Biznes w Rosji. Danone rozważa wszystkie możliwości

"Nie podjęto decyzji o opuszczeniu kraju" - to informacja, jaką zamieścił francuski koncern Danone po tym, jak zagraniczne media poinformowały, że zamierza on zawiesić swoją działalność w Rosji. Rzecznik grupy, Emmanuel Faber zapewnił, że brane są pod uwagę wszystkie opcje.

Zagraniczne agencje powołały się na “anonimowe źródło bliskie sprawie". Miało ono poinformować, że Danone szuka możliwych sposobów aby wycofać się z Rosji, podobnie jak to wcześniej zrobiło prawie 400 zagranicznych firm. Wyjaśniło, że przyczyną rozważanej decyzji mają być nie konsekwencje krwawej napaści Rosji na Ukrainę ale wizja nowych sankcji, które Zachód przygotował wobec Moskwy. Zostaną one ogłoszone prawdopodobnie jutro. Jak informuje anonimowe źródło, Danone chce uniknąć utraty aktywów lub narażenia lokalnego personelu na kłopoty. 

Danone zostaje się jednak jutrzejszych sankcji

Rzecznik grupy, Emmanuel Faber oficjalnie zdementował pogłoski. Zapewnił, że Danone nie podjęło żadnej decyzji w sprawie ewentualnego opuszczenia Federacji Rosyjskiej. I podkreślił, że stanowisko grupy dotyczące jej działalności w Rosji nie uległo zmianie. - Wszystkie opcje są na stole i monitorujemy sytuację w ścisłej współpracy z francuskim rządem - informował rzecznik.  

W lutym Danone wyjaśniło, że będzie kontynuowało w Rosji lokalną produkcję i sprzedaż podstawowych produktów mlecznych i odżywek dla niemowląt. Zapewniło, że w związku z wojną w Ukrainie zerwie inne więzi z tym krajem. Firma oświadczyła wówczas, że zakończyła z Rosją import i eksport, wstrzymała inwestycje, w tym reklamy i promocje konsumenckie. Zapewniła też, że nie wypłaci tam dywidend. 

Półtora miliarda euro w grze

Danone ma w Rosji trzynaście zakładów produkcyjnych, w których zatrudnia 7200 pracowników. W 2021 roku zyski ze sprzedaży w Rosji wyniosły 1,5 miliarda euro, co stanowi 6 proc. obrotów grupy. Od napaści Moskwy na Kijów francuski koncern uzasadnia, że nie zawiesza działalności “bo chce zaspokoić podstawowe potrzeby żywnościowe ludności cywilnej". 

Reklama

O zatrzymanie napływu "krwawych pieniędzy" do Rosji zaapelował dzisiaj Witalij Kliczko, burmistrz Kijowa. - Każde euro, każdy grosz, który dostajesz z Rosji lub wysyłasz do Rosji ma krew, to są krwawe pieniądze, a krew tych pieniędzy to krew ukraińska, krew narodu ukraińskiego - powiedział Kliczko do uczestników konferencji burmistrzów w Genewie, w której  uczestniczył zdalnie. 

Ewa Wysocka

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Danone Sp. z o.o.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »