Bomba z opóźnionym zapłonem
Bezrobotni lub wyrzucani z pracy. Gdy pytają o przyczyny zwolnień, nieoficjalnie dowiadują się, że niczego już się nie nauczą, są nieproduktywni i niepotrzebni. Tak dla wielu osób po pięćdziesiątym roku życia kończy się kariera zawodowa.
- Głównym czynnikiem mającym wpływ na obecną sytuację ludzi po 50. roku życia była transformacja polskiej gospodarki w latach 90. XX wieku, która przyniosła masowe zwolnienia pracowników - mówi Joanna Tokarz, koordynator programu "Zysk z dojrzałości" realizowanego w Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce. - Państwo dążyło do wypychania ludzi starszych z rynku pracy. Stosowano zachęty w postaci świadczeń ubezpieczeniowych i socjalnych, jak np. wcześniejsze emerytury czy przyznawane masowo renty. Rządzącym wydawało się, że jest to dobry sposób na rosnące bezrobocie, gdyż zwalniały się miejsca pracy dla osób młodych. Czas pokazał, że te założenia były nieprawdziwe.
Młodzi ludzie nie mieli ani kwalifikacji, ani doświadczenia zawodowego, aby zająć zwolnione przez starszych etaty.
Kontynuowana przez kolejne rządy polityka polegająca na braku zainteresowania grupą ludzi w wieku 50 i więcej lat doprowadziła do tego, że Polska ma obecnie jeden z najniższych w Unii Europejskiej wskaźnik aktywności zawodowej ludzi po pięćdziesiątce. Ponad 70 proc. z nich nie pracuje, będąc na bezrobociu, rentach lub wcześniejszych emeryturach. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny pomimo tego, że ogólna liczba bezrobotnych się zmniejsza, to nie dotyczy to osób, które mają 50 lat i więcej. Jest ich obecnie 148,5 tys., podczas gdy w 2002 roku było ich 79,1 tys.
Na marginesie
- Właśnie dostałem pismo od dyrektora - mówi Aleksander Krzeszowski, księgowy w jednym z zakładów energetycznych w Łukowie. - Próbuje się mnie zwolnić ze względu na wiek, nakłania, bym przeszedł na emeryturę. A przecież to do mnie należy decyzja, czy chcę już być emerytem.
Jest to tylko jeden z przykładów na to, jak traktuje się osoby starsze w zakładach pracy.
- Data urodzenia jest w Polsce częstym powodem dyskryminacji - potwierdza Tomasz Schimanek, dyrektor programowy Akademii Rozwoju Filantropii. - Aż 60 proc. bezrobotnych po 50 roku życia wskazuje na swój wiek, jako powód zwolnienia z pracy lub jako przeszkodę w znalezieniu nowej.
Zwalnianie ludzi w sile wieku i zastępowanie ich młodszymi kadrami wynika ze stereotypów, jakimi kierują się pracodawcy. Uważają, że ludzie, którzy skończyli 50 lat niczego już się nie nauczą, są mniej produktywni i nie warto w nich inwestować.
- Pracodawcom wydaje się, że zwolnienie takiego pracownika będzie tańsze niż przeszkolenie młodego i niedoświadczonego - tłumaczy powody zwolnień Krzysztof Dośla, przewodniczący regionu gdańskiego NSZZ Solidarność. - Jest to błędne myślenie, gdyż spycha się na margines ludzi, którzy po przekwalifikowaniu mogliby służyć firmie swoim bezcennym doświadczeniem, np. jako instruktorzy - podkreśla związkowiec.
Niestety, w Polsce to błędne myślenie dominuje. Jednym z jego skutków jest niska samoocena osób w wieku 50 lat i więcej. A to z kolei przekłada się na ich aktywność na rynku pracy. Po co mam starać się o pracę, skoro i tak przegram z ludźmi młodszymi ode mnie - to najczęstsze tłumaczenie, jakie psycholodzy pracy słyszą od kobiet i mężczyzn w tym przedziale wiekowym. - Często zwalnia się tych ludzi przed okresem ochronnym
- mówi Joanna Tokarz. Pracodawcy wolą niejednokrotnie zwolnić osobę, której przysługuje 4-letni okres ochronny przed przejściem na emeryturę niż rezygnować z tej możliwości na następne cztery lata.
Osobnym problemem jest także dyskryminacja widoczna w ofertach pracy. Roi się w nich od propozycji dla studentów III lub IV roku, z dobrymi wynikami w nauce i bardzo dobrą znajomością języka obcego, nie ma natomiast zbyt wielu ofert dla starszych bezrobotnych.
Bomba z opóźnionym zapłonem
Pracodawcy argumentują, że to często grupa, która ma braki w wykształceniu oraz nie ma nawyku stałego podnoszenia kwalifikacji i douczania. Nie wykazuje się także znajomością języków obcych.
- Ponad 75 proc. z nich to osoby z niskim wykształceniem lub bez kwalifikacji - potwierdza Barbara Seroka-Piotrowska, starszy inspektor w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Olsztynie. - Nawet jeżeli ich przeszkolimy, nadal nie będą to wysoko wykwalifikowani pracownicy, jakich szukają pracodawcy.
Zwalnianie starszych kadr pracowniczych w połączeniu z małą aktywnością zawodową osób po 50 roku życia, będzie miało swoje negatywne konsekwencje w przyszłości. To bomba z opóźnionym zapłonem.
- W UE, w ramach projektu Silver Economy, bada się potencjał ekonomiczny ludzi starszych, gdyż zauważono, że w przyszłości będą oni główną grupą konsumentów napędzającą rynek - mówi Schimanek i dodaje: - Będą nią, jeżeli będzie ich na to stać. W Polsce wykluczenie ludzi starszych z rynku pracy obniży produktywność społeczeństwa, co doprowadzi do zmniejszenia liczby ludzi płacących podatki oraz liczby konsumentów, na czym wyraźnie straci państwo.
- Następstwami takiej polityki kadrowej, może być wzrost wydatków z budżetu państwa na utrzymanie rosnącej grupy biernych zawodowo - przekonuje Tokarz. - Zdolne do pracy, lecz zwalniane z niej osoby powiększą grupę pobierającą świadczenia socjalne, co obciąży budżet.
Stratni będą także sami pracodawcy, którzy nie zdają sobie sprawy, jakie zagrożenie dla ich firmy niesie pozbywanie się doświadczonych ludzi w sile wieku. - Pracodawca pozbywa się pracowników z olbrzymim kapitałem doświadczenia, który mógłby zostać przekazany młodszym pracownikom - mówi Dośla. -Tego doświadczenia nie da się zdobyć na żadnym z uniwersytetów.
Wielu z tych problemów doświadczyły już firmy na zachodzie. Doprowadziło to do tego, że większość kadr odeszła na emeryturę, a pracodawca musiał zainwestować ogromne pieniądze w szkolenie młodzieży. Doświadczenia te zaowocowały wprowadzeniem w zachodnich firmach kursów, na których osoby starsze - w ramach godzin pracy - doszkalają młodszych pracowników. Starszym pracownikom umożliwiono także korzystanie z elastycznych form zatrudnienia, co zachęciło ich do dalszej pracy i rezygnacji z emerytury.
Skandynawskie standardy
- Zwalnianie z pracy i wypychanie z rynku osób po pięćdziesiątce jest dużym problemem w całej Europie - mówi Dośla. - Najlepiej radzą sobie z nim Skandynawowie, ponieważ mają dobrze funkcjonującą tradycję dialogu społecznego.
W Finlandii wprowadzono projekty, których celem było podtrzymanie zdolności do pracy przez oferowanie bezrobotnym usług medycznych i sportowych. Skoncentrowano się także na przeszkalaniu, kształceniu oraz tworzeniu indywidualnych ścieżek prowadzących do zatrudnienia każdej osoby, która uczestniczy w szkoleniu. Stworzono sieć współpracy między urzędami pracy a publicznymi sektorami zajmującymi się sprawami socjalnymi. Efektem tych działań był wzrost zatrudnienia oraz aktywności zawodowej osób po 50 roku życia, a także zmiany w prawie, które umożliwiły działanie programów.
Problem ten zauważono także w naszym kraju. Od niedawna działa rządowy projekt "Solidarność pokoleń 50 +". Ma na celu zwiększenie aktywności zawodowej osób powyżej 50 roku życia. W jego zadania wpisuje się finansowany przez Fundusz Pracy program 45/50 Plus. Od lipca do grudnia 2008 r. w 16 województwach urzędy pracy realizują działania aktywizujące osoby powyżej 45 roku życia. Działania te to: szkolenia zawodowe, szkolenia połączone z programami przygotowania zawodowego w miejscu pracy, szkolenia połączone z przyznaniem środków na podjęcie działalności gospodarczej lub założeniem spółdzielni socjalnej czy też pożyczki na sfinansowanie kosztów szkolenia. Na realizację tego projektu przeznaczono ponad 90 mln zł. - Program 45/50 Plus to zbiór dobrych chęci i pomysłów, z których nic nie wynika. Podchodzę do niego bardzo sceptycznie, tym bardziej że ma on zastąpić wcześniejsze emerytury. Brakuje w nim rozwiązań legislacyjnych, które usprawnią jego działanie. Trzeba także wytworzyć koniunkturę, w której pracodawca będzie chciał zatrudnić osobę starszą, a praca będzie rozwiązaniem atrakcyjniejszym od renty czy emerytury - przekonuje Dośla.
W regionie gdańskim wiele osób z branży stoczniowej skorzystało z finansowanego ze środków UE projektu Mayday. Jego efektem było wypracowanie metod i sprawdzenie pomysłów, które mogłyby ułatwić zatrzymanie w zakładach pracy osób powyżej 50 roku życia. Przykładowo na Politechnice Gdańskiej z powodzeniem testowane było wprowadzenie przedmiotu "zarządzanie wiekiem". Niestety, program 40/50 Plus nie korzysta ze sprawdzonych i skutecznych rozwiązań projektu Mayday, zwłaszcza w zakresie prawa.
Trochę lepiej niż związkowcy projekt 40/50 Plus oceniają specjaliści z organizacji pozarządowych, jednak też mają do niego zastrzeżenia.
- Pozytywne jest to, że takie programy w ogóle zaczynają funkcjonować, jednak jak pokazują nasze badania, rynek pracy jest do nich nieprzygotowany. Trzeba przystosować go do tej specyficznej grupy osób - ocenia Tokarz.
Co zatem należy jeszcze zrobić, by sytuacja w Polsce znacznie się poprawiła? Zdaniem specjalistów firmy muszą zacząć realizować politykę, która ma na celu maksymalne czerpanie korzyści płynących z zatrudniania pracowników w różnym wieku. Dzięki niej starsi pracownicy przekazują młodszym tajniki zawodu, tradycje firmy, zaś młodzi starszym nową wiedzę teoretyczną oraz umiejętności w zakresie nowych technologii.
Ważne jest także obalanie mitów i stereotypów, jakoby ludzie po 50 roku życia byli bezużyteczni. Trzeba na każdym kroku przypominać, że są to cenni pracownicy, na których stratę firmy nie powinny sobie pozwolić.
Należy też zmieniać mentalność starszych ludzi, stworzyć wytyczne, jak prowadzić wśród nich rekrutację oraz wprowadzić elastyczne godziny pracy, co pozwoli na dostosowanie obowiązków zawodowych do określonego trybu życia.
Bez tego wielu pięćdziesięciolatków i starszych od nich mówi tak, jak Aleksander Krzeszowski: - Czuję, że mógłbym pracować jeszcze parę lat. Z pracy nie chcę odchodzić. Muszę jednak walczyć o to z moim pracodawcą.
Przemysław Dubiński