Białoruś w trudnej sytuacji gospodarczej
Prezydent Białorusi w dorocznym orędziu do narodu przyznał, że kraj znajduje się w trudnej sytuacji gospodarczej. Aleksander Łukaszenka powiedział, że w ubiegłym roku "o kilka procent" spadł Produkt Krajowy Brutto, zmniejszyły się inwestycje zagraniczne i nie udało się utrzymać na wcześniejszym poziomie dochodów ludności.
Prezydent Łukaszenka powiedział, że trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Dodał, że ten rok ma szczególne znaczenie . - Drugiego takiego roku nie będzie. Znajdujemy się blisko niebezpiecznej linii, której cofając się przekroczyć nie możemy- mówił prezydent Białorusi.
Nawiązując do polityki zagranicznej stwierdził, że Białoruś nie dała się wciągnąć w konflikty i zachowała dobre relacje z sąsiadami. "Zrobimy wszystko, aby nikt i nigdy nie mógł osłabić fundamentu naszej państwowej budowli: wolności i niezależności Republiki Białoruś" - podkreślił Łukaszenka.
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zasugerował w piątek w dorocznym orędziu, że w odpowiedzi na ograniczanie dostępu białoruskich towarów do rynków unijnych Białoruś może zastosować "symetryczne działania".
- Nie puszczają nas na rynek Unii Europejskiej? A dlaczego my nie odpowiadamy? Dlaczego się nie bronimy? Dlaczego analogicznie, absolutnie symetrycznie nie zademonstrowaliśmy im wartości Białorusi? Oczekuję od rządu konkretnych działań w tym kierunku - oznajmił.
Komentując funkcjonowanie Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, Łukaszenka przyznał: "Nie wszystko nam wychodzi". Jego zdaniem łatwiej było podpisać porozumienia o tworzeniu strefy wolnego handlu niż je realizować.
Według prezydenta Białorusi w kraju stworzono dobre warunki dla zagranicznego biznesu, a mimo to inwestycje nie rosną. Łukaszenka zapowiedział, że odtąd miarą efektywności lokalnych władz będzie wielkość przyciągniętych inwestycji.
Łukaszenka bronił również koncepcji silnego państwa i silnej władzy, przekonując, że jest to warunek bezpiecznego życia obywateli. - Stabilność państwa w dużej mierze zależy od tego, jak silna jest władza. Tam gdzie władza jest słaba, przyjdzie nieszczęście, upadek gospodarki, ingerencja zewnętrzna, rozpad kraju, anarchia - ostrzegał.
Według niego w kraju stworzono dobre warunki dla zagranicznego biznesu, a mimo to inwestycje nie rosną, a maleją. Łukaszenka zapowiedział, że odtąd miarą efektywności lokalnych władz będzie wielkość przyciągniętych inwestycji.
Dużo uwagi prezydent poświęcił kwestiom gospodarczym i socjalnym. Zapowiedział m.in., że w dalszym ciągu władze będą kontrolować ceny. - Powtarzam publicznie: wasze zadanie to kontrola nad cenami. I żadni reformatorzy ani MFW nie będą nam dyktować. Zapamiętajcie to - zwrócił się do urzędników. Skrytykował też "reformatorów", którzy chcą zamykać nierentowne zakłady państwowe.
Zapowiedział, że niepokojące Białorusinów urynkowienie dotowanych obecnie opłat komunalnych będzie wprowadzane wolniej i pełną wysokość opłat obywatele będą uiszczać nie za półtora roku, a "za 4-5 lat".
Urynkowienie gospodarki, restrukturyzacja przedsiębiorstw państwowych i urealnienie opłat komunalnych to główne warunki, od których MFW uzależnia kolejny kredyt dla Mińska.
W swoim wystąpieniu prezydent stwierdził, że Białoruś nie może sobie pozwolić na realizację reform liberalnych. - Nie mamy pieniędzy na to, by ryzykować, bo może się nie udać. Czym będziemy potem łatać dziury? - mówił.
Łukaszenka odniósł się również do dekretu nr 3, zwanego potocznie dekretem o pasożytnictwie, który wywołał na Białorusi w lutym i w marcu falę protestów, początkowo tolerowanych, ale ostatecznie brutalnie tłumionych przez milicję. - Wycofam się, jeśli zaproponujecie alternatywę - zwrócił się do deputowanych, przyznając, że dekret był "niedopracowany".
Zgodnie z obowiązującymi przepisami Białorusini, którzy nie pracują dłużej niż pół roku, powinni płacić specjalny podatek. "Cel dekretu to zmuszenie ludzi do pracy" - podkreślił prezydent, przypominając, że na Białorusi jest ok. 350 tys. osób "niekonkurencyjnych na rynku pracy". Według wcześniejszych instrukcji Łukaszenki dla urzędników, wszystkie niepracujące osoby mają zostać zatrudnione do 1 maja.
Z Mińska Justyna Prus