Brazylia w centrum uwagi
Im gorzej dzieje się w Brazylii, tym giełda zachowuje się lepiej. Paradoks? Nie - rynek liczy, że może być już tylko lepiej. Na zdecydowaną poprawę trzeba będzie jednak poczekać. Brazylię osłabia afera korupcyjna o epickiej skali, obejmująca dochodzeniem i zarzutami 150 parlamentarzystów, przewodniczącego parlamentu, wiceprezydenta, wielu biznesmenów w tym szefostwo państwowego giganta naftowego Petrobras. Tymczasem brazylijski real należy od początku roku do najsilniejszych walut rynków wschodzących.
Gorący klimat inwestycyjny w Brazylii
Nie ma dnia bez złych informacji z Brazylii, przez którą przetacza się potężny kryzys polityczny, potęgując chaos w kraju oraz gospodarce, znajdującej się w największej recesji od 25 lat. Izba niższa parlamentu przegłosowała uchwałę otwierająca drogę do impeachmentu Dilmy Rousseff i scenariusz, uchodzący za mało realny jeszcze pod koniec 2015 r., kiedy zamiar odwołania pani prezydent pojawił się po raz pierwszy, ma duże szanse naprawdę się ziścić.
Nie pierwszy to raz, kiedy Brazylia chce skrócić urzędowanie głowy państwa. Taki przypadek miał już miejsce w 1992 r. i doprowadził do wcześniejszych wyborów. Wtedy jednak Brazylia była innym krajem, który dopiero co wychodził z czasów dyktatury wojskowej i stawiał pierwsze kroki na drodze do demokracji. Zupełnie inne było też znaczenie tego wówczas biednego, zacofanego kraju rolniczego na mapie świata.
Dzisiaj jest to siódma gospodarka globu. To kraj, który przed rokiem zorganizował piłkarski mundial, a za kilka tygodni przyjmie kibiców z całego świata na rozpoczęcie letniej olimpiady.
Kiedy w 2009 r. Brazylia została wybrana na gospodarza rozgrywek, znajdowała się w szczytowej formie. Jako jedna z nielicznych bez szwanku przetrwała kryzys i trafiła do wąskiego grona rynków chętnie wybieranych przez inwestorów. Kraje BRIC, czyli Brazylia, Rosja, Indie i Chiny stanowiły te punkty na globie, w których inwestorzy wystraszeni potężną zawieruchą na dojrzałych rynkach, chętnie parkowali pieniądze.
Wtedy akronim BRIC kojarzył się ze słowem "cegła" i był synonimem budulca pod pewne inwestycje. Dzisiaj wszystkie kraje wchodzące w skład tego ekskluzywnego klubu gospodarek rozwijających się mają poważne problemy. Ich źródłem jest załamanie cen surowców naturalnych. Brazylia mocno ucierpiała na spadku cen ropy naftowej, rudy żelaza oraz soi - surowców, mających potężny udział w budżecie państwa. Na to nakłada się niezwykle sztywny gorset wydatków socjalnych, zapisanych w chyba najbardziej szczegółowej i obszernej konstytucji na świecie, liczącej 7 tys. słów. Stały poziom wydatków przy malejących przychodach wynikających ze wspomnianych spadków cen, pogłębia problemy państwowej kasy i stawia pod dużym znakiem zapytania przyszłość finansów publicznych.
Ryzyka są na tyle duże, że już dwie agencje obniżyły rating papierów Brazylii do poziomu śmieciowego. Do tego dochodzi dwucyfrowa inflacja, odporna już na poziom stóp procentowych w banku centralnym (14,25 proc.) oraz deprecjacja rodzimej waluty, reala, który stracił na wartości 41 proc. Wszystko to razem pociągnęło spadek dynamiki PKB w 2015 r. o 4 proc., a prognozy na ten rok zakładają również ujemną wartość wskaźnika na poziomie 3,3 proc.
To nie koniec złych wiadomości. Brazylię osłabia afera korupcyjna o epickiej skali, obejmująca dochodzeniem i zarzutami 150 parlamentarzystów, przewodniczącego parlamentu, wiceprezydenta, wielu biznesmenów w tym szefostwo państwowego giganta naftowego Petrobras.
Skoro jest tak źle, to dlaczego brazylijska giełda zaliczała się do najbardziej wzrostowych w tym roku i w I kwartale dostarczyła zwrot na poziomie 33 pkt proc., a wzrosty kontynuowane są również w burzliwych dniach kwietnia?
Fundusze inwestujące w aktywa w Brazylii i Ameryce Południowej notują bardzo dobre wyniki. Jak podaje QuoteData w I kwartale wycena Black Rock World Mining wzrosła o 28,5 proc., JP Morgan Brasil wzrósł o 18,6 proc., a Black Rock Lain America o 16 proc. Real należy od początku roku do najsilniejszych walut wschodzących i zyskał już 10 proc. do dolara.
Wygląda na to, że rynek żyje w przekonaniu, że im gorzej dla Dilmy Rousseff, tym lepiej dla aktywów. Inwestorzy mają nadzieję, że usunięcie nielubianej prezydent skłoni kolejny rząd do przeprowadzenia niezbędnych reform.
Wsparciem dla dobrych nastrojów jest odbicie na rynku surowców i generalnie korzystny sentyment dla krajów w regionie, będący zasługą dobrych wyników kolumbijskiej i meksykańskiej gospodarki. Optymiści spodziewają się, że kraj wyjdzie z recesji i wróci na ścieżkę wzrostu. Dynamika PKB w 2017 r. i 2018 r. ma wynieść łącznie 6 proc.
Pomimo kryzysu politycznego i recesji zainteresowania brazylijską gospodarką nie tracą międzynarodowe koncerny. Co prawda kraj ma już za sobą szczyt największego napływu bezpośrednich inwestycji, przypadający na lata 2007-11, ale kapitał zagraniczny nie przestał inwestować na tym rynku. Kraj dostał zadyszki, ale wciąż jest to siódma co do wielkości gospodarka świata, a w niektórych segmentach plasuje się jeszcze wyżej.
Przykładowo Brazylia jest trzecim na świecie konsumentem kosmetyków. W listopadzie ubiegłego roku francuski koncern Coty kupił za ponad 1 mld dolarów kosmetyczną dywizję brazylijskiej firmy Hypermarcas. Niedawno amerykański TransGas Development System zapowiedział inwestycje rzędu 2,8 mld USD w kopalnie przy granicy z Urugwajem. Z kolei Fiat Chrysler Automobiles za 2,4 mld dolarów uruchomi linię produkcyjną w mieście Goiana. W Barro Alto brytyjsko-amerykańska firma górnicza zainwestuje 1,9 mld USD, tyle samo pieniędzy wyłoży brytyjska BG Group na centrum R&D w Sao Paulo. Jak podaje "Financial Times" od stycznia do końca lutego (najnowsze dane) inwestorzy zgłosili 31 projektów inwestycyjnych wobec 25 w tym samym okresie 2015 r.
Zainteresowanie Brazylią wynika również z tego, że kryzys przymusza krajowe firmy do wyprzedaży aktywów by zebrać pieniądze na spłatę gigantycznego zadłużenia, co inwestorom akceptującym wyższe ryzyko stwarza okazję do przejmowania całych gałęzi przemysłu po atrakcyjnych cenach. Pomimo pozytywnych nastrojów na rynku Brazylię czeka długa droga do uzdrowienia systemu politycznego, społecznego i ekonomicznego.
Dobre wyniki funduszy inwestycyjnych odzwierciedlają tylko bieżący sentyment i oparte są raczej na nadziejach niż solidnych fundamentach. Niezależnie od cen surowców na światowych rynkach, mających ogromny wpływ na sytuację budżetu Brazylii, kraj wymaga gruntownej reformy gospodarczej, bez której nie wróci na ścieżkę szybkiego wzrostu.
Konrad Grzelec, BGŻOptima