Biznes oszukany
Propozycje resortów gospodarki i finansów nie ulżą podatnikom, a wręcz zwiększą władzę urzędników skarbowych - twierdzi biznes. Eksperci organizacji przedsiębiorców nie zostawiają suchej nitki na projekcie zmian w ordynacji podatkowej, powstającego pod auspicjami Adama Szejnfelda, wiceministra gospodarki.
Najdelikatniejsze określenia to: "projekt nie osiągnie stawianych przed nim celów", "dojdzie do stworzenia martwych przepisów" czy też "stwarza zagrożenia dla pewności prawa". A miało być tak pięknie. Wiceminister Szejnfeld nie czuje się winny.
Zakładnik urzędników
Pakiet Szejnfelda miał uczynić Polskę gospodarczym tygrysem Europy. Pierwszym niepokojącym sygnałem był projekt zmian w ustawie o swobodzie gospodarczej. Zamiast obiecywanych wielu ułatwień dla firm oferuje w kadłubkowej formie tylko jedno - zawieszanie działalności. Zaskoczenie przedsiębiorców było ogromne. Teraz już wiemy, że była to tylko uwertura rozczarowań.
Czarę goryczy przelewa właśnie projekt noweli ordynacji podatkowej, opracowany wspólnie przez Ministerstwo Gospodarki (MG) i Ministerstwo Finansów (MG). Zmiany w niej miały zwiększyć pewność i stabilność prawa podatkowego oraz ułatwić działalność gospodarczą. Trzy największe organizacje biznesowe oceniły pomysły resortów bardzo krytycznie.
- Wprowadzenie go w życie w proponowanym brzmieniu uniemożliwi osiągnięcie oczekiwanych rezultatów. Korzyści dla podatników mogą okazać się iluzoryczne - twierdzi Rafał Iniewski, szef rady podatkowej PKPP Lewiatan.
Bardziej emocjonalnie wypowiada się Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP).
- Kiedy politycy potrzebują poparcia, obiecują gruszki na wierzbie. Projekt zmian w ordynacji podatkowej jest tego dobrym przykładem. Niesie wręcz nowe zagrożenia dla firm. Widać, że minister Szejnfeld stał się zakładnikiem lobby urzędniczego, które wciąż szuka haków na przedsiębiorców. Chyba lepiej byłoby z reformami prawa podatkowego poczekać, aż rząd do nich dojrzeje i wykaże wolę polityczną, której na razie nie widać - mówi Andrzej Malinowski.
Diabeł w szczegółach
Rewolucyjną, nowością miało być wstrzymywanie wykonalności decyzji skarbówki do czasu jej uprawomocnienia. Minister Szejnfeld zarażał entuzjazmem, gdy przekonywał, że dzięki temu nie powtórzą się już nigdy przypadki podobne do słynnych spraw Optimusa i JTT Computer. Jeśli podatnikowi decyzja się nie spodoba, to nie zostanie wykonana aż do czasu wyczerpania drogi odwoławczej (spór z fiskusem może trwać nawet kilka lat). Byłaby to najsilniejsza broń w zmaganiach z organami skarbowymi. Niestety.
- W projekcie znalazły się takie wyjątki od tej zasady, że w praktyce zasadą staną się wyjątki. Urzędnicy będą mieli niczym nieograniczone prawo nadawania swoim decyzjom rygoru natychmiastowej wykonalności - mówi Rafał Iniewski.
Prosty przykład. Jedną z przesłanek nakładania owego rygoru będzie obawa urzędników skarbowych o przedawnienie podatku.
- Przepisy nie precyzują, kiedy taka obawa może zaistnieć, więc urzędnicy mogą ją "nabyć" praktycznie w każdym przypadku i zażądać natychmiastowej wykonalności. Postanowienie o takiej wykonalności można będzie zaskarżyć, co jednak nie wstrzyma wykonania decyzji. Podobnie jest z pozostałymi wyjątkami od zasady - mówi ekspert Lewiatana.
Zdaniem Bogusława Piwowara, wiceprezesa Business Centre Club (BCC), wyjątki od zasady dadzą zielone światło nagminnemu wydawaniu decyzji z klauzulą natychmiastowej wykonalności.
- Powszechną praktyką skarbówki jest wydawanie decyzji domiarowych ze znacznym opóźnieniem, a niekiedy wręcz krótko przed upływem okresu przedawnienia - dodaje wiceprezes BCC.
Podobne pułapki tkwią w pozornie korzystnej regulacji mówiącej o zawiadamianiu podatników z 7-dniowym wyprzedzeniem o planowanej kontroli.
- Zapisane wyjątki od tej zasady ograniczą stosowanie zawiadomień o kontrolach. One wręcz zakładają "matactwo" podatników - mówi Bogusław Piwowar.
- Rozmywa się kolejny projekt z tzw. pakietu Szejnfelda - uważa Andrzej Malinowski.
Co na to wiceminister Szejnfeld? Obwinia MF.
Więcej w "Pulsie Biznesu"