwami bałtyckimi - powiedział w styczniu na mównicy sejmowej wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka.
Jak informuje Interię resort obecnie trwają prace w tym zakresie.
"W ramach Porozumienia sektorowego na rzecz rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce została powołana podgrupa 1 ds. bezpieczeństwa, obronności i ochrony granicy państwowej. Podgrupa stanowi forum do dyskusji na temat aktualnych oraz przyszłych problemów związanych z rozwojem morskiej energetyki wiatrowej, określenia jej wpływu na funkcje obronne państwa, a także wypracowania i wdrożenie działań minimalizujących oddziaływanie MFW (Morskich Farm Wiatrowych - red.) na systemy bezpieczeństwa i obronności państwa, skutkujące zmianą charakterystyki obszarów morskich w rejonach MFW i obszarach podlegających ich wpływowi, w tym toni wodnej i przestrzeni powietrznej. W posiedzeniach podgrupy biorą udział m.in. przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Ministerstwa Obrony Narodowej, Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, a także inwestorów" - czytamy w informacji przesłanej przez MKiŚ.
Jednocześnie wskazano, że Rządowe Centrum Bezpieczeństwa pracuje nad nowelizacją ustawy o zarządzaniu kryzysowym.
Jak zatem w praktyce ma wyglądać udział wojska w obronie morskich farm wiatrowych? Zgodnie z zapowiedziami wiceszefa MON Pawła Zalewskiego "Marynarka Wojenna wydzieli dostępne siły i środki do Bałtyckiej Warty i realizacji zadań, między innymi z zakresu wsparcia ochrony morskiej infrastruktury krytycznej". O szczegóły zapytaliśmy więc u źródła. Resort obrony narodowej również zapewnia, że toczą się prace legislacyjne nad zwiększeniem możliwości wykorzystania własnego potencjału do ochrony elementów infrastruktury krytycznej, także z uwzględnieniem statusu prawnego wód międzynarodowych w czasie pokoju.
"Sztab Generalny Wojska Polskiego prowadzi regularne rozmowy z inwestorami morskiej energetyki wiatrowej, jednak ich zakres jest ukierunkowany na techniczne środki kompensujące wpływ Morskich Farm Wiatrowych na systemy obronne państwa, znajdujące się w polskich obszarach morskich" - czytamy w informacji przesłanej przez MON. Oznaczać to więc może świadomość potencjalnego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa w związku z budową infrastruktury energetycznej na Bałtyku.
Jednocześnie wskazano, że od 2022 roku trwa operacja "Zatoka", koordynowana z działaniami NATO, polegająca na monitorowaniu i ochronie infrastruktury krytycznej znajdującej się w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej na Morzu Bałtyckim.
"Jej celem jest przeciwdziałanie potencjalnym incydentom i wykrywanie podejrzanych działań w rejonach, gdzie zlokalizowane są newralgiczne elementy infrastruktury krytycznej. (...) W działaniach oprócz okrętów Marynarki Wojennej uczestniczą samoloty patrolowe Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej oraz jednostki Morskiego Oddziału Straży Granicznej. Całością działań dowodzi Centrum Operacji Morskich - Dowództwo Komponentu Morskiego. W ramach operacji monitorujemy wszelkie podejrzane działania takie jak nietypowe manewry, nieuzasadnione przebywanie statków w rejonie ważnej infrastruktury czy wyłączenia systemu identyfikacji jednostek pływających" - wskazano.
Obecnie na Bałtyku Polska nie ma jednak farm wiatrowych ani infrastruktury energetycznej, a więc zakres operacji w przyszłości może różnić się od obecnego. Dziś bowiem ważna infrastruktura w rejonie Bałtyku to np. gazoport w Świnoujściu czy Naftoport w Gdańsku. I choć NATO prowadzi dodatkowe działania zwiększające ochronę Bałtyku, szczegółowych informacji na temat udziału Polski w tej operacji nie udało się nam uzyskać.
- Gdyby coś się stało na polskich wodach terytorialnych, Polska nie zawaha się, jeśli chodzi o zatrzymanie takiego statku. Będziemy pracowali nad takimi rozwiązaniami prawnymi, które pozwolą kontrolować statki poza wodami terytorialnymi - zapewniał w Helsinkach Donald Tusk, jednocześnie przyznając, że "Polska Marynarka Wojenna ma dość ograniczone możliwości i jesteśmy dopiero na etapie rozbudowy inwestycji w Marynarkę Wojenną"
Czasu nie ma jednak zbyt wiele - inwestycje na morzu wchodzą w kolejne etapy realizacji i już wkrótce może dochodzić do pierwszych incydentów.
Paulina Błaziak