Biznes potrzebuje perspektywy odbudowy po pandemii
Optymizm, który płynie z różnych segmentów gospodarki, nie będzie pomocny w odbudowie po pandemii, jeśli rząd nie zarysuje jasnej perspektywy rozwoju na najbliższe lata. Stąd duże oczekiwania odnośnie do takich dokumentów strategicznych jak Krajowy Plan Odbudowy, "Nowy Ład", Nowa Polityka Przemysłowa czy Umowa Partnerstwa. Fundamenty do odbicia są. Teraz czas na konkrety jak ten rozwój ma wyglądać w kolejnych latach, o czym rozmawiano podczas konferencji EEC Trends Online, której partnerem jest Interia.
Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju podkreśla, że skala interwencji państwa - zapobiegła najgorszemu z możliwych scenariuszy: nie doszło do uruchomienia mechanizmów kryzysowych w postaci masowych upadłości firm i mocnego wzrostu bezrobocia. - Wyniki gospodarcze są dobre. Nie mamy zagrożenia, że czarny scenariusz trwałego spadku stopy wzrostu polskiej gospodarki się zmaterializuje. Optymistycznie patrzymy na kolejne 3 lata, oczywiście przy założeniu, że dojdzie do ustabilizowania się sytuacji zdrowotnej - mówi Borys.
Jeżeli sytuacja epidemiczna będzie pod kontrolą - przyznaje prezes PFR - to takie efekty jak: odłożona konsumpcja, optymizm społeczny, w połączeniu ze środkami (w tym z UE - red.), które trafią do gospodarki i odbiciem inwestycji prywatnych - powinny przynieść "bardzo dynamiczny wzrost w latach 2022-2023, z wyraźnym ożywieniem już od II połowy 2021 r.". Zwraca przy tym uwagę, że temat wzrostu gospodarczego będzie kluczowy w momencie, gdy pomoc państwa zacznie wygasać. Czyli, gdy programy pomocowe przestaną działać - ważne, by gospodarka była na tyle rozpędzona, aby nie dochodziło do utraty miejsc pracy, zwolnień i upadłości.
- Myślę, że jest na to realna perspektywa w II kw. br. Rok 2021 - to na pewno rok odbudowy. Mamy szanse na wzrost powyżej 4 proc. - prognozuje Borys.
Jarosław Gowin, wicepremier i minister rozwoju również przypomina, że prognozy gospodarcze są optymistyczne, przywołując np. te z KE: poziom PKB po pandemii wróci do tego z 2019 r. już na koniec 2021 r. Dodaje jednak, że "świat się zmienia", a to oznacza, że jeśli poszczególne firmy i całe branże, nie uchwycą na czas konieczności zmian, mogą "wpaść w tarapaty".
- Niski poziom inwestycji to problem. Czasy pandemii nie sprzyjają odważnym decyzjom inwestycyjnym - dodaje Gowin.
Na razie rynek pracy trzyma się - jego zdaniem - znakomicie. - Pewne symptomy w styczniu były jednak zauważalne. Gdyby decyzje polityczne były nietrafione, gdyby świat biznesu zareagowałby nieadekwatnie - wtedy odczuwalny może być wzrost bezrobocia - zauważa wicepremier odpowiedzialny w rządzie za gospodarkę.
- Wszystkie szacunki obarczone są doza niepewności - podkreśla jednak Teresa Czerwińska, wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Ta niepewność, wynika z kształtowania się dynamiki szczepień, a tym samym, tempa otwierania gospodarki i znoszenia kolejnych ograniczeń. - Patrząc na ten rok: o ile mamy powody do optymizmu, o tyle skierować ten optymizm trzeba na plany odbudowy. Wiele wskaźników jest zniekształcona przez szeroko stosowaną pomoc publiczną - przypomina Czerwińska. Dodaje, że rządy w wielu krajach w sposób szybki i prawidłowy zareagowały na kryzys gospodarczy wywołany pandemią. Dlatego obecnie, ze względu na szeroki strumień pomocy - widoczny jest minimalny wpływ pandemii na rynek pracy, na liczbę zagrożonych kredytów, liczbę upadłości firm.
- W UE upadłość firm w ub.r. była o 50 proc. niższa niż w 2015 r. Świadczy to o tym, że rzeczywiste rozmiary i skutki kryzysu będą znane wtedy, kiedy ta pomoc publiczna będzie wycofywana i wrócimy do normalnych mechanizmów rynkowych - podkreśla Czerwińska.
Optymizm, który płynie z danych makrogospodarczych: niższy od prognoz spadek PKB, deficyt finansów publicznych, niższe bezrobocie, ale również z prognoz na najbliższe lata, w tym m.in. Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy Komisji Europejskiej - musi być przekuty w plan odbudowy, czyli poszukiwanie nowych ścieżek dla wzrostu gospodarczego.
- Błędem byłoby mówienie o odbudowie gospodarki w tradycyjny sposób. Powinniśmy wyciągać wnioski z kryzysu, który wyostrzył pewną optykę postrzegania zmian w gospodarce. W planach odbudowy (KPO) należałoby uwzględnić dwa elementy: lukę cyfrową, a także budowanie odporności nie tylko na kryzys pandemiczny, ale też na zmiany klimatu i możliwe kryzysy klimatyczne w przyszłości - wyjaśnia Czerwińska.
Do obecnej sytuacji gospodarczej Polski odniósł się również Tadeusz Kościński, minister finansów. Przypomniał, że w nowelizowanym budżecie na 2020 r., wskazano spadek PKB na poziomie 4,6 proc., deficyt miał wynieść 109 mld zł, a bezrobocie sięgnąć 8 proc. Nic z tych założeń się nie sprawdziło: PKB skurczył się o 2,8 proc. (wstępne dane GUS), deficyt wyniósł ok. 85 mld zł, a stopa bezrobocia na koniec 2020 r. wyniosła 6,2 proc.
- Dużo krytyki było, że deficyt i dług publiczny rosną. Deficyt był stworzony nie po to, by ratować finanse publiczne, tylko by stworzyć poduszkę finansową. Nie możemy mówić o deficycie bez kontekstu. To pochodna tego, ile pieniędzy wprowadziliśmy do gospodarki by ratować miejsca pracy i przedsiębiorstwa - mówi Kościński.
Przypomniał, że dla niego "najważniejsze jest, co robią inwestorzy". - Dwa tygodnie temu uplasowaliśmy 2-letnie obligacje zerokuponowe. Jest zaufanie do polskiej gospodarki i z optymizmem możemy patrzeć w przyszłość - dodaje.
Wyzwaniem będzie pobudzenie inwestycji prywatnych - co do tego dyskutujący byli zgodni. - Martwi spadek inwestycji prywatnych i perspektywa, która jest negatywna. Badania EBI wynika, że 45 proc. firm w UE deklaruje, że ograniczy inwestycje także w latach 2021/2022 - podkreśla wiceprezes EBI.
Co można zrobić? Z jednej strony, by inwestycje prywatne ożywić, należy przejść od wsparcia płynnościowego (pomocowego), do wsparcia inwestycji. Z drugiej strony, agenda cyfrowa i zielony ład, zaproponowane przez KE i traktowane jako cele strategiczne na najbliższe lata w UE - wskazywane są jako pewnego rodzaju ograniczenia w kształtowaniu KPO. - Tu widzę niespójność. Jeśli mówimy o inwestowaniu inwestorów prywatnych, to każdy patrzy na trzy czynniki: czas, ryzyko i perspektywę. Jeśli chcemy, żeby kapitał prywatny był mobilizowany - powinniśmy pokazać perspektywę - mówi Czerwińska.
Ta europejska - zielonego ładu (New Deal) i cyfrowa (Digital Europe) - jest przez firmy coraz lepiej rozumiana i częściej uwzględniana w strategiach. - Ponad 50 proc. firm w UE deklaruje konieczność inwestowania w cyfryzacje. To najbliższe dla nich plany. Widzimy potrzebę, gotować - mówi wiceprezes EBI.
Czego nie widzimy na razie, to perspektywy państwa, która te założenia by uwzględniała i wspierała. Nie wszystkie bowiem firmy będą w stanie samodzielnie wygospodarować kapitał na potrzebne inwestycje. - Patrzymy więc na kwestie ryzyka, na obciążone bilanse długiem po pandemii. Powinniśmy przygotować również instrumenty o charakterze własnościowym, dzielące ryzyko między firmę a inwestora - tłumaczy Czerwińska. Przyznaje również, że inwestycje powinny być nakierowane na zmianę struktury gospodarki. - Kierunki UE musimy traktować nie jako ryzyka, ale stymulanty - dodaje.
Kościński przyznał, że "nie dziwi go to, że inwestorzy boją się przyszłości i nie inwestują". Zwrócił uwagę, że przedsiębiorcy "słyszą tylko złe rzeczy, a nie te racjonalne, że polska gospodarka ma się dobrze". - Ważne jest, żeby nie podkręcać negatywnej atmosfery. Najważniejsze dla nas jest słuchanie rynku. Rynek wie najlepiej czego potrzebuje. Dla rządu ważne jest też rozkręcenie inwestycji publicznych, to będzie uwzględniać też "Nowy Ład". Fundusze, które otrzymamy z UE, również pomogą nam je rozkręcić - podkreśla Kościński.
Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!
- Poprzedni gospodarze budynku (resortu rozwoju - red.) koncentrowali się głównie na innowacyjności. Stąd nacisk na startupy i przemysł 4.0. Kontynuujemy te trendy, ale czas kryzysu pokazał wagę tradycyjnych branż. Przemysł, który był głównym kołem zamachowym - jest wciąż dosyć tradycyjny w Polsce - mówi Gowin.
Dlatego, Nowa Polityka Przemysłowa, ma być kierunkiem działań zwiększających konkurencyjność i produktywność tradycyjnych branż. Z drugiej strony likwidować bariery rozwojowe, które wciąż są obecne. - Czerpię z mądrości przedsiębiorców. Opracowujemy białą księgę. Zwróciliśmy się do firm, izb gospodarczych, ekspertów z prośbą o wskazanie głównych barier rozwoju - dodaje wicepremier.
Te są w dużej mierze dobrze znane: koszty transformacji niskoemisyjnej, dostęp do wykwalifikowanych pracowników, inflacja przepisów.
- Bardzo ciekawe są dla nas różne uwagi branżowe - zauważa Gowin. I tak, przemysł energochłonny zwraca uwagę na nadmierne obciążenia handlu uprawnieniami do emisji. Branża motoryzacyjna na trudności w testowaniu pojazdów autonomicznych, przemysł chemiczny na rosnącą konkurencję z Azji, która wprowadza tańsze produkty, niekoniecznie powstające z zastosowaniem norm środowiskowych przyjętych w Europie. Przemysł farmaceutyczny wskazuje na skomplikowane procedury dopuszczania nowych leków na rynek, ale też - konieczność skracania łańcuchów dostaw.
Gowin przypomina także, że pojawią się w ramach polityki przemysłowej, tzw. kontrakty branżowe. - Precyzujemy na czym mają one polegać, ale dzięki nim przedstawiciele przemysłu będą mieć na wiele lat stabilne warunki rozwoju - zapowiada wicepremier.
Bartosz Bednarz