Biliony długu Polski ujawnione

Lekceważenie ukrytego długu publicznego grozi Polsce powtórzeniem losów Grecji, czy Portugalii - ostrzega fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju. Jak tłumaczył ekspert BCC i b. wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka, dług ukryty to kapitał potrzebny, aby wywiązać się ze zobowiązań w przyszłości, a dzisiejsze składki to środki na obsługę tego zadłużenia i wynoszą dziś ok. 12 proc. PKB.

Lekceważenie ukrytego długu publicznego grozi Polsce powtórzeniem losów Grecji, czy Portugalii - ostrzega fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju. Jak tłumaczył ekspert BCC i b. wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka, dług ukryty to kapitał potrzebny, aby wywiązać się ze zobowiązań w przyszłości, a dzisiejsze składki to środki na obsługę tego zadłużenia i wynoszą dziś ok. 12 proc. PKB.

Jawny dług publiczny przekracza 57 proc. PKB, ale wraz z częścią ukrytą sięga 250 proc. PKB - szacuje Fundacja Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza. W poniedziałek na billboardy w centrum Warszawy wrócił licznik długu FOR, uzupełniony o część ukrytą.

- Dług ukryty to zobowiązania legislacyjne niemające pokrycia w papierach skarbowych. Tak jak jawny, tak i ukryty dług w pewnym momencie zaczyna zagrażać rozwojowi - mówił dziennikarzom prezentując zmodyfikowany licznik długu szef FOR Leszek Balcerowicz. - A w pewnym momencie niejawne staje się jawne, jak w Grecji - dodał.

Reklama

Licznik długu publicznego będzie wyświetlany na jednym z budynków i trzech tablicach świetlnych w centrum Warszawy. Jak tłumaczył Aleksander Łaszek z FOR, część jawna została uzupełniona - według metodologii ESA 95 - o sztucznie wyłączone z liczenia długu wydatki Krajowego Funduszu Drogowego, co oznacza jego wzrost do 57,3 proc. PKB i o 1400 zł na osobę. Według FOR, obecnie ten dług przekracza 25 tys. zł na mieszkańca i wynosi ogółem prawie 936,5 mld zł.

Licznik przedstawia też największą część długu ukrytego, czyli przyszłych zobowiązań państwa z tytułu emerytur z ZUS, bez emerytur z KRUS, "mundurowych" oraz rent. Wartość ta przekracza dziś 3 bln zł i 190 proc. PKB. Łaszek wyjaśnił, że wartość ta obejmuje wyłącznie przyszłe zobowiązania ZUS wobec dzisiejszych emerytów oraz osób, które dziś już pracują, nie zawiera natomiast zobowiązań rentowych - które są znacznie trudniejsze do policzenia czy emerytur tych, którzy jeszcze nie zaczęli pracy.

Jak tłumaczył ekspert BCC i b. wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka, dług ukryty to kapitał potrzebny, aby wywiązać się ze zobowiązań w przyszłości, a dzisiejsze składki to środki na obsługę tego zadłużenia i wynoszą dziś ok. 12 proc. PKB.

Gomułka zauważył, że dług ukryty silnie zależy od tempa realnego wzrostu świadczeń emerytalnych, obniżenie go np. z 2,5 proc. do zera obniża ten dług o 50 pkt proc. PKB, a podniesienie z 2,5 proc. do 4 proc. podwyższa o 70 pkt proc. PKB. W ciągu następnych 20-30 lat można oczekiwać dużego wzrostu tego długu, może nawet do 300 proc. PKB - ocenił Gomułka.

Główny ekonomista Invest Banku Wiktor Wojciechowski zwrócił uwagę, że nie powinno wiązać się długu ukrytego z ratingami dotyczącymi bieżących możliwości pożyczkowych państwa. Zobowiązania z ZUS wymagalne będą później niż dzisiejsze papiery skarbowe o najdalszym terminie zapadalności - zauważył.

Balcerowicz podkreślał, że rząd, realizując ostatni pomysł ws. kapitałowego filara systemu emerytalnego doprowadzi do krótkotrwałego zmniejszenia części jawnej długu, ale niczego to nie zmienia w części ukrytej, gdzie zapisane są m.in. przyszłe zobowiązania emerytalne. "Można to porównać do wyrzucania śmieci za próg twierdząc, że poprawia się poziom higieny w mieszkaniu" - ocenił.

Słynny skarb ze Środy Śląskiej prawdopodobnie został zakopany przez bankiera, czy lichwiarza, który pożyczył królowi pieniądze pod ich zastaw, to symbol długu ukrytego Piastów Śląskich - mówił z kolei Maciej Bukowski z SGH. "Ale dziś rząd bierze prawdziwe kosztowności Polaków, wydaje od razu na własne cele i nikt nie ma nawet czego zakopać" - dodał. Problemem dzisiejszej polityki jest zbyt łatwe zaciąganie długów i duże możliwości ich ukrywania - ocenił Bukowski.

- W Polsce recepty na klęskę są przedstawiane, jako recepty na cud, rywalizacja polityczna polega na proponowaniu rozwiązań złych z punktu widzenia perspektyw wzrostu czy wiarygodności. Politycy zabiegają o popularności przy pomocy sloganów i pustych haseł, a to nie jest typowa cecha demokracji. W Niemczech czy Wlk. Brytanii jest inaczej - mówił Balcerowicz.

Jego zdaniem, opinia publiczna powinna przeciwdziałać takiemu stawianiu sprawy przez polityków. Jak mówił, kilka lat temu w Bułgarii część opozycji i związki zawodowe doprowadziły do zablokowania rządowej próby znacznie mniej radykalnej zmiany systemu emerytalnego. - Społeczeństwo obywatelskie obroniło swój kraj przed złym działaniem własnego rządu. I my powinniśmy zrobić podobnie - mówił Balcerowicz.

Źródło: TVN24/x-news

PAP/IAR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »