Biegówki są sexy
Sport masowy był w Norwegii zawsze popularny z nartami biegowymi jako główną dyscypliną. Obecnie jednak zainteresowanie narciarstwem przekroczyło wszelkie prognozy. Norwegowie już w styczniu ogołocili sklepy ze wszystkich przygotowanych na sezon nart, kupując ich ponad pół miliona par razem z osprzętem. Wydali na ten sport równowartość 1,3 mld złotych.
Narty są znane w Norwegii od kilku tysięcy lat i w państwach sąsiednich mówi się, że Norweg rodzi się z nartami na nogach. Zimą mieszkańcy tego kraju nie spacerują, tylko biegają na nartach, które popularne są we wszystkich grupach wiekowych. Na narty idzie się całymi rodzinami z małymi dziećmi, które popędzane są przez dorosłych kijkami. Nigdy jednak nie było aż tak wielkiego zainteresowania jak obecnie.
Norwegowie masowo uczestniczą w narciarskich imprezach. Tradycyjny bieg o długości 54 kilometrów Birkebeinerrennet rozgrywany od 1932 roku zamknął w tym sezonie listy startowe po zaledwie pół godzinie od rozpoczęcia zapisów. Teraz numery startowe sprzedawane są na aukcjach za sumy wielokrotnie wyższe od opłaty startowej. Ci, dla których nie starczyło miejsca zaczęli zapisywać się na biegi w Szwecji i Finlandii, a nawet we Włoszech. W tradycyjnym biegu Murcialonga pod koniec lutego na 6,5 tys. startujących aż 3 tys. to byli Norwegowie. Udali się do Włoch z rodzinami i w sumie na czartery i pobyty w hotelach wydali 30 mln koron (15 mln zł).
Jørn Balslev, dyrektor norweskiego biura podroży Maxpulse, które organizuje coroczne wyjazdy dla norweskich uczestników Marcialonga powiedział, że w tym roku zapanowała jakaś euforia granicząca z fanatyzmem i można śmiało powiedzieć, że jest to norweski bieg rozgrywany we Włoszech.
Uczestnictwo w Birkebeinerennet jest chlubą i każde dziecko w Norwegii zna genezę tej imprezy. Birkebeinere byli buntownikami podczas wojny domowej w XII wieku, a następnie po poparciu króla Sverrego zostali wojownikami straży królewskiej. W 1206 roku dwóch z nich, Torstein Skevla i Skjervald Skrukka uciekli na nartach do Lillehammer z 2-letnim następcą tronu Hakonem Hakonsonem ratując mu życie. Teraz na tej samej trasie rozgrywa się bieg narciarski, a każdy z uczestników biegnie z 3,5 kilogramowym plecakiem symbolizującym królewicza.
Powodem obecnego zainteresowania narciarstwem biegowym są sukcesy norweskich biegaczy podczas olimpiady w Vancouver, a zwłaszcza pięciokrotnej medalistki Marit Bjørgen, oraz telewizyjne przekazy zawodów Pucharu Świata.
Norweski profesor psychologii sportowej Gerd von Lippe wyjaśnił że taka euforia narciarska może mieć tylko jedno wytłumaczenie: narty stały się sexy!
Jego zdaniem jesteśmy świadkami sportowej rewolucji. Na ten fenomen składa się wiele czynników, lecz głównie transmisje telewizyjne pokazujące dramatyczną rywalizację z bliska. Jeszcze nigdy telewizja nie pokazywała sportu w tak interesujący sposób, a gwiazdy narciarstwa stały się już celebrytami na równi z aktorami i gwiazdami rocka. Dlatego nic dziwnego, że wszyscy chcą je naśladować.
- Jedynym krajem na świecie, który wyprzedza Norwegię pod względem liczby sprzedanych nart jest Rosja, lecz nas jest niecałe pięć milionów, a Rosjan trzydzieści razy tyle - podkreślił dyrektor norweskiego stowarzyszenia sklepów sportowych Trond Evald Hansen.
Czytaj raport specjalny o Justynie Kowalczyk
Wyjaśnił, że suma wydana na 380 tys. nart biegowych i 120 tys. zjazdowych, razem z wiązaniami, kijkami i butami, to 2,6 mld koron (1,3 mld zł) i jest rekordem wszech czasów, a sprzedaż w tym sezonie mogłaby być jeszcze wyższa, lecz producenci nie nadążyli z dostawami sprzętu.
Norwegowie mają gdzie biegać, ponieważ mają do dyspozycji bezpłatne i ogólnodostępne trasy narciarskie przygotowywane przez gminy, do czego te zobowiązane są specjalną ustawą. Tylko w Oslo znajduje się ich 2,5 tys. kilometrów, z czego prawie 100 kilometrów jest oświetlonych.
Zbigniew Kuczyński