Brak CO2. Dlaczego to duży problem? "Straty mogą być olbrzymie"
Grupa Azoty i Anwil ze względu na wysokie ceny gazu postanowiły wstrzymać lub istotnie ograniczyć produkcję nawozów. W efekcie na rynku zaczęło brakować dwutlenku węgla i suchego lodu – produktów, które powstają jako efekt uboczny. - Ta produkcja nawozów powinna być natychmiast wznowiona nie zważając na koszty, bo straty będą tak olbrzymie, że jakiekolwiek obecne środki, które trzeba zaangażować żeby temu zapobiec, są niczym wobec tego co się może stać – powiedział w Polsat News dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner.
- Jedną konsekwencją wysokiej ceny gazu są rosnące ceny żywności. Teraz zetknęliśmy się z tym, że zostają wstrzymane dostawy CO2 zarówno w formie stałej jak i gazowej (suchy lód - red.) - wyjaśnił Gantner, który zauważył także, że firmy, które muszą korzystać z CO2 to są nie tylko browary, ale także branża mleczarska czy mięsna. - Mówimy o dwóch największych branżach spożywczych, kluczowych dla bezpieczeństwa żywnościowego - dodał.
Jak stwierdził: Suchy lód jest niezbędny do utrzymania łańcuchów chłodniczych w transporcie.
Co oczywiste, jeśli zostaną one przerwane, to mimo że w magazynach produkty będą, to nie trafią one na sklepowe półki bo nie uda się ich w odpowiedni sposób przetransportować.
Dwutlenek węgla jest m.in. wykorzystywany w branży mięsnej - zarówno w czasie uboju jak i samej produkcji w atmosferze ochronnej. - Bez tego gazu produkcja stanie. Straty będą niewyobrażalne - podkreślił Gantner, który wskazał także, że "nie da się przedstawić modelu produkcji opartego na użyciu atmosfery ochronnej na inny".
Nie ma też kwasu azotowego. - I coś co z pozoru wydaje się, że to problem bąbelków w oranżadzie, że to uderza w nasze bezpieczeństwo żywnościowe - zauważa.
- Cała sytuacja pokazuje, czym jest brak kompletnie zrozumienia czym jest bezpieczeństwo żywnościowe. Zapasów CO2 w firmach praktycznie nie ma. Jeżeli dojdzie do zatrzymania dużych linii produkcyjnych, to powrót do normalnej sytuacji zajmie nam dobre minimum 2 tygodnie - dodał w Polsat News.
Branża apeluje do premiera, że niezależnie od rachunku ekonomicznego - mówił Gantner - nie można doprowadzić do tego, żeby brakowało środków do produkcji żywności.
- Produkcja żywności to cały skomplikowany łańcuch. Wypadnięcie jednej rzeczy może spowodować olbrzymią panikę na rynku, olbrzymie straty po stronie rolników i przetwórców - ostrzegł dyrektor PFPŻ.
W tym tygodniu kolejne spółki chemiczne ogłaszały, że wstrzymują lub ograniczają produkcję nawozów ze względu na wysokie ceny gazu na rynku. Przypomnijmy, że te przekroczyły ostatnio poziom 300 euro za MWh na europejskim rynku.
Decyzję o ograniczeniu od pracy instalacji do minimum, tj. do 43 proc. dla Jednostki Produkcyjnej Nawozy podjęły Zakłady Azotowe Kędzierzyn wchodzący w skład Grupy Azoty. Zakłady Azotowe w Puławach (także należące do Grupy Azoty) ograniczyły produkcję amoniaku do około 10 proc. mocy wytwórczych i wstrzymały część produkcji w segmentach tworzyw i agro. Zarząd spółki wskazał, że obecna sytuacja na rynku gazu ziemnego, determinująca rentowność prowadzonej produkcji, jest wyjątkowa, całkowicie niezależna od spółki i nie była możliwa do przewidzenia. Także spółka chemiczna ANWIL, należąca w 100 proc. do Orlenu, wstrzymała produkcję nawozów azotowych w związku z bezprecedensowym i rekordowym wzrostem cen gazu ziemnego w Europie. Przerwa w produkcji ma być tymczasowa, a ANWIL na bieżąco monitoruje sytuację na rynku surowców - podano w komunikacie.