Branża fitness szykuje się do batalii sądowej

- Do udziału w inicjatywie pozwu zbiorowego branży fitness zgłosili się już przedstawiciele ponad pięciuset obiektów sportowych - mówi Interii Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness i zapowiada kolejne kroki w walce o zniesienie restrykcji.

- Przez najbliższy tydzień będziemy jeszcze prowadzili zapisy. Ludzie organizują środki, bo to nie jest jednak inicjatywa pro bono. Pozwy będziemy składać w różnych sądach, w różnych regionach. Przygotowujemy też inne działania prawne, które poprzedzą postępowanie w sądzie, ale nie chcemy ich na razie ujawniać - mówi w rozmowie z Interią Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness. Branża pozostaje co do zasady zamknięta od 17 października 2020 r., a w tym tygodniu rząd ogłosił przedłużenie obowiązujących obostrzeń do 31 stycznia.

Reklama

Polska Federacja Fitness ma zamiar działać na drodze prawnej dwutorowo, na ścieżce administracyjnej i cywilnej. - Chcielibyśmy wykazać na drodze postępowania przed sądami administracyjnymi, że lockdown jest nielegalny, a wszelkie kary nałożone na kluby fitness za złamanie restrykcji będziemy skarżyć w celu ich uchylenia. Przygotowujemy też pozwy cywilne przeciwko Skarbowi Państwa o odszkodowania. Jednocześnie będziemy pozywać na ścieżce cywilnej za przekroczenie uprawnień indywidualnie każdego policjanta i pracownika sanepidu, którego czynności zmierzały do nałożenia kary na przedsiębiorcę z branży - wyjaśnia Napiórkowski.

Zapowiada też, że poniedziałek pojawi się oficjalne stanowisko branży na temat tego co dalej, niezależnie od podejmowanych kroków prawnych. - Zrobimy wszystko, żeby zapewnić wsparcie prawne podmiotom zrzeszonym w Polskiej Federacji Fitness i wszystkich innym, którzy chcieliby do nas dołączyć i również to wsparcie uzyskać - podkreśla nasz rozmówca.

Napiórkowski komentuje również dotychczasową pomoc od rządu w związku z drugim lockdownem branży. - Suma pieniędzy, która wpłynęła na konta przedsiębiorców z Tarczy 6.0 na dzień dzisiejszy równa się zero złotych. Oznacza to, że kluby nadal mają problemy z płynnością finansową. To już nawet nie są problemy z płynnością, ale bycie głęboko pod wodą - ocenia. Jak uzupełnia, miało być postojowe dla osób na umowach o zlecenie bądź dzieło, na których to umowach pracuje 90 proc. osób z branży. -- Jeśli jednak pracownik pobrał postojowe trzy razy podczas pierwszego lockdownu, to teraz nie należy mu się nic. Program nie został rozszerzony - wskazuje.

Zdaniem przedstawiciela branży fitness, dobre narzędzie to z kolei Tarcza Finansowa 2.0 Polskiego Funduszu Rozwoju. - Gdyby mogła kwalifikować się do niej większa liczba podmiotów, to branża byłaby w zupełnie innej sytuacji niż obecnie, ale zdajemy sobie sprawę, że większość regulacji dotyczących tego programu musiała zostać zatwierdzona przez Komisję Europejską, a niektóre zostały wręcz zarysowane przez Brukselę i były nienegocjowalne - mówi Napiórkowski.

Podkreśla przy tym, że współpraca z PFR była realnym dialogiem, dzięki któremu udało się wdrożyć pozytywne zmiany. Na przykład uzyskanie przez nas drugiego terminu kwalifikacji do programu, co oznacza, że z pomocy mogą skorzystać również te kluby fitness, które zatrudniały na umowie o pracę co najmniej jednego pracownika nie tylko według stanu na grudzień 2019 r. ale i na lipiec 2020 r.

- Inna bardzo ważna zmiana to usunięcie wymogu określonego głównego PKD i uwzględnienie szczegółowych PKD, co znacznie zwiększyło zakres podmiotów kwalifikujących się do programu. Wcześniej naszym   problemem były też koszty stałe. Sugerowaliśmy rozwiązanie, które umożliwia dopłaty do kosztów stałych i ono  znalazło się w Tarczy PFR. Niestety nie zostało uwzględnione w przypadku mikro przedsiębiorców, ale skorzystają mali i średni - wyjaśnia nasz rozmówca.

Mówi też, co zasugerowałby pozostałym branżom, które borykają się z obostrzeniami. - Wszyscy - łącznie z rządem - powinniśmy zgodzić się co do jednego i to kwestia, która nie powinna  podlegać w ogóle dyskusji: Polski nie stać na lockdown w jakiejkolwiek formie. Polskę stać na reżim sanitarny w gospodarce, wypracowany dialogiem i współpracą między biznesem a rządem. W przeciwnym wypadku biznes pozostanie otwarty na własnych zasadach reżimu sanitarnego bez oglądania się na rządowe restrykcje, które - jak wiemy - są nielegalne i niekonstytucyjne - podkreśla Napiórkowski.

Dominika Pietrzyk

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »