Brytyjska kosa tnie finanse Unii

Paradoksalnie, im więcej niezadowolonych, tym większa szansa na kompromis. Ta zasada, dobrze znana wytrawnym europejskim politykom, może okazać się skuteczna w targach nad nowym budżetem Unii na lata 2007-13.

Coś za coś

Zapewne z tego założenia wyszedł Tony Blair, premier przewodzącej UE Wielkiej Brytanii, gdy proponował cięcia, nie oszczędzające nawet ulgi, z jakiej korzysta sam Albion. Poprawki do projektu nanosił niemal do ostatniej chwili. Ostatecznie Jack Straw, szef brytyjskiej dyplomacji, ogłosił wczoraj, że budżet zamknie się sumą 846,7 mld EUR, czyli o 14 mld EUR mniejszą niż proponował w czerwcu Luksemburg, który wtedy przewodził UE. Cięcia dotyczą głównie pomocy regionalnej dla nowych krajów (10 proc.) i brytyjskiego rabatu (o 8 mld EUR). To drugie jednak pod warunkiem zmniejszenia pomocy w rozwoju regionów wiejskich (około 5 mld EUR) oraz decyzji o przeglądzie unijnych wydatków na 2009 r., w tym związanych z rolnictwem. "Dzięki naszej propozycji nowe kraje członkowskie będą lepiej wydawać unijne pieniądze" - przekonuje Jack Straw. Wraz z przedstawieniem propozycji przez rząd Tony'ego Blaira negocjacje wchodzą w decydującą fazę.

Reklama

Polskie "nie"

Niezadowolonych jednak nie brakuje. "To budżet dla małej Europy. Jest nie do przyjęcia. Komisja zrobi wszystko, by to udowodnić" - zapewnia José Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej.

Projekt nie podoba się większości nowych krajów UE. Premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiedział, że Polska nie pójdzie na ustępstwa i będzie nadal obstawała przy wariancie luksemburskim. Polski premier docenił jednak propozycję Londynu dotyczącą ułatwień w korzystaniu z unijnych dotacji (przedłużenie do trzech lat możliwości wydatkowania pomocy)

. Planom nowych cięć w wydatkach na rolnictwo ostro sprzeciwia się natomiast Francja. "Jednym z naszych priorytetów pozostaje porozumienie w sprawie reformy rolnej, ale nie możemy nikogo zmusić do kompromisu" - mówi rzecznik brytyjskiego rządu.

Z oferty Londynu niezadowoleni są... sami Brytyjczycy. Chcąc osiągnąć kompromis, będą musieli zrezygnować z części dotychczasowego rabatu w składce wpłacanej do UE. W czwartek i piątek Tony Blair porozmawia z szefami tych rządów, z którymi jeszcze nie udało się mu spotkać w sprawie budżetu. Na liście nie ma Jacques'a Chiraca, prezydenta Francji...

Według "Financial Times", propozycja Blaira jest zapewne najlepszą z możliwych, tyle że być może jest za późno, by przekonać do niej unijnych partnerów. Jeżeli ma tego dokonać brytyjski premier, porozumienie powinno być zawarte 16 grudnia na szczycie UE.

Mira Wszelaka

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Wielka Brytania | kompromis | Tony Blair | finanse | cięte | blair
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »